Polska A i Polska A mają , o dziwo, współne barwy narodowe i wspólny hymn. Fot. K.Mączkowski
Polska A i Polska A mają , o dziwo, współne barwy narodowe i wspólny hymn. Fot. K.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
1107
BLOG

Polska A i Polska A

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

W dawnych czasach, podczas dyskusji politycznych, zwykło się mówić o Polsce A i Polsce B, jako synonimach rozwoju, nowoczesności i miejskości (Polska A) oraz zacofania, biedy, peryferyjności (Polska B). Czasami próbowano kreślić granice między Polską A i Polską B podług granicy zaborów pruskiego i rosyjskiego. Współczesność nam nieźle wymieszała i dzisiejsza polityczne i publicystyczne podziały nie przebiegają już granicami terytorialnymi – choć niekiedy i takie próbuje się jeszcze narzucać – ale granicami mentalnymi, ideowymi i politycznymi.

Różnice między dawnymi a współczesnymi dyskusjami są takie, że choć nadal mamy dwie Polski, to żadna z nich nie jest już Polską B. Tak, mamy dwie Polski A. I każda jest przekonana o swojej wyjątkowości. Każda z niuch uważa się za lepszą, prawdziwszą, więc żadna z nich nie może być Polską B. Obie są więc Polskami A.

To oznacza, że Świnoujście, Poznań, Warszawa, Gdańsk, Kraków, Wrocław, Mazowsze, Wielkopolska, oba Pomorza, Tatry, Śniardwy, Jeziorak, Wawel i Hel tylko teoretycznie są w tej samej Polsce. To oznacza, że ludzie spod znaku PiS, PO, KOD, .N, Prawicy Razem, PSL, SLD, Razem, mówiący językiem polskim, wierzący w jednego Boga albo w tego samego Boga nie wierzący, tylko teoretycznie są członkami tej samej wspólnoty narodowej i tego samego społeczeństwa.

Polska A i Polska A to niewidzialne byty, wzajemnie ze sobą zantagonizowane, nienawidzące się ze sobą i odwołujące się do swoich pojęć, świętości, mediów i autorytetów. Obie Polski mają swoją wykładnię prawną na wszystko, każda z tych Polsk ma swoje autorytety, swoje idee, swoje pojęcie o świecie i swoje zapatrywania na wszystko.

Polska A i Polska A mają swoje media – jedna Gazetę Wyborczą, Tygodnik Powszechny, TVN, Tok FM, a druga wSieci, Polskie Radio, TVP, Nasz Dziennik, TV Trwam i Radio Maryja. Polska A potrafi zarzucić Polsce A, że broni TW Bolka, a ta odwzajemni się chętnie zarzutem o obronie TW Wolfganga. Polska A uważa, że ikoną Sierpnia’80 jest Lech Wałęsa, a Polska A w odpowiedzi powie, że owszem Lech, ale Kaczyński.

Są sytuacje, gdzie Polska A i Polska A zajmuje się tym samym tematem – np. Puszczą Białowieską. Przy czym Polska A chce jej ochrony, a Polska A przerobienia na deski.

Polska A i Polska A mają swoje kościoły – ta pierwsza „kościół toruński”, a ta druga „kościół łagiewnicki”, choć Polska A bez kościoła by się obyła. Obie Polski mają swoje zawołania – Polska A „Bóg, honor, ojczyzna”, a Polska A „wolność, równość, demokracja”.

Obie Polski mają swoje autorytety zagraniczne – Polska A, nie wiedzieć dlaczego, wielbi Donalda Trumpa, a Polska A Emanuela Macrona, też nie wiedzieć dlaczego, jakby Polsce A i Polsce A zabrakło autorytetów rodzimych (o, to może jedyna cecha wspólna).

Obie Polski mają swoje autorytety w kulturze – Polska A wielbi Czesława Miłosza, a Polska A – Wojciecha Wencla, jedna na sztandary wynosi Jacka Dehnela, a druga Wojciecha Cejrowskiego.

I niech nikogo nie zwiedzie podstęp, który pokazuje, że Polska A i Polska A mają wspólny hymn i te same barwy narodowe. To jakiś żart. Albo przeoczenie.

***


Gdyby poważniej rzecz rozpatrzyć, to mamy taką oto sytuację, że Polacy przestają być powoli jednym narodem, coraz mniej jednym społeczeństwem. Nie potrzeba nam mniejszości narodowych, skoro wygodnym wrogiem są „oni” – dla jednych Polaków inni Polacy.

Za ten stan rzeczy winę ponoszą nie tylko politycy, nie tylko także publicyści dorzucający swoje do pieca narodowych kłótni, ale także każdy z nas, który nie pójdzie na imieniny do cioci, bo będzie „Heniu z PO, albo „Kaziu z PiS”.

Nie ma dziś kanałów porozumienia w żadnej chyba ze spraw. Sytuacja jest o tyle zła, ale nawet podczas wojny wrogowie mają swoje grupy kontaktowe które pozwalały na prowadzenie poufnych ustaleń i wymianę jeńców. Polska A i Polska A nie potrzebuje żadnych ustaleń, skoro wie lepiej czego chce.

Wrogość między Polakami zaczyna wzrastać do absurdalnych rozmiarów. Nikt nikomu nie wierzy, nie chce podać ręki, bo nikt nie chce zostać oskarżonym o zdradę. Nie ma rozmów, dialogu, jest agresja i pyskówki.

Jest też coś gorszego: nikt nikogo nie rozumie. Każda ze stron ma swój kod językowy, kulturowy i ideowy. Przepaść między oboma obozami jest zatrważająca.

Jeśli przeciwnicy PiS oglądają TVP to nie po to, by zrozumieć intencje przeciwnej strony, ale po to, by obśmiać. To samo ze przeciwnikami PO i KODu – jeśli już oglądają TVN, to nie po to, by starać się zrozumieć, ale po to, by utrwalić swych stronników w przekonaniu, że „tamta strona’ to zdrajcy, sprzedawczyki i Targowica.

Jeśli komukolwiek po którejkolwiek stronie wojny polsko-polskiej przyszłoby do głowy, że może druga strona ma rację w jednej czy drugiej sprawie, to nie powie tego głośno, bo nic dobrego dla niego by to nie oznaczało.

To tak trochę, jak w Seksmisji – innego świata nie ma, po drugiej stronie nie ma żadnej cywilizacji.

 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo