Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
187
BLOG

Durna wojna między książkami a e-czytnikami

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 5

Wielokrotnie wypowiadałem się o swoich książkowych pasjach i przyzwyczajeniach. Wielokrotnie też deklarowałem sceptycyzm wobec popularności e-czytników. Ale nie czepiałem się ich w imię zasady, że każdy ma swój świat – e-czytnikowcy swój, zwolennicy tradycyjnej książki swój. I wydawałoby się, że owa linia demarkacyjna pomiędzy jedną i drugą stroną jest czytelna i nikomu nie przyjdzie jej naruszać. Tymczasem agresji do mojego świata tradycyjnej książki dokonała forpoczta e-czytnikowców.

 
Zaatakowała akcją „Ile książek zabierzesz na wakacje” promującą e-czytniki. Kilkoma rysunkami próbowała dokonać porównania głupkowatych zwolenników książki tradycyjnej z rozumnymi i szczęśliwymi e-czytaczami. Historyjka opowiada o tym, że głupkowaty czytelnik książki papierowej ma dylematy, jak ma się spakować na wakacje. Wielka walizka zapakowana po brzegi nie mieści mnóstwa książek, albumów i przewodników. Musi więc ów głupek zapakować ciuchy do mniejszej walizki, a takie sprzęty plażowe, jak leżak, parasol i deska surfingowa wziąć luzem. Następnie ów głupek pakuje się z tym wszystkim do windy. Musi za sobą ciągnąć dodatkowy wózek książek, bo nie wszystkie zmieściły się w walizce dużej. Tak obładowany głupek książkowy zmierza ku odprawie na lotnisku.
 
Na kolejnym obrazku cały spocony zasiada na swoim miejscu w samolocie, na siedzeniu obok rozkłada swoje liczne książki. Po wylądowaniu głupek idzie na plażę. I ciągnie – a jakże! – te dziesiątki książek za sobą na wózeczku. A idąc do toalety po gaciach chowa 6 książek.
 
Od czasu do czasu pojawia się na tych rysunkach szczęśliwy, wyluzowany i uśmiechnięty koleżka trzymający e-czytnik. Wniosek z takiego porównania jest oczywisty: zamiast tachać dziesiątki książek i niepotrzebnie zapychać nimi bagaże, lepiej kupić e-czytnik. Mieszczący nawet do 32 tysięcy tytułów!
 
To reklama dość tandetna, odwołująca się do absurdalnych i nieistniejących sytuacji. Po raz pierwszy ujrzałem, by ktoś – nawet największy miłośnik książek – brał ich dziesiątki na wyjazd wakacyjny, a już nigdy nie słyszałem o przypadku brania do toalety więcej niż jednej książki! Kampania Empiku zachęcająca do kupowania e-czytników zrobiła ze mnie największego swego wroga. Powtarzając za tytułem tej idiotycznej kampanii – pytam: no ile książek zabierzesz człowieku na wakacje? Trzy? Pięć? No ile? Czy kiedykolwiek, drogi Czytelniku, zdarzyło Ci się mieć kłopot z pakowaniem książek do swego podróżnego bagażu? A ile książek jesteś w stanie zabrać ze sobą do kibla na jedną „sesję”???
 
Myślę, że twórcy tej kampanii reklamowej tak naprawdę zdradzają swoje, strasznie ograniczone, myślenie o książkach, o nawykach, o czytających ludziach… Kierują się swoimi stereotypowymi wyobrażeniami i pokazują jak wielkimi są ignorantami. Ciekaw jestem, co to za ludzie? Może w tym gronie, twórców głupowatej reklamy, są tacy, którzy toaletę musieli w jakichś szkołach nawiedzać z kilkoma książkami w portkach? I może dziś leczą swą traumę? Straszne…
 
Świat reklamy już dawno próbuje zrobić z ludzi durniów. Rysuje świat, takim jaki nie jest. Stosuje wybiegi zwiększające popularność promowanych produktów. Świat reklamy chce być mądry i elokwentny, a pokazuje swoją ubogą mentalność. Z pełną premedytacją życzę Empikowi, by poniósł sromotną klęskę reklamową e-czytników ze swoimi durnymi rysunkami. Ku przestrodze naruszania delikatnej linii demarkacyjnej pomiędzy różnymi przyzwyczajeniami i pasjami.
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura