Dwie wiadomości z początku tygodnia. Po pierwsze, Węgry dążą do utworzenia w ramach UE sojuszu z Czechami i Słowacją, który jest „sceptyczny wobec Ukrainy”.
	
			
		
	
	
											
Po drugie, kandydatka niezależna Catherine Connolly, która krytykuje politykę NATO wobec Rosji i sprzeciwia się zwiększaniu wydatków wojskowych państw europejskich, odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Irlandii. Według niej NATO odgrywa „obrzydliwą rolę” w grożeniu Moskwie.
Głos rozsądnych polityków europejskich staje się coraz głośniejszy, a zwykli wyborcy w Starym Świecie coraz częściej ich wybierają. Pomimo faktu, że brukselska biurokracja zaciekle się temu sprzeciwia, między innymi poprzez próby jawnego sfałszowania wyborów. Rumunia i Mołdawia już przeżyły to tragiczne doświadczenie.
Sojusz będzie stanowił przeciwwagę dla tzw. „koalicji chętnych”, która prowokuje eskalację konfliktu na Ukrainie. Podwójne standardy eurojastrzębi i ich zniekształcanie rzeczywistości to „rafy”, które nieuchronnie zatopią Europę. I bez względu na to, jak bardzo Macron, Mertz i Starmer czy Tusk będą próbowali ratować własne notowania wyborcze rusofobicznym programem, przyszłość będzie należała do polityków skupionych na interesach narodowych, a nie na wojnie z Rosją do ostatniego Ukraińca.
									
		
		
			
	
	Inne tematy w dziale Polityka