Świadomie przestałem pisać w trakcie kampanii wyborczej i świadomie przeczekałem pewien czas po niej, uznając, że publikowanie czegokolwiek, co nie jest związane z polityką jest w tym czasie albo niemożliwe, albo całkowicie bezproduktywne.
Zaryzykuję wręcz tezę, że kampania wyborcza to czas suszy dla intelektu. Dawno bowiem kampania wyborcza przestała być czasem promocji ciekawych koncepcji i myśli politycznej. Ciekawe intelektualne debaty odbyły się w kilku miejscach Polski, ale należały raczej do wybitnych wyjątków, niż przykładów narzucających narrację w debacie politycznej.
Nie mam siły już nawet się tym przejmować, denerwować ani pomstować. Tak jest po prostu i nic tego nie zmieni przez najbliższy czas przynajmniej. W blokach politycznych skończyło się nawet odwoływanie do "swojego" dziedzictwa ideowego, o dziedzictwie "Solidarności" - bliskim dla wielu - już nie wspomnę.
Coś, co przebijało się przez prawie wszystkie dyskusje to raczej miałkość i zajadłość. I było to słyszane zarówno w prorządowych mediach publicznych, ale i "opozycyjnych" mediach prywatnych. W pewnym momencie przestałem słuchać, czytać i oglądać czegokolwiek związanego z kampanią, bo ów serial miałkości przypominał brazylijskie tasiemce - przestałeś oglądać serial na 156. odcinku i wznowiłeś oglądanie na odcinku 1087. i wiesz, że między nimi nie wydarzyło się nic zaskakującego.
Tak, polska polityka jest taka właśnie. I to na etapie kampanii wyborczej do polskiego parlamentu, jak i na etapie kampanii do europarlamentu. Czy ktoś jest w stanie pokazać mi jakąś głębię, jakąś myśl, która budowałaby jakąś nową jakość polskiej polityki? Chętnie posłucham....
Komentarze