Na Salonie pojawiły się dzisiaj dwa teksty na – jakże już zgrany – temat niżu demograficznego.
Pierwszy, potępiający rzekomą niedojrzałość mężczyzn:
Jesteśmy obecnie pod koniec 3 fazy eksperymentu, okresu stagnacji, kiedy u mężczyzn zanikają męskie cechy, kobiety tracą instynkt macierzyński, co doprowadza do ujemnego przyrostu naturalnego. 4 faza to okres wymierania populacji zwana też fazą „pięknisiów”. Wśród myszy nastąpił całkowity zanik zachowań społecznych, takich jak obrona własnego terytorium i potomstwa, upowszechnia się unikanie kontaktów z drugimi osobnikami. U samców ich czynności sprowadzały się do zaspokajania potrzeb naturalnych i czyszczenia futra. Pojawiają się homomyszy i myszki, które nie zachodzą w ciążę. Mysi samcy zatracili zdolności obronne, skupiali się na sobie, nie interesowali się myszkami, tylko swoim futerkiem, czyli własną urodą. W czystej formie narcyzm i egotyzm.
Oraz drugi, na temat głupawego transparentu Młodzieży Wszechpolskiej:
“Kotki i psiecka nie zastąpią ci dziecka” – głosił baner Młodzieży Wszechpolskiej wywieszony podczas Marszu Niepodległości. Treść transparentu odnoszącego się do kryzysu demograficznego wzbudziła poruszenie w sieci. Krytycznie odniosły się do niego m.in. Karolina Korwin Piotrowska i Matylda Damięcka.
Pod tym drugim nastąpił wytrysk obelg pod adresem kobiet, które zareagowały na ów głupawy transparent. Można było liczyć na „niezawodną mądrość” istotek, które uważają, że:
Skoro, nie macie instynktu macierzynskiego, nie jestescie kobietami , jestescie cos takiego ni pies ni wydra cos na ksztalt swidra.
Niektórzy Salonowicze są chyba niezaznajomieni z faktami: kobieta jest kobietą niezależnie od tego, co lubi czy czego nie lubi, tak jak Polak jest Polakiem niezależnie od jego stosunku do tzw. polskości. Pewnych atrybutów się nie wyprzemy. :) A słowa o „psiecku” czy „kotecku” zamiast dziecka, mające zapewne w domyśle wywołać wyrzuty sumienia, co najwyżej poirytują kobiety, które nie lubią, jak im gówniarzeria (w każdym wieku) mówi, jak trzeba żyć.
Obydwa linkowane teksty, choć wzbudzające (słuszne?) emocje, nie zmienią absolutnie NICZEGO. Przypomina mi się zabawna akcja billboardowa, jaką zafundował mojemu miastu pewien niezbyt mądry, za to najwyraźniej dziany człowiek. Dlaczego niezbyt mądry? Ano, od gadania/pisania dzieci nie przybędzie; od potępieńczego tupania nóżką, histerycznych wrzasków, chamskich oskarżeń i dziecinnych żądań – też nie. Dojrzali ludzie nie są zbytnio zainteresowani spełnianiem oczekiwań innych (poza najbliższą rodziną i może szefem ;)), zwłaszcza w tak intymnej sferze. To, że wszyscy siedzimy w Internecie i nagminnie wymieniamy się opiniami, nie oznacza, że nas one obchodzą. Mamy własne opinie, uczucia, zasady czy wartości i to one są dla nas najważniejsze. Nie ma zatem mowy o masowym odwrocie od „zgubnych” trendów rozrodczych, gdyż najbardziej płomienny tekst wzywający do pospolitego bzykania przepadnie zarówno pod nawałą nowinek z Sieci, jak i zwyczajnych trosk życia, które są udziałem chyba każdego z nas. Czytamy, podniecamy się, komentujemy, a potem wracamy do swoich spraw, wobec których nikną rozgorączkowane głosy publicystów, a widmo zapaści gospodarczej kraju na skutek braku rąk do pracy oddala się pod wpływem myśli o bieżących rachunkach i konieczności przetrwania kolejnego miesiąca. Mylę się?
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo