Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
178
BLOG

W umiejętny sposób zdobywam wiedzę i poszerzam słownictwo...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 0

W umiejętny sposób zdobywam wiedzę, poszerzam słownictwo oraz rozwijam wyobraźnię. Ponadto w taki sam sposób doskonalę umysł i ciało… Skąd u mnie taka – zaskakująca nawet dla mnie – deklarująca?

Otóż wyczytałem w „Gazecie Wyborczej dla duszy”, że tak mają ci, którzy czytają. Stoi tam wyraźnie napisane, że „W trakcie czytania mocniej ukrwione zostają obszary mózgu odpowiedzialne za koncentrację i złożone funkcje poznawcze – to właśnie one intensywnie pracują. Dlatego dr Natalie Philips z Uniwersytetu Stanforda uważa, że czytanie to gimnastyka mózgu, która pozwala mu dłużej pozostać w dobrej formie”. Pocieszające, prawda?

Dzięki temu wiem, że mam szanse na wygranie niejednej pewnie bitwy z Alzhaimerem, bo czytanie „zmusza do działania również istotę szarą mózgu”. Cokolwiek to znaczy. Podobno czytanie redukuje o 70 procent stres już po sześciu minutach lektury. Co oznacza, że gdybym nie czytał, byłbym kłębkiem, ba, wielkim kłębem nerwów.

Pociesza mnie też to, spełniam siedem warunków regularnego kontaktu ze słowem pisanym. Pierwszą zasadę „Bądź zawsze z książką” spełniam w stu procentach. Już swego czasu chwaliłem się, gdzie potrafię z książką chadzać. I wyszło wtedy, że właściwie tylko kontakt z wodą powoduje, że książki wtedy nie dotykam. Już kilka razy musiałem tłumaczyć znajomym, że książkę na spotkanie z nimi zabieram nie dlatego, że zakładam, że będzie mi z nimi nudno, ale zawsze są okoliczności – ich spóźnienie, wyjście do toalety – kiedy mogę chwilę poczytać.

Książki noszę też na spotkania z Bardzo Ważnymi Osobistościami, wiedząc – i mówię to bez pretensji – że prawie nigdy nie wchodziłem do nich o wskazanym czasie. Książka uratowała mnie przed śmiertelną nudą, gdy godzinami czekałem na kolejnych lekarzy podczas tzw. badań okresowych.

Krótko mówiąc, książki biorę wszędzie, w imię zasady „w razie czego”. I, jak widać, dobrze robię.

Przyznawanie się do zasady „Pożyczaj albo kupuj więcej książek” jest dosyć ryzykowne. Zwłaszcza owo „kupuj” – gdy cała ściana jest już zapełniona książkami. Oczywiście pojawiają się pytania ze strony meine liebe, gdzie kolejną z nich upchnę albo ile z tego co stoi na półkach czeka na przeczytanie, w kontekście kolejnego pytania, czy aby może bym się zastanowił, czy na pewno chcę kupić kolejną… Moją obroną może być, że „ciekawa lektura w perspektywie sprawi, że szybciej będziesz próbował skończyć tę, którą właśnie czytasz”, a jak wiadomo, czytanie więcej i więcej jest czynnikiem zdrowotnym… Jest jeszcze kwestia zarwanych nocy i utraty zdrowia z tego powodu, ale to już pewnie temat na inną rozprawkę.

Zasadę „czytaj to, na co masz ochotę” też spełniam z radością. Podobno nawyk czytania jest skutecznie mordowany przez lektury szkolne i przymus ich czytania. Coś w tym jest, bo „Lalkę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem z radością dopiero niedawno, gdy nikt mi niczego nie kazał. „Życie jest zbyt krótkie, żeby tracić czas na słabe czy nudne książki”.

Zasada nr 4 „wypracuj sobie nawyk czytania” mnie nie obowiązuje, bo się z nim urodziłem – takie mam podejrzenie, natomiast w pewne zakłopotanie wprowadza mnie zasada nr 5 „zrób sobie czytelnię”, bo co innego u mnie oznacza „miejsce, w którym  będziesz najczęściej czytać”, a co innego „otoczenie, w którym chce się czytać”. Nie wiem, czy dość jasno się wyraziłem? Buahahaaaa…

Czytanie wzbogaca i wie o tym każdy kto czyta dużo i namiętnie. Niepotrzebne mu są rozmowy ze znajomymi o książkach, które mają mobilizować do czytania (zasada nr 6), a czytanie dzieciom (zasada nr 7) traktuje jako przedłużenie swoich zainteresowań czytelniczych. Miło wiedzieć, że pasji czytania towarzyszą teorie o wzmocnieniu zdrowia psychicznego.

Jeszcze jedna rada, którą wygłasza Robert Bruce, dziennikarz i redaktora mediów internetowych, który wylicza, że sześć – osiem godzin przeznaczamy na pracę, tyle samo na sen, kilka innych godzin na rodzinę i obowiązki domowe, z których zrezygnować nie sposób. Ale też wiele godzin spędzamy przy komputerze, w świecie internetu, i który to wszystko komentuje w ten sposób: „pomyśl, ile stron byś przeczytał, gdybyś ograniczył te wszystkie maile, posty na portalach społecznościowych i ciekawostki w internecie”.

Coś w tym jest, prawda?

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura