Szokujące! Wojna kulturowa w USA nabiera tempa. Dochodzi już nawet do palenia książek.
„Te książki pochodzą z biblioteki publicznej w Missouri. Kiedy obejmę urząd, spłoną” – mówi używająca miotacza płomieni kandydatka na sekretarz stanu na nagraniu, które w kilka godzin stało się viralem. To kolejny przykład wojny kulturowej w Stanach Zjednoczonych.
Książki o LGBT, transach, a nawet o rasie... Wszystkie książki, których nienawidzą republikanie, prawicowcy i konserwatyści za to, że mówią o rzeczach dla nich obrzydliwych, nienormalnych, zboczonych. Niby chcą chronić dzieci, a w rzeczywistości gwałcą prawo do dostępu do informacji i wolność słowa. Nie pojmuję tego. To już młodzi ludzie nie mają prawa SAMI wybrać sobie lektur? Trzeba zakazywać „nieprawomyślnych” książek, które poruszają „niewygodne” tematy?
Jak widać nie tylko w Polsce prawica walczy z lewicą o rząd dusz. :) U nas też może dojść za jakiś czas do palenia „zakazanych” dzieł, wystarczy świr na miarę posła Brauna. Już jeden ksiądz palił „Harry'ego Pottera”, teraz przyjdzie kolej na pozycje traktujące o mniejszościach. Bo przecież LGBT to według niektórych ideologia. :)
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo