Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
68
BLOG

Miałeś Geremku złoty róg ...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 20

Już dawno, gdy przychodzi mi komentować działalność Profesora Bronisława Geremka, przypomina mi się stary dowcip o dialogu kontrolera biletów i klienta tramwaju:

- Bileciki do kontroli!

- Trąbka.

- Jaka trąbka?

- Jakie bileciki?

Krótko mówiąc, rzeczywistość swoje, Profesor swoje. Oczywiście, współczesny świat nie pasuje do obrazów z marzeń Profesora i jego otoczenia. Stąd też zapewne sroga ocena współczesności przez niego głoszona. I nie wiem, czy osądy profesorskie wynikają z jego – przepraszam – głupoty, naiwności, czy cynizmu. W każdym razie, ani jedno, ani drugie dobrze o Profesorze nie świadczy.

W „Gazecie Wyborczej” opublikował tekst z wizją technicznego rządu przejściowego, który administrowałby państwem oraz dał gwarancję bezstronności jego agend …, pod znamiennym tytułem „Niech prezydent stanie ponad PIS-em”.

Cały ten, swoistego rodzaju przewodnik Profesora po świecie przedwyborczym, opatrzył bardzo stanowczym wstępem, w którym czytamy:

W ostatnich dniach niemal codziennie miałem wrażenie, że polska polityka już sięgnęła dna, aby nazajutrz przekonać się, iż może być gorzej. Rzeczywistość przekroczyła wyobraźnię nawet najostrzejszych krytyków ostatnich dwóch lat działania obecnej koalicji. Myślę tu nie tylko o atmosferze kłótni, wyzwisk i wzajemnych oskarżeń panującej w środowiskach rządzących, ale także o procesie psucia państwa, zawłaszczania instytucji publicznych i ograniczania przestrzeni niezależności w życiu publicznym.

To stały katalog histerii demokratów spod znaku świętych pamięci Unii Demokratycznej, Unii Wolności, którym wydaje się, że jeśli ktoś im władzę odbiera, to tak naprawdę „zawłaszcza”.

Jednak słowa te napisał człowiek, który najwyraźniej nie pamięta, że to właśnie on był niedawno sprawcą kłótni o lustrację, inicjatorem i animatorem wyzwisk i oskarżeń pod adresem tych, którzy odważyli się sformułować zasady lustracji antykomunistycznej. I to formułowanych w tonie najwyższej nienawiści.

Pisze Profesor o polityce, która może być służbą na rzecz dobra wspólnego, ponad osobistymi lub partyjnymi interesami i ambicjami.

Zgadzam się z nim zadecydowanie. Jednak Profesor sam sobie zaprzeczył, gdy broniąc się przed złożeniem oświadczenia lustracyjnego, dokonał – z perspektywy Parlamentu Europejskiego – bezprzykładnego ataku na swój własny kraj. Od dawna wiadomo, że lewica lubuje się w korzystaniu z „internacjonalistycznej pomocy”, jednak Profesor złamał wszelkie zasady, standardy i style demokratycznej debaty.

Jakie recepty Profesor serwuje zbolałym demokratom wyczekującym, jak zbawienia nowych wyborów, w nadziei na odsunięcie faszystowskiego PiS i nie mniej faszystowskich przystawek?

Za rzecz fundamentalną uważam stworzenie warunków do masowego udziału w wyborach. Myli się ten, który oczekuje w tym miejscu jakiegoś głębszego przemyślenia o naprawie stronnictw politycznych, języka demokracji i stylów debat. Profesor myśli tylko o dwudniowym trybie głosowania, o glosowaniu przez Internet. By przekroczyć 50-procentowy próg frekwencji Profesor zaleca przeprowadzenie szerokiej kampanii popularyzującej udział w wyborach pod hasłem; „Głosuj, jak chcesz, ale głosuj!”. Kancelarie Prezydenta, Sejmu i Senatu powinny taką kampanię sfinansować.

Mamy więc do czynienia z kolejnym demokratycznym zaklęciem, które każe modyfikować tylko instrumenty demokratyczne, nie dotyka jednak głębszego problemu poczucia zawodu, jaką duża część wyborców czuje regularnie do „swoich” partii. Warto przypomnieć, że UD, UW i Profesor, który oznajmił kiedyś po swojej przegranej, że „społeczeństwo nie dorosło do demokracji”, ma w tym procesie swój poważny udział.

Bronisław Geremek nie ogranicza się do prezentowania mechanizmów przygotowywania i przeprowadzania wyborów. Profesor idzie znacznie dalej: Nie można zignorować postulatu zbadania legalności działań rządu i jego agend w bulwersującej sprawie wicepremiera Andrzeja Leppera. […] Podobnie pewnego wyjaśnienia wymaga sprawa Barbary Blidy. Jeżeli nie ma możliwości wyjaśnienia tych spraw przez sejmową komisję śledczą, to pod auspicjami prezydenta musi zostać powołana specjalna komisja złożona przez sędziów i profesorów prawa, która niezwłocznie przystąpiłaby do jej wyjaśnienia  i swój raport uczyniła publicznym przez wyborami.

To dosyć charakterystyczne dla opcji anty-PiS. Nie pamiętają kalumni, jakie jeszcze niedawno wypowiadali pod adresem szefa Samoobrony; dziś tylko dlatego, że naraził się Kaczyńskim, został wzięty w obronę. Żałosne.

Nie wyjaśnia Profesor kto miałby stanowić ten zespół. Oczywistym dla mnie byłoby zaatakowanie prezydenta w sytuacji, gdyby komisja składa się w osobowości niezgodnych z wyobraźnią Profesora.

Najciekawszym, bo najbardziej naiwnym, jest ten postulat Profesora, w którym pisze, że rzeczą celową byłoby powstanie „technicznego” rządu przejściowego, który zapewniłby administrowanie państwem oraz dał gwarancje bezstronności agend państwowych, ze służbami specjalnymi włącznie, w czasie kampanii wyborczej.

Profesor najwyraźniej kwestionuje demokratyczny werdykt społeczny sprzed dwóch laty, skoro chce legalnie wybraną władzę zastępować jakimś rządem technicznym. Bo, choć mam do PiS-owskiego rządu pewne pretensje i zastrzeżenia, absolutnie nie wydaje mi się, by recepty Profesora były najlepszą drogą. Profesor daje zresztą w tym miejscu dowód swojej strasznej naiwności. Skoro rząd wybierają politycy tworzący większość parlamentarną, to kto miałby „rząd techniczny” powoływać? Ci sami posłowie? Ktoś inny? Czyżby Profesorowi marzyła się jakaś zamordystyczna dyktatura demokratyczna? No no, odważne …

Profesor nawołujący do tworzenia w trakcie kampanii wyborczej „komisji interesu publicznego”, która pod auspicjami prezydenta miałaby pieczę nad przestrzeganiem standardów demokratycznych i w wypadku ingerencji rządu, jak też jego agend i służb, informowałaby opinię publiczną stawia najwyraźniej Polskę w gronie Kosowa, Serbii, czy Autonomii Palestyńskiej i innych niepewnych miejsc na świecie. Brawo!

Profesor ubolewa wreszcie, że kampania wyborcza będzie się odbywać w kontekście obaw o funkcjonowanie standardów demokratycznych, jak też spadku zaufania do elit politycznych, postuluje więc zmniejszenie komercyjnego charakteru kampanii i stworzenie miejsc rzeczywistych tarć programowych.

Mam wrażenie, że Profesor przez swoje zasiedzenie w Parlamencie Europejskim całkowicie oddalił się od realnych problemów polskiej demokracji. Cały ten tekst byłby świetnym credo dla powstających demokracji w krajach posttotalitarnych. Jednak pisany w kontekście Polski śmieszy. I irytuje, bo mamy świadomość, w jaki sposób przedstawia Polskę.

Profesor, wielki człowiek Sierpnia, Okrągłego Stołu, powstającej demokracji, miał wielokrotnie olbrzymią szansę na zbudowanie silnych instytucji demokratycznych i państwowych.

Dziś wiemy, że każdą taką szansę zmarnował.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka