Nie, Strachy Na Lachy nie śpiewały kolęd, uspokajam, choć powyższy tytuł mógłby tak sugerować. Trzeba jednak przyznać, że dzięki formacji dla co niektórych święta przyszły cały tydzień wcześniej. Strachy Na Lachy podczas koncertu w Łodzi nagrywały swe pierwsze DVD. I to jest okoliczność na wskroś świąteczna, ale i historyczna.
Dla wielu uczestników tego koncertu repertuar nie był zaskoczeniem. Grabaż na FB zapowiadał od dłuższego czasu, że w podczas ostatnich przed łódzkim koncertem występów w Poznaniu, Częstochowie i Rzeszowie będzie grane to samo. A jednak udział w koncercie był wydarzeniem niezwykłym. Wystarczyła sama świadomość, że oto na naszych oczach dzieje się i Historia, i Święto Strachów i ich przyjaciół.
Przeszło 1000 osób nie zapełniło łódzkiego Klubu Wytwórnia, ale też nie było chyba intencją nikogo, by napychać sali na maxa, że posłużę się kolokwialnym określeniem. Wiadomo, że nie wszyscy zainteresowani dotarli do Łodzi, zabrakło biletów, nie mieli szczęścia do Grabażowych konkursów, inne okoliczności powodowały nieobecność, ale wiadomość o nagrywaniu DVD zelektryzowało Strachową Polskę. Niezliczone komentarze na forach internetowych, na stronie Strachów, na FB obrazowały wielką radość, że „nasz ulubiony zespół” nagrywa.
Koncert w Wytwórni był przeszło dwugodzinnym (z dwoma bisami!) wydarzeniem muzycznym i artystycznym. To, że koncert będzie niezwykły zdradzały kamery i specjalna aranżacja wnętrza, ale i pewne podniecenie, które udzielało się wszystkim. Wejściu zespołu na scenę towarzyszyło głośne Strachy! Strachy! Strachy!, a Grabażowe szyszyszyszyszyyyy wypowiedziane na początku jeszcze zza sceny spotkało się z aplauzem. Było głośno i radośnie, choć reakcje publiczności zostały … ograniczone przez organizatorów, który prosili, by nie falować i nie robić stójek (jeden na drugim). Owe ograniczenia były związane właśnie z faktem nagrywania DVD i chodziło o to, by kamery bez problemu mogły rejestrować koncert. Publiczność karnie się dostosowała, ale i tak okazywała swe zadowolenie. Głośne okrzyki, skakanie pod sceną, śpiewanie wspólnie ze Strachami też nadawało tonację wydarzeniu, a na koniec, przy ostatniej piosence, na drugim bisie, i tak kilka osób „popłynęło na fali”.
Wspaniałą atmosferę zapewnił sam zespół, który śpiewał znakomicie, ostro i z wielką radością. Konwencja koncertu (grane krótkie solówki) pozwalała na pokazanie talentu wszystkich Strachów – Lo, tradycyjnie już, szalał po scenie i nadawał ton rytmice wyklaskiwanej przez publiczność; Grabaż, też jak zwykle, znajdował znakomity kontakt z publicznością; Pan Areczek ze swojej wysokości wyciągał wspaniałe dźwięki z klawiszy i akordeonu; Maniek grający na wielu instrumentach dodatkowo wygłupiał się na scenie; nawet Kozaka, ciągle posądzanego o stoicki spokój, czy wręcz lenistwo na scenie, porwało szybkie granie Awangardy Jazzu i Podziemia i wykonał kilku zwinnych obrotów; no i Kuzyn, który jako perkusista zawsze gra z tyłu sceny, tym razem mógł odegrać wspaniałą rolę jakby Zeusa Gromowładnego, kiedy specjalnie oświetlony i rozświetlony, odegrał piękną solówkę na bębnach.
Strachy Na Lachy grały do tańca i głośnego śpiewania, zagrały też nastrojowo, jak choćby Na Pogrzeb Króla, którą to piosenkę publiczność uhonorowała siadając na podłodze. Zagrały dobrze znane utwory z wcześniejszych płyt, ale i zaprezentowały nowy Mokotów, czym zresztą narobiły wielkiego apetytu w oczekiwaniu na nową płytę. Kilka utworów – jak Strachy Na Lachy, Zaczarowany Dzwon, Krew z Szafy – zagrały w nowej aranżacji.
Nie było zwyczajowych dłuższych dialogów między Grabażem a Kozakiem, co jest zresztą pewnym kanonem Strachowych koncertów (rozumiem, że konwencja DVD tego nie przewiduje, choć zawsze mogłoby dla nich znaleźć się miejsce na specjalnych dodatkach), był za to nieoceniony Rzuf, który przedSiedzimy Tu Przez Nieporozumieniewygłosił dwuwiersz:W Łodzi płyta jest nagrywana, Strachów Ziemia Obiecana.
Nowością był wielki ekran, na którym były wyświetlane specjalne obrazy ilustrujące treści poszczególnych utworów. Ciekawym, w jaki sposób zostaną pokazane na DVD. Dodatkowo uczestnicy koncertu dowiedzieli się od Grabaża, że dzień wcześniej Strachy grały materiał przez 4,5 godziny. Nie wiadomo więc do końca, co znajdzie się na płycie. Strachowe DVD staje się jedną wielką niespodzianką.
Gdy na początku koncertu nie słyszałem durnegokurwa mać, Strachy grać(łódzka publiczność zdała egzamin z dojrzałości) trochę na wyrost uznałem, że odbędzie się bez problemów. Niestety, zdarzył się incydent – w pewnym momencie w stronę Grabaża poleciała metalowa piersiówka. Zdenerwowany lider Strachów komentując, że takie zagrania nie są powodem do dumy dla nikogo i gdy dostrzegł „odważnego”, powiedział krótkie:to ty? to ty? spierdalaj, nie chcemy cię tu…Tysiąc gardeł poszło mu w sukurs adresując w stronę rzucającego butelką głośnewy-pier-da-laj!!!Jeden z komentarzy na witrynie SNL uznający to za wyreżyserowane zdarzenie, boprzez taką duperelkę krzywdy raczej nikt by nie doznał, a reakcja Imć Grabarza(pisownia oryginalna–uwaga KM) była cokolwiek przesadzona,uznać niestety należy jako przejaw totalnej głupoty piszącego (a może i rzucającego?).
Strachy Na Lachy nigdy nie zeszły z panteonu czołówki polskiego rocka, jednak nagraniem DVD potwierdziły swą mocną pozycję w polskiej muzyce. Przyjaciele SNL mogą czuć się rozpieszczani – wspaniałe płyty,Auto-Bio-Grabaż, hitowa składankaDekada, a teraz oczekiwane nowe wydanie płytowe i DVD. Czym jeszcze Strachy zaskoczą w przyszłości?
Inne tematy w dziale Kultura