Rozczarował mnie Andrzej Celiński. Nie po raz pierwszy zresztą… Nie, nie mam pretensji do jego sceptycznej oceny rewolucji solidarnościowej z początku lat 80. Nie mam nawet żalu do jego decyzji o przystąpieniu do SLD – rozumiem moment, kiedy ludzie zmieniają radykalnie swe ideowe oblicze. Moje rozczarowanie wynika z jego poglądów zawartych w wywiadzie dla Newsweeka (16-22.01.2012): Dajmy już spokój Kiszczakowi.
Sprawa dotyczy niedawnego wyroku sądowego osądzającego 2-letnią karę więzienia w zawieszeniu dla gen. Kiszczaka. Andrzej Celiński, niegdysiejszy działacz opozycji solidarnościowej, uczestnik Okrągłego Stołu, a następnie minister w lewicowym rządzie Leszka Millera, uznaje ów wyrok za „żenujący”, przyrównując go do kary za rabunek na ulicy.
Andrzej Celiński uznaje: ten wyrok w połączeniu z absurdalnym uzasadnieniem ‘nielegalnego związku zbrojnego’ urąga powadze obu stron tamtego tragicznego sporu. Uznaje, że dałoby się może tego wszystkiego uniknąć,, gdybyśmy od razu po 1989r. potrafili uchwalić ustawę abolicyjną. I powtarza stare, nieaktualne dziś, tezy o możliwej interwencji radzieckiej w 1981r. Tezy, na które nie ma już żadnych obecnie potwierdzeń w dokumentach, do których dotarli historycy. Mało tego, wszystkie nowe źródła historyczne tej tezie zaprzeczają.
Dziwię się człowiekowi, który przeżył tamte lata, że ma tak, przepraszam za stwierdzenie, ograniczone pole widzenia i nie rozumiem go, gdy ulega tak głupawym stereotypom. Mogę się zgodzić z opinią, że pamięć, cześć i właściwe zadośćuczynienie ludziom, którzy byli realnymi ofiarami stanu wojennego jest ważniejsze od wyroków wymierzanych w takim trybie, ale myślę też, że właściwe osądzenie twórców stanu wojennego jest elementem takiego właśnie zadośćuczynienia.
Nie zgadzam się, że stan wojenny ocalił bez porównania więcej ludzkich losów, biografii, niż ich zniszczył. No bo niby skąd to twierdzenie i jakie ma uzasadnienie w historii? Śmierć przeszło 100 osób podczas stanu wojennego (i później!), mordowanych przez komunistyczną władzę, tylko dlatego że działali na rzecz Solidarności nie ma żadnego uzasadnienia. Żadnego. Każda z nich to śmierć zbyteczna.
Dziwię się chęci Celińskiego do zamykania sprawy nierozliczonych win komunistycznej dyktatury przy jednoczesnym powoływaniu się na rozliczanie dyktatur południowoamerykańskich. Oczywiście, może on mieć dyskomfort, że wyrok mówi o „nielegalnym związku zbrojnym”, a nie na przykład o nielegalnym stanie wojennym – też go mam. Znacznie bardziej wolałbym osądzenia stanu wojennego jako zbrodni wobec ludzkości i osądzenia wszystkich jego autorów – nawet symbolicznie – ale skoro nie ma nikt takiej odwagi; skoro ocena stanu wojennego podlega współczesnym ocenom politycznym – to wyrok skazujący Kiszczaka na symboliczne – przyznajmy to – 2 lata w zawieszeniu jest może jedyną w tej chwili próbą zadośćuczynienia ofiarom stanu wojennego.
Kiszczak i Jaruzelski wielokrotnie dawali do zrozumienia, że gardzą sądami III RP i czynią sobie żarty ze sprawiedliwości. Ile to razy okazywali się zwolnieniami lekarskimi uniemożliwiającymi im bycie na salach sądowych z powodu pogardzającego się stanu zdrowia, a jednocześnie bywali na odczytach i udzielali wywiadów dla telewizji?
Sam Celiński mówi o tym tak: Jaruzelski czy Kiszczak powinni – choćby z pewnej politycznej odpowiedzialności – unikać publicznych wystąpień, narzucania się ze swoją racją, która też jest bardzo specyficzna, bardzo cząstkowa, niewielu do niej przekonają, a atmosferę wokół siebie pogorszą. Naiwne to myślenie. I jeden i drugi ma to gdzieś. Chorzy są na procesy sądowe, zdrowi, gdy jeżdżą na wykłady.
Z tych i innych względów nie wzrusza mnie sędziwy wiek obu dyktatorów i podobno zły stan zdrowia. Ich pogarda dla sądów, a nade wszystko udowodniona wina zbrodni stanowojennych, wymagają jasnej, surowej oceny. I nawet symboliczne wyroki, osądzane w zawieszeniu, dla oczyszczenia pola do rzetelnych badań historycznych.
Celiński mówi, że nie uważa tego wyroku za właściwe zamknięcie tej sprawy, które ostudzi emocje i nauczy Polaków odpowiedzialności za własne państwo, naród czy politykę. Ja zaś uznaję, że Polacy dali już dowód swej dojrzałej postawy, ze spokojem przyjmując wyrok winy Kiszczaka. Sądzę więcej: że właśnie taki wyrok uczy odpowiedzialności za państwo i politykę. Szacunek do państwa i odpowiedzialność narodowa rodzą się z właściwej oceny wydarzeń i poczucia minimalnej choćby sprawiedliwości. Tak też jest i w tym wypadku.
Inne tematy w dziale Kultura