Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
412
BLOG

Ameryka nie istnieje

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 2

Z początku miałem problem z tą książką. Zabierałem się do niej ze cztery razy i po kilkunastu stronach rezygnowałem, zniechęcony intelektualnymi przemyśleniami na temat Ameryki. Skupiwszy się od początku na ideałach, marzeniach i twardych faktach, które zbudowały Amerykę, w oparciu o zjawisko pod nazwą Disneyland Wojciech Orliński zniechęcał mnie do swojej książki pt. Ameryka nie istnieje.

Dopiero, gdy Autor „wyjechał” w głąb Ameryki, zaczęło się robić ciekawie. Książka „prowadzi” według obrazów filmowych i historii książkowych – wyszedł bowiem z oryginalnego, ale też słusznego założenia, że mniej więcej każdy czytelnik jego książki jest na pewno „oglądaczem” amerykańskich filmów i „czytaczem” amerykańskiej literatury. Przynajmniej tych najbardziej znanych tytułów. Dzięki temu łatwiej sobie wyobrazić miejsca odwiedzane przez redaktora Orlińskiego.
 
Choć drażni na początku określeniem per „dzikusy” w stosunku do Indian, to w interesujący sposób potrafi opowiedzieć o ich dziejach i historii eksterminacji. Znawcy tematyki indiańskiej może nie będą zadowoleni z niektórych stwierdzeń, jak „księżniczka Pocahontas”, albo z powodu pominięcia (lub pobieżnego potraktowania) niektórych ważnych wydarzeń, to oddać trzeba, że dokładnie obrazuje np. antyindiańską politykę prezydenta Andrew Jacksona i przypomina mało znane próby stworzenia samodzielnego autonomicznego stanu indiańskiego o nazwie Sequoah, który po wyborach delegatów na zebranie konstytucyjne, po uchwaleniu stanowe konstytucji wystąpił do … USA o przyjęcie jako 47 stanu: Apel odrzucono, bo wizja indiańskiego stanu wszystkich przerażała (oznaczałoby to przecież stałą obecność indiańskich przedstawicieli w Kongresie oraz konieczność ubiegania się o ich głosy elektorskie w wyborach prezydenckich!). hipotetyczny stan Sequoah włączono w końcu w skład stanu Oklahoma – ale napisana przez „dzikusów” konstytucja byłą na tyle sensowna, że przyjęto ją jako podstawę nowego ustroju. To wszystko działo się na początku XXw.!
 
Zresztą, o czym co chwila wspomina Orliński, całe państwo amerykańskie obfituje w pojęcia i nazwy pochodzące z różnych tradycji i kultur – indiańskich, francuskich, hiszpańskich (mało kto wie, że rancho jest pochodzenia hiszpańskiego, tak samo jak nazwy współczesnych miast: Los Angeles, Santa Fe, San Francisco, a nazewnictwo takich stanów jak Dakota, Illinois, Oklahoma i wielu innych ma pochodzenie indiańskie). W końcu te kultury zajmowały niegdyś pokaźny obszar dzisiejszych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
 
Wojciech Orliński nie unika żadnego trudnego tematu, pisze o wojnie secesyjnej, o działalności Ku-Klux-Klanu, o prymitywnych politykach amerykańskich. Ku-Klux-Klan to wymysł jak najbardziej chorej wyobraźni nakazującej mordować w imię nienawiści rasowej – Orliński obrazuje to konkretnymi przykładami i historią ich delegalizacji.
 
Ciekawie pisze o udziale Czarnych (tak pisanych) w tworzeniu amerykańskiej muzyki. Zarówno soul, rythm’n’blues, jak i rock, rock’n’roll, hip-hop, disco czy house to gatunki mające swe korzenie w czarnej muzyce doliny Mississippi.
 
Nie mogło zabraknąć opowieści o słynnej, ale … nieistniejącej Route 66. Niegdyś wytyczona jako szlak komunikacyjny, z wykazu dróg USA została wykreślona w 1984r. Nadal jednak pozostaje legendą Stanów, przyciągającą turystów, ale reżyserów, scenarzystów wielu filmów i autorów wielu książek.
 
I tak jest z każdym rozdziałem tej książki. Orliński opisuje Stany językiem filmu i książek, których wykaz zamieszcza na samym końcu. Czy to wspomina o Nowym Jorku, czy opisuje swe wrażenia z Los Angeles, czy z Roswell (miejsce, jak mówią miejscowi, lądowania UFO), zawsze odniesie się do konkretnego tytułu filmowego lub książkowego. Pozwala to na uruchomienie wyobraźni. Opowieści o miastach to barwna narracja o ich historii, współczesności, co chwila zobrazowanych filmami i książkami.
 
Zapytacie Państwo: a co z tą Ameryką, której podług tytułu nie ma? Nie ma Ameryki filmowej – obrazy się zdezaktualizowały. Nie ma Ameryki z wyobrażeń, utartych stereotypów. Jest Ameryka inna, jest Ameryka i amerykańska, i hiszpańska, i francuska, i kanadyjska, i meksykańska. To też ciekawe doświadczenie.
 
 
 
 
 
 
 
 
Wojciech Orliński, Ameryka nie istnieje, Pascal Travel Club, Bielsko-Biała 2010

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura