Pojęk Pielgrzyma w mieście Uć? Zwariowałem? Nie, byłem na Event Horizon Festival w Łodzi. A właściwie tylko na koncercie Pidżamy Porno. Choć może lepiej byłoby powiedzieć: na koncercie kilku formacji, z którymi śpiewał Krzysztof Grabaż Grabowski. Wcale nie żartuję. Po kolei…
Koncert Pidżamy Porno był najważniejszym punktem tegorocznego Event Horizon Festival, reklamowanym w całej Polsce od kilku miesięcy. Choć nie był jedynym – zagrały też Hurt, Dezerter, Living On Venus, Akurat i Happysad. Odzew był potężny – do łódzkiej Atlas Arena miało przy być ok. 10 tysięcy miłośników muzyki.
Po raz kolejny okazało się, że Grabaż i Pidżama Porno są mocnym magnesem każdego wydarzenia muzycznego, w którym biorą udział. Tak było dwa lata temu w Jarocinie, tak i było tym razem w Łodzi. Znakomita muzyka Pidżamy, świetne wykonanie przez muzyków, Grabaż tryskający humorem ze sceny, współtworzyły niepowtarzalną atmosferę.
Pidżama Porno grała pełne dwie godziny z dwoma bisami! Grali nie tylko znane i uwielbiane przez fanów utwory, jak: Do Nieba Wzięci, Ezoteryczny Poznań, Bułgarskie Centrum, Złodzieje Zapalniczek, Katarzyna Ma Katar, Pasażer ale i zmuszające do myślenia, jak Józef K., Droga Na Brześć, Grudniowy Blues o Bukareszcie, Nikt Tak Pięknie Nie Mówił o Miłości – w sumie 25 kawałków potężnego grania. Zaśpiewali na wesoło i refleksyjnie. Pięknie. Nie po raz pierwszy zresztą. Słuchając tegorocznego koncertu nie było widać różnic pomiędzy graniem muzyków tworzących dziś formację Strachy Na Lachy (Grabaż, Kuzyn, Kozak), a Dziadkiem i Julem, którzy – poza próbami – jako Pidżama grają koncertowo raz w roku. Przygotowali się znakomicie. Były momenty, że w Arenie huczało i grzmiało, ale też takie, gdy rozlegało się delikatne brzmienie rozgrzewanych gitar.
Grabaż kilka dni przed występem ogłosił, że … zapomniał słów Ezoterycznego Poznania – na koncercie okazało się, że nie było żadnej kuchy, zaśpiewał bez problemów, nie tylko tę, ale i inne piosenki. Publiczność wspierała go i głośno wyśpiewywała wszystkie zagrane utwory. Nie po raz pierwszy współpraca zespołu z publiką i publiki z zespołem była rewelacyjna.
Również nie po raz pierwszy swojego mistrzostwa w kontakcie z publicznością dowiódł Grabaż. Wejście w słynnym szapoklaku z triumfalnym gestem wyciągniętej ręki zostało przyjęte aplauzem. Po każdej piosence nagradzanej gromkimi brawami przychodził czas na przezabawne dialogi pomiędzy członkami zespołu, ale i pomiędzy Grabażem a publiką. Po pierwszej z nich ogłosił, że czas … zmienić nazwę zespołu i rzucał swe propozycje. Od tego momentu koncertowali Perwersyjni Pasztetańci, tytułowy Pojęk Pielgrzyma, Psie Psuki, Peany Paszczą, Pikołaj Pokernik i co tam jeszcze się pojawiło. Sam Kozak był sceptyczny wokół tych operacji, bo zapytany przez Grabaża, jak mu się podoba jedna z tych nazw, odrzekł: Nazywam się Andrzej Kozakiewicz i jest mi z tym dobrze…
***
Skrajnie w stosunku do znakomitej oceny koncertu Pidżamy wypada ocena organizacji całego festiwalu. Rewelacyjna Atlas Arena nie dała rady fatalnej organizacji festiwalu.
Nie wiem, kto wpadł na pomysł, by wydać zgodę na lokalizację punktów gastronomicznych naprzeciwko bramek wejściowych. Napierające tłumy z jednej i drugiej strony, wzajemnie się traktujące, były blokowane właśnie barierkami i barami.
Na moich oczach jeden z nich został wepchnięty w głąb. Przerażone sprzedawczynie nie wiedziały, czy ratować grzejące się parówki czy lodówki z napojami. Ochroniarze nie wiedzieli czy mogą wypuszczać ludzi, którzy mieli już wykupione bilety i założone opaski i którzy zmierzali do namiotów z piwem. Niejeden miał potem problem z ponownym wejściem.
Szczytem wszystkiego był moment, gdy jeden z ochroniarzy podczas koncertu Pidżamy Porno … wskoczył na scenę i zaczął gonić Żółwia – technicznego operatora ekipy PP. Zaskoczony Grabaż wołał: Gruby, zostaw mojego technicznego… Gruby, spierdalaj!
Po koncercie, kiedy podobno istnieje zasada otwierania wszystkich możliwych wyjść, by wychodzący tłum mógł szybko opuścić budynek, okazało się, że wiele drzwi … zostało zamkniętych. I powtórzyła się sytuacja z napieraniem zdegustowanego tłumu. Cud, że nie było ofiar śmiertelnych.
***
Występ Pidżamy wywołał wielkie emocje. Szeroko komentowany był po koncercie jeszcze pod Areną, wiele komentarzy pojawiło się w grabażowym okienku na Facebooku. Przyznam, że nie bardzo rozumiem głosów tych, którzy twierdzą, że mieli inne (jakie?) oczekiwania wobec Pidżamy. Ja osobiście uważam, że tego rodzaju koncerty są koncertami z przesłaniem. Idę na występ jako gość Grabaża, który takimi, nie innymi piosenkami zaprosił mnie do muzycznej wędrówki po świecie. Wędrówka niezwykła. Dzięki temu mogłem moim córkom powiedzieć kim był Józef K., o czym opowiada grudniowy blues o Bukareszcie, dlaczego żyją w Ezoterycznym Poznaniu, albo dlaczego jestem złodziejem zapalniczek…
Grabaż, tym razem ze Strachami Na Lachy, powróci jeszcze w tym roku do Łodzi, by w połowie grudnia nagrać DVD. Tam też warto być.
A tymczasem za kilka dni, Strachy zapraszają na swoją muzyczną wędrówkę. 21 października wychodzi podsumowanie dziesięciolecia ich działalności w postaci płyty pt. Dekada.
Inne tematy w dziale Kultura