- Menedżer Pożaru w Burdelu zniknął nagle z pieniędzmi, pozostawiając nas w długach. W ramach cięcia kosztów trzeba było zamknąć lokal [Dziką Stronę Wisły - przyp. red.]. Facet przepadł jak kamień w wodę - opowiada Andrzej Konopka w rozmowie z "Tygodnikiem Przegląd". Aktor zastrzega jednak, że projekt nie upadnie. (onet)
Menadżer i wybitna postać polskiej kultury Igor Znyk już raz zaginął (tydzień przed premierą ,,Bema"), ale dzięki wsparciu fanów i całego Burdelu znikający Białorusin powrócił na łono kabaretowe. Teraz zniknął z kasą i trzeba prawdę powiedzieć, że nad Burdelem zawisły żelazne waginy a nadzieja prysła jak tęcza gejowska. Czy skończy się animacja życia kulturalnego w Warszawie, przyjdzie nam się niedługo przekonać, bo w kulturze pustych miejsc nie ma. A można było wsłuchać się w słowa Pauli z Wilanowa(Monika Babula):
Zdzisław, miałam zły sen. Pracowałam w burdelu, występowałam w show. Na widowni siedziała cała Warszawa. Nikt się nie śmiał. Straciłam pracę, wylądowałam na ulicy. Spałam pod mostem. I tam spotkałam ciebie. Byłeś lumpem. Cuchnąłeś alkoholem. Poczułam do ciebie miłość. Nie byłeś takim bucem jak teraz. Zdzisław, dlaczego tak zapierdalamy? Czemu nie możemy na chwilę się zatrzymać, najebać się razem?
Młoda i kurdupelowata, ale do najebanie skora. Takie talenta nam są potrzebne, by kulturę szerzyć .
- Oczywiście, zgłosiliśmy sprawę na policję - mówi Andrzej Konopka, który w Pożarze w Burdelu odgrywa rolę Burdeltaty. - Kiedy się o tym dowiedział - prawdopodobnie zablokowali mu karty płatnicze - dał znać, że żyje. Poprosił o wycofanie zgłoszenia o zaginięciu i tak się stało. Obecnie przebywa podobno w Warszawie, ale nie pokazuje się na ulicy. My, aktorzy, dopiero wtedy dowiedzieliśmy się o sytuacji finansowej przedsięwzięcia. (onet)
To jest dopiero burdelowaty kabaret i polew Stuhrowski.