Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
222
BLOG

Boso, na palcach i w jeden dzień

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 0

Wpierw była Ida. Potem pojawiła się położna. A z nią ta książka. I choć wizyty położnej z natury rzeczy były związane z małym dzieckiem, to i rodzice mieli na tę okoliczność dużo radości. Osoba to sympatyczna, rzeczowa, troskliwa, rozmowna. A w dodatku pisze książki!

Bożena Witkowska widząc wielką ścianę książek przy okazji ostatniej wizyty podarowała na pamiątkę … swoją książkę. „Boso i na palcach” to opowieść obyczajowa, przygodowa. To powieść o perypetiach sercowych bohaterki, czterdziestoletniej Krystyny żyjącej między Mazurami, skąd pochodzi, a Poznaniem, gdzie mieszka i pracuje w charakterze … położnej.

Zazwyczaj nie sięgam po ten rodzaj literatury. I to nie dlatego, że nie lubię, ale dlatego, że jej nie znam, a poziom pisarstwa autorek takich książek jest tak różny, że o pomyłkę bardzo łatwo. Jednak każdą podarowaną książkę czytam i cieszę się, że i tym razem trafiłem na fajną opowieść.

Tego rodzaju powieści nie są literaturą faktu, zazwyczaj też nie są opowieścią z historią w tle. Nie ma w nich też żadnych dysput filozoficznych, choć historie opowiedziane uczą pokory do życia i uczą swoistej „filozofii życia”. Nie inaczej jest z „Boso i na palcach”.

Nie wiem, na ile mocno są w niej zapisane wątki autobiograficzne, ale wielość losów bohaterów, zwrotów akcji (tak, takie też są!) i zaskakującego końca pokazują, jak bogate jest życie, jakie niespodzianki potrafi płatać i przed jakimi wyzwaniami stawia ludzi.

Bonia Wit, bo taki jest pseudonim literacki autorki, posługuje się niezwykle plastycznym językiem. Czytelnik ma wrażenie, że jest bohaterem opisywanych wydarzeń, spotkań i rozmów, że „widzi” jeziora, nad którymi Krystyna odpoczywa i miejsca, którędy chodzi.

Literatura Witkowskiej to coś pomiędzy Siesicką, Niziurskim, Kalicińską, Nienackim, Pauksztą, których bogaty we wrażenia język jest w stanie wyrysować obrazy miejsc, poszczególne postaci i ich emocje.  

Książka ma jeden mankament – choć sama Bożena Witkowska twierdzi, że jest więcej – że jest wydana sumptem autorki i stąd też dostęp do niej jest ograniczony. Pocieszeniem jest to, że jej kolejna powieść „Nie zabija się czarnego kota” jest już dostępna w księgarniach internetowych.

„Boso i na palcach” czyta się lekko i w jeden dzień. Książka może być miłym przerywnikiem po ciężkim dniu pracy, ale też może być małym lusterkiem dla czytelnika, który pewnie wiele razy może dostrzec tam siebie. To też miłe uczucie.

 

 

Bonia Wit, Boso i na palcach, Poznań 2014

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura