Prowokacyjne przedsięwzięcie Ruderman Family Foundation zakończyło się spektakularną klapą i kompromitacją, która być może ograniczy prymitywną bezczelność agresorów i zmusi ich do bardziej wyrafinowanych działań. Nie mam wątpliwości, że takie działania będą, ale wyrafinowanie zwykle ogranicza emocje i daje miejsce dla rozumu, a wtedy otwiera się droga do równie wyrafinowanej odpowiedzi i rosną szanse na trzymanie się bardziej równych reguł w walce. Antypolski filmik, który zgodnie z zamierzeniem wstrząsnął opinią publiczną zasługiwał w zasadzie na to, by wszystko przemilczać, a autorów i aktorów wykluczyć z grona przyzwoitych ludzi i zadbać o to, by nigdy nie mogli stanąć na polskiej ziemi. Ja wybrałem inną drogę i zareagowałem notką, w której z jednej strony z nich zakpiłem, z drugiej strony zwróciłem uwagę, że w swojej nienawiści zapętlili się i wypromowali hasło Polish Holocaust, które trafnie określa prawdę o polskiej gehennie i ofiarach, właśnie tę prawdę, która jest od czasu wojny tłumiona i zakłamywana, a dopiero dzisiaj chcemy ją światu przypomnieć.
https://www.salon24.pl/u/krakow-broda/846501,podziekowania-dla-przyjaciol-z-organizacji-the-ruderman-family-foundation
Jestem przekonany, że nie ma lepszej reakcji na tego typu prowokację, niż uderzenie we wroga jego własną bronią. Mimo wszystko zadziwiła mnie popularność tej notki i komentarze, które w olbrzymiej większości pochwalały właśnie taki rodzaj obrony, a nikt treści mojej notki nie odczytał tak opacznie i dosłownie, jak wskazywał nadany jej tytuł. Tym bardziej zaskoczyła mnie reakcja polskich dziennikarzy, publicystów, polityków, także bloggerów i wielu innych Polaków, którzy doznali ogromnej ulgi, zaczęli się cieszyć, gdy prowokacja została stłumiona i powszechnie skrytykowana, a jakby nie zrozumieli przyczyny tej dziwnej zmiany zachowania po stronie atakujących. Wystrzał spalił na panewce, film podobno zniknął z powszechnego obiegu, a środowiska żydowskie licznie i ochoczo dołączyły do protestów i oburzenia na całą akcję Fundacji. Nie ma żadnej wątpliwości, że dostrzeżono wielkie niebezpieczeństwo tkwiące w popularyzacji hasła Polish Holocaust i stworzeniu możliwości uznania także Polaków za naród ofiar, co naruszyłoby dogmat o wyjątkowości losu Żydów. Zaczęły się więc oświadczenia, deklaracje, protesty, wyrazy oburzenia płynące z tych samych środowisk Żydów, którzy całkiem niedawno aprobowali, lub co najmniej tłumaczyli zasadność wszelkich oskarżeń sypiących się na głowy Polaków, brali udział w tych oskarżeniach, wspierali je i oklaskiwali. Falująca kampania skierowana przeciw Polsce miała wielu bardzo dobrze widocznych uczestników.
Czym więc jesteście drodzy polscy politycy i publicyści uspokojeni, z czego się cieszycie, że Żydzi nas bronią? Przecież nie bronią nas przed haniebnymi oskarżeniami o współsprawstwo Zagłady - takie oskarżenia wypowiadane przez publiczne osoby w Izraelu i wielu Żydów w USA, były przez nich akceptowane, nagłaśniane i przy najbliższej okazji będą znowu powtarzane. Przeczytajcie te wszystkie płomienne protesty, wczytajcie się w żarliwą obronę, by dostrzec najbardziej wyraźnie, że chodzi wyłącznie o to zestawienie dwóch słów: Polish Holocaust. Ci „obrońcy” wiedzą, że nikt nigdy nie używał słów German Holocaust, więc te słowa odnoszą się do holokaustu, który dotknął Polaków i tylko to jest według nich niebezpieczne, szkodliwe i oburzające.
Ten konflikt będzie trwać dalej i każda nasza słabość, nadmiernie życzliwe gesty i tolerancja dla kłamstwa będą wykorzystywane, ale dzisiaj jest czas sprzyjający prawdzie i nie wolno nam go przesypiać. Jeśli za kilka miesięcy ktoś będzie opowiadał, że w ważnym momencie prowokacji mającej nas pognębić, Żydzi stanęli jednak po naszej stronie, to będzie znak, że ktoś znowu próbuje nas usypiać.