Pan prezydent Wrocławia Jacek Sutryk ma wyjątkową skłonność do zakazywania lub rozwiązywania zgromadzeń publicznych.
Czy to jest Marsz Niepodległości czy marsz apologetów Żołnierzy Wyklętych czy pikieta przeciwników aborcji.
No nie może po prostu Pan Prezydent zdzierżyć, że oni sobie tak bezkarnie manifestują w Jego Mieście Spotkań.
Przesłanki prawne nie istnieją, albo są niewielkie.
W ubiegłą sobotę prezydent rozwiązał zgromadzenie antyaborcyjnej fundacji Pro Prawo Do Życia.
W uzasadnieniu napisał "nie ma zgody na tak obrzydliwe sprawy" i dalej o tym, że nikt we Wrocławiu nie będzie gwałcił poglądów i wolności innych.
Artykuł 20 ustawy o zgromadzeniach mówi tak: "Zgromadzenie może być rozwiązane przez przedstawiciela organu gminy jeżeli jego przebieg zagraża życiu lub zdrowiu ludzi, albo mienia w znacznych rozmiarach, lub narusza przepisy niniejszej ustawy albo przepisy karne"
W ustawie nie ma mowy o uczestnikach Jarmarku Bożonarodzeniowego.
Fundacja pro life wystawiła zdjęcia dzieci poddanych aborcji i właśnie te zdjęcia wywołały uczucie obrzydzenia u Pana Prezydenta.
Może więc ustawodawca rozszerzy ustawę o zapisy na temat zagrożeń estetycznych?
Nieładnie mi się to kojarzy. Majętni klienci muszą mieć zapewniony luksus patrzenia tylko na piękny, zdrowy świat, a tu - tfuuu jakieś zabite dzieci. Dobrze, że Pan Prezydent czuwa i ochroni ich apetyty na świąteczne zakupy.
