Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
186
BLOG

Ciało do sukcesu

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 0

W dzisiejszych czasach nie tylko talent i umiejętności umożliwiają karierę. W niektórych wypadkach stają się zbędne. Wystarczy mieć dobre ciało.
 
 
O robieniu kariery dzięki za wszystko ładnemu biustowi, zgrabnym nogom, czy powalającemu uśmiechowi poświęcono już tysiące publikacji. I pisane są nowe. Bo nowe są okoliczności i sytuacje. Andy Warhol mawiał, że w przyszłości każdy będzie sławny przez piętnaście minut. Sesje w Playboyu, pokazanie ładnych buzi w programach telewizyjnych to nie tylko chwilowe wybryki młodych panienek, chcących poczuć odrobinę luksusu bycia podziwianą, to nie niekiedy inwestycja na długie lata. Wiele kobiet traktuje bowiem urodę, jak kapitał na przyszłość, prawie tak samo jak wykształcenie czy inteligencję.
 
 
Przed paru laty Wprost (22 kwietnia 2007r.) opublikował ciekawą analizę wskazującą na robienie kariery dzięki urodzie. W ostatnich kilkunastu latach Polski dokonały prawdziwego przełomu cywilizacyjnego. Nie czekają, aż los zapuka do ich mieszkań (w większości w małych miejscowościach). Biorą swą karierę we własne ręce: masowo zgłaszają się telewizyjnych talk show, emigrują do dużych miast i tam zaczepiają się na posadach-trampolinach: w bankach, mediach, w show-biznesie, a choćby tylko w kasie hipermarketu. W tym „parciu na karierę” mają mniej obaw niż mężczyźni. A poza tym nie wahaj ą się użyć atutu, którego nie wykorzystywały ich matki – urody i seksapilu. One już wiedzą: kobiecość to skuteczny pierwszy krok do sławy, pieniędzy i pozycji, a przynajmniej do lepszego życia – pisali Anita Blinkiewicz i Agaton Koziński. Same bohaterki zgadzają się z opinią, że uroda pomaga. Ewa Wachowicz, niegdysiejsza Miss Polonia, jako rzecznik premiera Pawlaka, znana z powiedzenia, że premierowi się nie odmawia twierdzi, że do urody trzeba mieć dystans. Ale jedno jest pewne – to świetne narzędzie do realizacji życiowych celów.
 
 
Niektórym wystarczy pozowanie do zdjęć, czy kilkumiesięczna kariera miss-któregoś-tam-szczebla. Niektóre jednak zaczynają w ten sposób tworzyć podwaliny „poważnego życia”. Ewa Wachowicz jest dzisiaj właścicielką firmy produkującej programy telewizyjne; Aneta Kręglicka, również Miss, jest dziś wziętą modelką, udaną twarzą jednej z firm jubilerskich. Jednak większość z nich idzie na łatwiznę – Jerzy Morawski opowiadał, jak przy produkcji jednego ze swoich filmów o początkujących modelkach, w trakcie castingu jeden z jego organizatorów poprosił jedną o zdjęcie biustonosza: Chciałem wyłączyć kamerę, bo uznałem, że przekroczono dopuszczalne granice intymności. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie tylko ona, ale wszystkie dziewczyny bez mrugnięcia okien „na ochotnika” poddały się sugestii jury... Rozbierały się w nadziei na zrobienie kariery, nawet szemranej.
 
 
Co ciekawe, na wiele z takich castingów swe córki przyprowadzają matki, częstokroć wiedząc w jakie towarzystwo je pchają. Chęć ulżenia im w życiu? Naiwność?
 
 
Wiele karier zaczynało się od zauważonej urody. Wiele z nich potoczyło się zgoła odmiennie. Pierwszy przykład – Shakira. Pochodząca z wielodzietnej rodziny, wychowana na kolumbijskiej prowincji, została zauważona i zaczęła robić karierę jako piosenkarka. Dzisiaj, będąc „u góry” pomaga innym. Założyła fundację i wspiera biedne kolumbijskie rodziny.
 
 
Dzisiaj, by udowodnić, że nie jest tylko ładną buzią z okładki pism dla mężczyzn Shakira dwoi się i troi, aby dowieźć, że kontroluje swoją karierę: sama pisze i produkuje piosenki, uczy się angielskiego po to, by nikt obcy nie musiał tłumaczyć tekstów z jej rodowitej hiszpańszczyzny ((The Guardian 2.12.2002).
 
 
A Britney Spears? Pamiętacie Państwo tę niewinną dziewczynkę z teledysków One More Time albo Oooops!... I Did It Again? Pamiętacie tę “ambasadorkę dziewictwa”? to ona deklarowała: chcę poczekać z seksem do ślubu, to przecież jasne. Takie deklaracje budziły na samym początku ogromne zainteresowanie. No bo jak ktoś taki mógł zaistnieć w świecie show-biznesu?
 
 
Potem jednak poszło szybko. Weszła ostro do swoistego rodzaju seks-konkurencji o miano najseksowniejszej gwiazdy młodego pokolenia. Zaczęły się przeerotyzowane piosenki, teledyski i koncerty. Jej pierwsze małżeństwo trwało – jak podało Die Weltwoche w 2004r. – raptem 13 godzin.
 
 
Po słynnym namiętnym pocałunku z Madonną, wypytywana przez reportera New York Timesa o swój wizerunek, odpowiadała: dziś mówicie, że wcześniej byłam niewinna. Kiedy ukazało się „One More Time”, skarżyliście się, że jestem zbyt seksowna. Człowiek może tylko przegrać. A na stwierdzenie, że sama zrobiła temat ze swojego dziewictwa, odpowiedziała: jestem dorosła. Nie mogę wiecznie bawić się lalkami (Die Weltwoche, 29.04.2004).
 
 
Przykładów podobnych można by mnożyć. Zupełnie naturalnym jest, że osoby atrakcyjne zwracają na siebie szczególną uwagę. Rzecz w tym, by dojrzeć w takich coś więcej, niż tylko urodę i seksapil. Za swoistego rodzaju memento niech służy przykład posłanki Sandry Lewandowskiej. Owa urocza osoba, znana jest dziś tylko i wyłącznie ze słynnego wyjazdu do Egiptu, gdzie dała się sfotografować topless na plaży z innym posłem Samoobrony. Potem już nie zdążyła udowodnić niczego innego. Odeszła z sejmu nie kojarzona właściwie z żadną poważną sprawą.
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura