Przyznam, że afery wokół wypowiedzi duetu Wojewódzki – Figurski „w sprawie murzyńskiej” nie rozumiem. Nie rozumiem zarzutów, jakie padają pod adresem li tylko Wojewódzkiego; nie rozumiem sojuszu, jaki przeciwko niemu się zawiązał; nie rozumiem potwornego tempa, z jakim próbuje się wywindować aferę do granic wytrzymałości.
Udawanie audycji, „której sponsorem jest Ku-Klux-Klan” i wydzwanianie do ciemnoskórych Polaków (no tak to trzeba nazwać!) nie należy do najmądrzejszych, to prawda. Jednak moje wątpliwości, czy miało to rasistowski wydźwięk, budzi taki oto fakt, że oburzył się nań ciemnoskóry Polak pochodzenia indyjskiego niejaki Alvin Gajadhur, a uśmiał się Polak pochodzenia afrykańskiego – Brian Scott, znany prezenter z Radia RMF.
Afera rozpoczęła się od skargi, jaką na owych śmiałków złożył pan Gajadhur oraz od polskiej fundacji Afryka Inaczej, która zainicjowała akcję „zdejmowania” Wojewódzkiego z programu kulturalnego inauguracji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
Zainteresowanie sprawami indiańskimi sytuuje mnie daleko od akceptacji dla rasistowskich wyczynów, tylko czy rzeczywiście z rasizmem mamy tu do czynienia? Kuba Wojewódzki z Michałem Figurskim po raz kolejny przekroczyli granicę (przyzwoitości, dobrego smaku, społecznej wrażliwości – niewłaściwie skreślić), nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz.
Jestem daleki już dzisiaj od pisowskich sympatii, ale niech mi ktoś wytłumaczy, jak to jest: świętym oburzeniem na Wojewódzkiego zapałali dzisiaj ci, którzy jeszcze niedawno śmiali się (tak, tak!) z piosenki Po trupach do celu i tłumaczyli ją miarą kulturowej swobody. Wtedy było fajnie (bo na przekór PiSowi), a dzisiaj już be? Nieeee no, takich zwrotów to ja nie rozumiem.
Niech nie łudzi się ten, który uzna, że walka z rasizmem jest wyznacznikiem oburzenia środowisk prawicowych na Wojewódzkiego. Nie twierdzę, że to rasiści, ale zaangażowanie w zwalczanie Wojewódzkiego to nic innego, jak zemsta na nim za polską chorągiewkę w psiej kupie (nie jego autorstwa), drwiąca wypowiedź o szefowej podwórkowych kółek różańcowych (nie jego autorstwa) i wiele antyprawicowych kwiateczków formułowanych przez niego samego, jak i jego oryginalnych gości w programie. Tak oto zawiązał się nie mniej oryginalny sojusz lewicowych środowisk antyrasistowskich i środowisk konserwatywnych; Gazety Wyborczej z Rzeczpospolitą … Fiu fiu fiu, nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg.
Nie wiedzieć dlaczego, adresatem owych głosów oburzenia jest sam Wojewódzki. Figurskiego jakby się pomija. Nie mówię tego, po to, by kapować na Figurskiego, ale po to, by uzmysłowić co niektórym, jak strasznie wybiórczo traktują rzeczywistość.
I nie wiem też, skąd się bierze to tempo zaogniania konfliktu wobec Wojewódzkiego? Czyżby poparł frakcję Schetyny przeciw Tuskowi? Napluł na monstrancję? Poparł – łomatko! – PJN? Czy naprawdę nie ma w Polsce innych problemów?
Brakuje jeszcze tylko uchwały sejmowej potępiającej „rasistowskie wybryki” Wojewódzkiego i Figurskiego. Czy naprawdę nie widzimy tego, że politycy bardzo chętnie będą się wypowiadać na ten temat, by na fali jego popularności wypłynąć na szerokie wody społecznego zainteresowania? Wrażliwość na postawy rasistowskie jest potrzebna w imię ludzkiej godności. Nie szukajmy jednak rasizmu tam, gdzie go nie ma.
Inne tematy w dziale Kultura