Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
34
BLOG

Atomowe koszmary i utopie

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 10

Oddanie parę lat temu do użytku czeskiej elektrowni atomowej w Temelinie wywołało żywe reakcje europejskiej opinii publicznej. Z jednej strony - zwłaszcza Czesi - podnoszono argumenty „ekologicznej energii" pochodzącej z siłowni atomowych, inni - tu bardzo aktywni byli Austriacy - wyrażali obawy związane z bezpieczeństwem użytkowania tego obiektu.

Polska, jak na razie, jest krajem wolnym od elektrowni atomowych, choć od czasu do czasu pojawiają się z różnych stron głosy o zasadności rozwoju energetyki atomowej w naszym kraju. Pod koniec 1999 roku, gdy opracowywano założenia polskiej polityki energetycznej do roku 2010, uwidoczniły się bardzo silne naciski zmierzające do uwzględnienia energetyki jądrowej w rządowych prognozach rozwojowych. Szczęściem nieudane.

Faktem jednak jest, że polskie lobby atomowe nie ustaje w przekonywaniu, iż Polska musi się zdecydować na budowę elektrowni atomowych, a momenty, gdy dzieje się coś głośnego wokół tego sektora, wykorzystuje do prezentacji swoich opinii. Ostatnio medialna ich aktywność bardzo wzrosła.

Plany rozwojowe energetyki atomowej w Polsce pierwszy raz spotkały się gwałtownymi protestami na przełomie lat 80. I 90., gdy

komunistyczne rządy parły do zlokalizowania dwóch elektrowni jądrowych

- w pomorskim Żarnowcu i wielkopolskim Klempiczu. Nieśmiało mówiło się również wtedy o trzeciej lokalizacji, gdzieś na południu Polski.

Zmiana ustroju politycznego i milionowy ruch protestu przeciwko tym inwesty-cjom doprowadziły do zaniechania tych koncepcji. Zwyciężyła wówczas racjonalna argumentacja braku uzasadnień ekonomicznych i realnych zagrożeń ekologicznych związanych z tego rodzaju inwestycjami.

Jednak od początku lat 90., gdy podejmowano decyzję o zaprzestaniu budowy elektrowni jądrowych - EJ „Żarnowiec" i EJ „Warta" w Klempiczu, nie zmieniły się realia ekonomiczne i ekologiczne mogące usprawiedliwiać powrót do tych idei. Co więcej, doszły bardzo poważne argumenty natury politycznej.

I powiem wprost, nie za bardzo przyjmuję argumenty tych, którzy zawodowo są związani z sektorem atomowym (zwłaszcza specjalistów ze wszelkich agencji energii atomowej, czy polskich instytucji badań jądrowych) - ich głosy traktuję wy-łącznie w kategoriach żywego lobbingu za rozwojem energetyki jądrowej. Decyzja o rozwoju lub zaniechaniu energetyki atomowej tak naprawdę jest decyzją polityczną, co wyraźnie było widać przy politycznych reakcjach na rozruch Temelina. Argumenty ekonomiczne i ekologiczne też stoją w wyraźnej sprzeczności z nawoływaniami o budowę „atomówek" w Polsce.

Budowa jednej elektrowni atomowej nie spowoduje poprawy bilansu energe-tycznego - jak chcą jedni, nie doprowadzi też do zamknięcia żadnej elektrowni konwencjonalnej - jak twierdzą inni. Elektrownie jądrowe nie pokryją zapotrzebowania na energię nawet w kilkunastu procentach. Elektrownia żarnowiecka miała produkować 1 - 5 % zapotrzebowania krajowego na energię, a „Warta" 4 do 6 %, przy czym część produkowanej energii miała być ... eksportowana za granicę - z Żarnowca do Niemiec (ówczesnego NRD), z Klempicza do Austrii, w zamian za pomoc w budowie tych obiektów przez kontrahentów zagranicznych.

Smaczku dodaje fakt, że w rozwoju polskiej energetyki jądrowej miał party-cypować francuski koncern energetyczny - Electricité de France, który wówczas był w bardzo trudnej sytuacji finansowej, bo w jego własnym kraju zaczęto wstrzymywać rozwój energetyki atomowej.

Polska energetyka jądrowa jest absolutnie nieopłacalna.

Czeski Temelin powstał za ponad 1 mld koron (!), w Polsce nie znamy aktualnych szacunków finansowych budowy ewentualnych elektrowni atomowych, choć pewne jest, że każda taka elektrownia w poważnym stopniu obciąży budżet państwa (wszak na ich specyfikę nigdy nie byłyby poddane prywatyzacji).

Koszt budowy obu planowanych pod koniec lat 80. elektrowni atomowych - wg realiów 1989 r. - kształtował się na poziomie ok. 18 mld dolarów !!!

Czas żywotności elektrowni atomowych to ok. 40 lat. Wiążą one jednak środki przez 30 kolejnych lat. Po wyłączeniu ostatniego reaktora i zakończeniu eksploatacji środki przeznaczane są na zabezpieczenia obiektu - i to porównywalne z kosztami eksploatacyjnymi. Rachunek jest prosty: wg stawek z 1989 r. polskie elektrownie atomowe kosztowałyby ok. 40 mld dolarów. Dzisiaj wiemy, że koszt ten będzie znacznie wyższy!

Wielkim mankamentem światowej energetyki jądrowej - co przyznaje lobby atomowe - jest problem odpadów, zarówno nisko~, jak i średnio~ i wysokopromieniujących. Ich transport i eksport do biednych, zacofanych krajów powoduje olbrzymie protesty światowej opinii publicznej. Obecnie w Polsce wszystkie trzy potencjalne składowiska takich odpadów planowane są w ... Wielkopolsce. W latach 80. w bloku socjalistycznym odpady wysokopromieniujące, na podstawie stosownych porozu-mień, miał odbierać nieżyjący dziś ZSRR. Odpadami nisko~ i średniopromieniujący-mi miały martwić się kraje eksploatujące elektrownie atomowe.

Dodatkowym problemem w Polsce jest brak optymalnych lokalizacji dla siłowni jądrowych. Na początku lat 90. Twierdzono, że najlepszymi miejscami są Żarnowiec i Klempicz. Na terenie niedoszłej EJ „Żarnowiec" miała pracować (pracuje?) elektrownia gazowa, planuje się budowę nowej bezemisyjnej, a więc ten wariant jest nieaktualny. Klempicz jest małą miejscowością pośrodku Puszczy Noteckiej. Siłownia atomowa w Klempiczu wymuszałaby osuszanie sporych obszarów Puszczy, co z kolei doprowadziłoby do dewastacji przyrodniczej regionu, a wobec alarmującego stepowienia tego regionu, dodatkowo doprowadziłoby do de-wastacji gospodarczej Wielkopolski (stepowienie jest niekorzystne zwłaszcza dla wielkopolskiego rolnictwa).

Budowa elektrowni atomowych w Polsce może odbyć się jedynie przy wspo-możeniu ze strony zagranicznego kapitału. Wówczas

Polska będzie narażona na politykę szantażu

ze strony krajów zachodnich i Rosji. Ta ostatnia z premedytacją będzie wykorzysty-wać swoją pozycję jedynego dostawcy paliwa atomowego. Zachód co prawda też tam kupuje, lecz Rosji dostarcza technologie i pomoc finansową, przez co ma pozycję korzystniejszą. Zachód za swoją kartę przetargową wobec nas będzie uważać fakt pomocy technologicznej i finansowej dla polskiej energetyki atomowej. Każda taka budowa, i jest to kolejny argument „przeciw", będzie powodowała i zwiększała niebezpieczne zadłużenie Polski wobec światowych instytucji finansowych.

Nie ma też potrzeb energetycznych sankcjonujących rozwój polskiej energetyki atomowej - łączą się europejskie sieci elektroenergetyczne, rośnie udział gazu, jako nośnika energii w krajowym sektorze energetycznym, budowana jest nowa współna unijna polityka energetyczna.

To wszystko powoduje, iż o rozwoju energetyki atomowej, nawet po 2025 roku, trzeba zapomnieć.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka