Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
198
BLOG

Znak czasów czy nałóg?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 12

Przebywając na wakacjach zauważyłem idącą trójkę chłopców w wieku szkoły podstawowej, zawzięcie czytających najnowszy numer jednego z tzw. „lekkich” kobiecych pism. Jeden, całkowicie pochłonięty czytaniem na głos, prowadzony był przez dwóch innych, pilnie nadstawiających ucha. Szczerze zaciekawiony, zerknąłem bezczelnie im przez ramię i dostrzegłem to, czego się spodziewałem. Dzieciaki czytały „25 porad intymnych”.

* * *

Przemysł pornograficzy ma jasno postawiony cel: uzależnić od swego produktu jak najwięcej osób. Trzeba bowiem jasno stwierdzić, że nie jest to żadna „oznaka czasów”, ani też „cena przemian”, ale najzwyklejszy nałóg, który uzależnia równie skutecznie, jak narkomania, czy alkoholizm.

Różnica jest jedna - przy społecznym przyzwoleniu prowadzone są akcje antyalkoholowe i wymierzane w plagę narkomanii i handel tymi produktami; jednocześnie przy tym samym społecznym przyzwoleniu bez ograniczeń propaguje się pornografię, zwaną bezpieczniej „erotyką”.

Nieliczne głosy krytyki piętnujące oblepianie kioskowych wystaw piśmidłami pornograficznymi określane są jako niepoważne lub „oszołomskie”. Nikt nie zważa na to, jak niebezpieczne jest sączenie owej „erotyki” do społeczeństwa, jak tragiczne skutki może mieć oddziaływanie jej na najmłodsze pokolenie Polaków. Na skutek tego rosną degeneraci, ludzie chorzy, wymagający natychmiastowej kuracji medycznej.

Warto w tym miejscu wspomnieć o amerykańskich statystykach z lat 80.tych, które jasno stwierdzają, że problem zaczyna się od łatwego dostępu do „lekkiej” literatury erotycznej - gazet rozrywkowych z rubrykami „porady seksualne”, wspomnianymi „poradami intymnymi”, piśmidełek weekendowych z odpowiednią porcją damskiej i coraz częściej męskiej golizny.

W myśl powiedzenia „apetyt rośnie w miarę jedzenia” młodzież zaznajamiana od najwcześniejszych lat z „Playboyem”, z czasem sięga do pism bardziej wyrafinowanych, by potem przeglądać periodyki zaznajamiające z różnymi „egzotycznymi” formami seksu, a na gwałtach kończąc - by sprawdzić, jak opowieści i zdjęcia w nich zawarte mają się do rzeczywistości. Aż tyle głoszą statystyki amerykańskie.

Niebezpieczne jest to, że przemysł ten wykorzystuje napięcia seksualne człowieka w pewnym wieku, charakterystyczne dla każdej kultury, ale związane z prokreacją; tutaj przez odpowiednie techniki wypaczane i załamujące właściwe proporcje.

Toczy się bezsensownie długie dyskusje, które mają rzekomo wyznaczyć granicę pomiędzy pornografią i sztuką przedstawiającą nagość. W rzeczywistości zamazują problem. Zauważyć bowiem łatwo, że obecne techniki daleko bardziej skutecznie oddziaływują na psychikę człowieka, niż artyści sprzed wieków. Oglądając obrazy dawnych mistrzów, które przedstawiają nagie kobiety, podziwiamy kunszt i zdolności warsztatowe autora, drogę pędzla i zdolności obserwacyjne ówczesnych artystów.

Dzisiejsza sztuka prezentująca akty, coraz częściej korzysta z technik fotograficznych wyraziście oddających nagość kobiety, gdzie zwraca się uwagę na przekaz erotyczny, a nie wartości artystyczne. Wszak obrazy prezentowane we wspomnianym wcześniej „Playboyu” też mają aspekt artystyczny, jednak dosłowność przekazu wyzwala inne namiętności i podniecenia.

Współczesna tendencja do „luzowania” obyczajowego prowadzi do innych niepokojących zjawiska - tłumaczenia spraw niemoralnych, jako normalnych. Osoba, której zależy na funkcjonowaniu w odpowiednim towarzystwie, nigdy nie przyzna się do takich przyzwyczajeń, jak branie narkotyków, skłonność do częstego upijania się, odwiedzanie domów publicznych, czytanie gazet pornograficznych - szybko byłaby izolowana; zrozumienie znajduje jednak ten, kto zdradzi się z czytaniem np. „Playboya”, które już dziś uchodzi za najnormalniejsze pismo nowoczesnego Europejczyka.

Wymyślono też bezpieczne wytłumaczenie dla innych nienormalnych zainteresowań - wulgarne filmy pornograficzne, jak np. „Showgirls”, recenzowane przez autorytety filmowe, funkcjonują jako normalne dzieła kinematografii światowej - mimo, że, jak powtarzam, jest to najzwyklejsza pornografia. Zacierają się coraz bardziej różnice między niemoralnym i dobrym, definicjami prawnymi można dowolnie żonglować. Rzecz w tym, by nie zacierać zdrowego rozsądku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka