Media grzmią od wczoraj o jakimś nowym planie Trumpa dla Ukrainy wysnutym mozolnie podczas tajnych rozmów z Rosjanami: samobójczy plan dla Ukrainy, katastrofa wizerunkowa USA, czytamy. W istocie, gdyby został zaakceptowany przez Ukraińców (nierealne) oznaczałby on nie tylko kapitację Ukrainy, ale byłby dla niej w perspektywie kilku następnych lat aktem odłożonego w czasie samobójstwa. Sęk w tym, że nie tylko dla niej, ale również dla krajów bałtyckich i dla nas. Aż tak? Już wyjaśniam.
Plan ten rzekomo przewiduje:
- oddanie przez Ukrainę jeszcze nieokupowanych części obwodu donieckiego i ługańskiego. Rzecz w tym, że tam znajdują się istotne dla niej budowane latami linie obronne. Wycofanie się stamtąd ukraińskich obrońców oznacza, że jeżeli Rosjanie ruszą za dwa, trzy czy cztery lata na Ukrainę, to ta zostaje bez kluczowych linii obronnych. Rosjanie dostają autostradę do Kijowa i nie trzeba być już jakimś szczególnym ekspertem, żeby wiedzieć co się stanie dalej. Ale to jeszcze samo w sobie nie byłoby taką ostateczną katastrofą, bo Ukraina ma nadal wielką i dobrze uzbrojoną armię... tzn. miałaby, bo kolejny punkt tego cudownego planu głosi...
- redukcję sprzętową i personelu armii ukraińskiej do połowy z zakazem kupowania przez nią zachodniej broni dalekiego zasięgu (co prawda niby sama mogłaby ją sobie wyprodukować, co już robi, ale w połączeniu z redukcją uzbrojenia o połowę i ograniczeniami transferu zachodniej techniki wojskowej niewiele to polepszy jej sytuację). Jak długo zredukowana do połowy i tak już borykająca się z niedoborami, kilka razy mniej liczna od swojego przeciwnika armia ukraińska w dodatku rozbrojona będzie w stanie opierać się rosyjskiej nawale w niedalekiej przyszłości? Pytanie retoryczne? To de facto kapitulacja. Tu jednak nie chodzi już tylko o Ukrainę. Po zdobyciu Kijowa i wchłonięciu Ukrainy Rosja zyskuje możliwości, których teraz, dzęki oporowi Ukrainy, nie posiada. Po czymś takim nic już nie będzie w stanie powstrzymać jej przed atakiem na kolejne państwa, a pierwsze na stos pójdą kraje bałtyckie. Są w NATO? A co będzie warte wówczas NATO, które na to wszystko pozwoli? Nic. Absolutnie nic. Zostajemy sami. Myślicie, że to już koniec "pokojowego" planu Trumpa? No to widocznie nie doceniacie swojego idola, drodzy pisowcy. Kolejny punkt tego wspaniałomyślnego planu zakłada:
- wprowadzenie zakazu stacjonowania jakichkolwiek zachodnich kontyngentów na terenie Ukrainy.
Voilà! Oto ten wspaniałomyślny, pokojowy (he he) plan pisowskiego bożyszcza dla Ukrainy i dla nas. Głupiec myśli chyba, że będzie rządził wiecznie. A nawet jeśli, to w razie ponownego ataku Rosji na tak zdekapitowaną Ukrainę nawet nie kiwnie palcem, bo jak spróbuje to mu ten palec szybko odetną połączone rosyjsko-chińsko-koreańskie siły. Co zrobi w takiej sytuacji NATO, które sam taką swoją polityką pozbawi wszelkiego znaczenia? Jak długo zachowamy własną niepodległość w takiej rzeczywistości? (i ci nasi rodzimi głupcy ośmielają się wyrzucać innym jakiś reset z Rosją sprzed niemal dwóch dekad i wcześniej, kiedy sytaucja była zupełnie inna)
Nawet jeżeli tu chodzi tylko o zrobienie szumu, który ma przykryć pogrążającą go aferę z ujawnianiem jego powiązań z przestępcą seksualnym Jeffreyem Epsteinem, będzie on naciskał na Ukraińców, żeby ten plan przyjęli jednocześnie osłabiając ich obronę i umożliwiając Rosji zagarnianie kolejnych terytoriów. Na tym zdaje się polegać cały ten plan. Sankcje, które nałożył na dwa największe rosyjskie koncerny paliwowe niewiele tutaj zmieniają na korzyść Ukrainy, bo one nie uderzą w zdolności ofensywne armii rosyjskiej w najbliższej dekadzie, a najpewniej kiedykolwiek w takiej sytuacji, a armia ukraińska już boryka się z wszelkimi niedoborami spowodowanymi sprowadzoną do minimum pomocą ze strony USA i biorących z nich przykład innych krajów europejskich, które też, nawet jakby chciały, muszą dopiero pewną broń wyprodukować, żeby ją dostarczyć Ukrainie. Trump od początku tworzy atmosferę do kapitulacji Ukrainy i działa ewidentnie na rzecz ocalenia zbrodniczego reżimu w Rosji. Nawet jeśli robi to tylko z głupoty, jest to nie mniej niebezpieczne dla nas, niż gdyby robił to celowo i z rozmysłem.
W dodatku europejska prawica, łącznie z polską, robi za piątą kolumnę Putina uderzając w Ukrainę i Unię Europejską. Putin nie mógł sobie wymarzyć lepszej sytuacji: ma działającego na jego korzyść agenta (świadomego czy nie, nie ma to tutaj większego znaczenia) Trumpa i tysiące pomniejszych, ale nie mniej istotnych, agentów europejskich na czele z Orbanem, Fico, niemiecką AfD, współpracującą z nią polską Konfederacją (wbrew temu, że wielu polityków AfD głosi chciażby rewizję zachodnich granic Polski), o Grzegorzu Braunie, który z uśmiechem na ustach oddałby całą Ukrainę Putinowi i Łukaszence, już specjalnie wspominać nie trzeba, aktualnym gruzińskim rządem i wieloma innymi poleznymi idiotami.
Nie trzeba zbyt wiele wyobraźni, żeby uświadomić sobie do czego to wszystko prowadzi i jaką przyszłość nam gotuje. Jeżeli Europa, tej jej wciąż jednak większościowa, rozumna część, nie sprzeciwi się w końcu tym samobójczym dla Zachodu planom Trumpa i jego pomagierów, i tak wylądujemy prędzej czy później na froncie, a najpewniej prędzej niż później, ale już bez większych szans na zwycięstwo. Zobaczymy co wtedy napiszą tutaj poleznyje idioty jak Trump, albo jego następca, będzie próbował przehandlować nasze ziemie Putinowi.
Manuela Gretkowska w 2018 opublikowała na Facebooku wymowny plakat pt. Pożyteczy idiota: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1612722842153599&id=1131545936937961&set=a.1163853090373912&locale=es_LA
Pozwoliłem go sobie nieco zaktualizować:

Nie ma potężniejszego władcy od tego, który panuje nad sobą. Korona jest jedna, uzurpatorów wielu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka