Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
600
BLOG

Kultura ma się dobrze

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 11

„Ida”, „Body / Ciało”, „Disco Polo”, „Polskie Gówno”, „Ziarno Prawdy” to najnowsze polskie produkcje filmowe wywołujące zainteresowanie publiki, która gremialnie wali do kin. Mając świadomość różnych wartości artystycznych tych tytułów okazuje się, że polskie filmy (na nowo?) stały się popularne, a nawyk chodzenia do kina wcale nie umarł.

Za każdym razem, gdy są publikowane statystyki wysokich frekwencji w kinach przypomina mi się biadolenie sprzed lat, że nowe technologie – DVD, BluRay, płatne kanały telewizyjne – wykończą kina. Podobne komentarze towarzyszyły nowym technologiom do czytania – ebooki, czytniki, audiobooki miały zdewastować rynek tradycyjnych książek papierowych. Natomiast technologie cyfrowe w muzyce miały wykończyć tradycyjne nośniki muzyki.

Jak wiadomo, nic takiego na szczęście się nie stało. Budują się nowe kina, a ludzi ciągle przybywa, sprzedaż płyt podobno w pierwszym półroczu 2015 r. nieco wzrosła, e-czytniki na Zachodzie odchodzą do lamusa, a w Polsce w ogóle przyjęły się na takim poziomie, jakim by oczekiwano.

Nie ukrywam, że mnie, kulturowego tradycjonalistę, te wieści bardzo cieszą. Wyjście do kina to nie tylko, że się tak wyrażę, akt obejrzenia filmu, ale całe teatrum: wyjście z domu, pójście do kina, spotkania ze znajomymi po filmie na kawie. Albo – przy okazji – pójście do księgarni lub sklepu płytowego i kupno nowych tytułów.

Tak właśnie wyobrażam sobie „uczestnictwo w kulturze” – w tym wypadku wyjście do kina jest jednym z elementów chłonięcia kultury.

Nie krytykuję czytających książki na e-czytnikach, oglądających filmy na DVD albo słuchających muzyki z pendrive’ów – każdy robi to, co lubi. Czasami jedynie bawi mnie dorabianie do tych zwyczajów jakichś prywatnych ideologii. Są one widoczne zwłaszcza w przypadku dziwnego sporu między zwolennikami „czytania elektronicznego” a „czytania papierowego”. Zwolennicy e-czytników mówią: mam e-czytnik, bo mieści mi się kilkaset tytułów w jednym miejscu i nie zajmują one zbyt dużo miejsca w domu i w walizce na wakacje.

W sukurs takim pooglądam przyszli twórcy reklamy e-czytników sprzed paru lat, na której były zestawione dwie postaci – uśmiechniętego, wypoczętego, świeżego posiadacza takiego gadżetu oraz spoconego, notorycznie zmęczonego jegomościa, który ciągnie wózek z kilkudziesięcioma książkami do samolotu, do hotelu, na plażę (!), a nawet pod prysznic! W takim wypadku zadaję pytanie: po co mi kilkaset tytułów w jednym miejscu na wakacjach, skoro podczas urlopu jesteśmy w stanie przeczytać najwyżej kilka tytułów? I kto widział chadzać z książkami pod prysznic?

Wzrosła też podobno sprzedaż płyt z muzyką, co mnie niespecjalnie dziwi, bo co innego słuchać muzyki z pendrive’a, a co innego z płyty CD albo – co staje się coraz modniejsze – z płyt analogowych. Płyta w okładce papierowej to nie tylko przyjemny prezent, książeczka z ciekawymi zdjęciami i teksty piosenek, ale i miejsce do składania autografów! A to też element kultury.

Korzystanie z kultury w jej naturalnym kształcie – kupowanie płyt, chodzenie na koncerty, chodzenie do księgarń – może mieć również swe negatywne oblicza. W kinie czasami musimy wąchać śmierdzące oddechy siedzących za nami i słuchać szelestu rozrywanych torebek z czipsami, w księgarni czasami zdarzy się nam trafić na szaleńców, którzy co wizyta oferują nam książki z rodzaju „niepokornych” jakby nie dopuszczali, że ktoś może kupować zwykłą powieści, bo ma na to w tej chwili ochotę, słuchanie muzyki z oryginalnych płyt CD w samochodzie poruszającym się po polskich drogach oznacza, że po kilkunastu razach robią się rysy i płyta najzwyczajniej się niszczy, a chodzenie na koncerty grozi podeptaniem, wybiciem zęba, siniakami na wysokości żeber… Zawsze można to potraktować jako chwilowe pamiątki po wspaniałych chwilach.

Tradycyjna kultura – cokolwiek to oznacza w czasach życiowych wyścigów, gonitwy, zapatrzenia na siebie, szczurzej konkurencji, niespokojnych czasów – ma się dobrze. Może dlatego, że jest ona, ze swoim spokojem, swoistego rodzaju ostoją przed cywilizacyjnym zgiełkiem. Miejscem, w którym każdy ma szansę posmakować życia, złapać oddech i dystans.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura