Od jakiegoś czasu widuję w moim rodzinnym Lublinie osobliwe billboardy. I nie mam tu na myśli tych reklamujących miłość małżeńską czy promującą cytaty z Jana Pawła II. Najnowszy wymysł pomysłodawców na lepszy świat jest taki:
Prawda, że interesujące? A jeszcze zabawniejsze jest to, kto za tym stoi:
Kto bogatemu zabroni zamawiać tysiące plakatów i kupować dla nich miejsce? Ma chłop fantazję, ma środki – to się bawi. Po co, na co? Nieważne. Cóż z tego, że te billboardy nie poruszą sumienia ani jednej istoty ludzkiej na tej planecie? To już dla pana Mateusza Kłoska nieistotne. Tak jak nieistotne są efekty każdej kampanii billboardowej. Ot, szlachta się bawi w wydawanie kasy na głupoty. Ma do tego prawo.
Postawmy sprawę jasno: zbyt wielu dzieci nie ma i pewnie nie będzie. A te, które są, będą miały coraz starsze matki. Kobiety mają inne priorytety, nie chcą bidować, zmagać się z piętrzącymi się rachunkami, zmieniać pieluch w najlepszym okresie życia. Czasami nie mają wartościowego partnera. Czasami po prostu nie czują się na siłach, by zostawać matką. Żaden plakat nie zmieni ich nastawienia.
Komentarze