No i stało się. Głośna kampania medialna polskich ateistów trafiła na ulice Poznania. Niby objawiła się tylko na dwóch billboardach, ale emocje wywołała takie, jak gdyby opanowali pół miejskiej przestrzeni reklamowej miasta.
Polska walka ideologiczno-religijna była dotąd domeną katolików. Najbardziej głośne były katolickie akcje billboardowe przestrzegające przed aborcją, na których prezentowano zdjęcia dzieci rozszarpanych chirurgicznymi narzędziami. Teraz do kontrakcji przystąpili nieprzyjaciele Pana Boga z głośną akcją „Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”, czy hasłem „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam”. Tak więc zachodnia moda prowadzenia sporów ideowych za pomocą nowoczesnych technik reklamowych w pełni zagościła na polskich ulicach.
Głosy za i przeciw towarzyszyły akcjom antyaborcyjnym, tak jak i towarzyszą nowej akcji ateistycznej. Co ciekawe, akcja „promocji ateizmu”, jak ją nazywają niektórzy, spodobała się niektórym kapłanom, którzy – powołując się na Gilberta Keitha Chestertona – uważają, że namiętne debaty chrześcijan i ateistów są korzystne dla wiary. Ale też są katolicy, którym akcja ateistów bardzo się nie spodobała – zarzucili jej, że robi wodę z mózgu. Jakby nie przyjęli, że to normalny spór ideowy w przestrzeni publicznej, prowadzony przez obie strony. Na Zachodzie to już pewnego rodzaju codzienność, w Polsce nowość, która jednak na stałe zagościła w naszym kraju.
Oryginalną opinię wygłosił Grzegorz Górny, współzałożyciel i redaktor „Frondy”, której teraz chcę poświęcić trochę uwagi. Napisał w „Rzeczpospolitej” (10 października 20121r.), że „…uliczna kampania polskich ateistów jest bardziej agresywna niż podobne akcje na Zachodzie. Stawia bowiem znak równości między morderstwem, złodziejstwem i wiarą… Ateizm przedstawiony zostaje wręcz jako źródło moralności”. Mógłbym oczywiście wyrazić ubolewanie nad płytkością takiego rozumowania, ale mamy w tym wypadku do czynienia z myślą wyrażoną w takim kształcie z premedytacją. To kolejny przejaw walki z prawem inaczej myślących – tym razem ateistów – do swoich poglądów.
Nie ma racji Redaktor Górny przyrównując ateizm do zabijania i złodziejstwa. Nie wiem, jaka pycha pozwala katolikom na głoszenie wyłącznego prawa do bycia im przeciwko złodziejstwu i zabijaniu. Czyli niekatolicy nie mogą? Bzdura. Głośne hasło ateistów na billboardach to ich prawo do postawy przeciwko tym patologiom, mimo że nie podzielają katolickiej wrażliwości.
Są tacy, którzy swe postawy życiowe wywodzą z Pisma Świętego i Bożej nauki, inni odwołują się do Prawa Naturalnego. Jakkolwiek obie te inspiracje oceniać i traktować. Nie można więc nie-katolikom odmawiać prawa do bycia uczciwym. Nie chcę przypominać ile łajdactwa na świecie – na przestrzeni wieków – działo się z imieniem Boga na ustach. Czy to upoważnia mnie do stawiania znaku równości pomiędzy mordercami a katolikami? Nie. Ale czy to upoważnia chrześcijan do odmawiania ateistom człowieczeństwa?
Inne tematy w dziale Kultura