Krzysztof Leski Krzysztof Leski
80
BLOG

Efekt Błochowiak?

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Zacznę od strony formalnej: Mirosław Sekuła się napracował. Jego projekt raportu hazardowej komisji śledczejliczy niemnal 300 stron. To po pierwsze. Po drugie, zawiera na początku spis treści... najzupełniej bezużyteczny, gdyż poszczególnym rozdziałom nie są przyporządkowane numery stron. Po trzecie, 275 stron to nudny opis zeznań świadków. Nudny, ale nie pozbawiony ocen: niektórzy świadkowie podsumowani są krótką frazą "nie wnieśli żadnych istotnych treści".

Czy raport jest przedwczesny? Pal diabli, to najmniejszy problem. Nie kryję, nie zdążyłem jeszcze uważnie przeczytać głównej części raportu. Przejrzałem ją, Istotne są wszakże "Wnioski", a to zaledwie stron dziesięć. Dla posła Sekuły sprawa wydaje się być prosta - pozwolę sobie streścić jego konkluzje następująco:

• 1. Były "problemy w procesie legislacyjnym" - zwłaszcza za SLD, nieco mniejsze za PiSu i PO;

• 2. Kontakty Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem były "niezgodne ze standardem wykonywania mandatu poselskiego";

• 3. CBA grało na rzecz PiSu, ignorując nieprawidłowości za Kaczyńskiego, a reagując za Tuska;

• 4. Kancelaria premiera nie była w 2009 źródłem przecieku, bo nie ma na to dowodów;

• 5. CBA było źródłem tego przecieku, bo nie ma dowodów, że nie było.

OK, to nieco stronnicze streszczenie, ale - wierzcie mi - tylko nieco. A oto mini ocena: wniosek 1 to truizm, ale proporcje odpowiedzialności są cokolwiek zachwiane. Wniosek 2 - jeśli tyle pojął Sekuła z obyczajowego wątku afery, jeśli tyle ma do powiedzenia o treści podsłuchanych przez CBA rozmów, to brak słów. Wniosek 3 - od biedy mogę się zgodzić z nim, ale na pewno nie ze znaczeniem, jakie Sekuła próbuje temu wnioskowi nadać. To margines. Wnioski 4 i 5 - mówią same za siebie. Gdy nie być dowodów przeciwko Kalemu, to oczywiście zły uczynek.

Jeśli Sekuła chciał sprowokować opozycję w komisji, to mu się udało. Najwyraźniej nie pamięta jednak lekcji, jaka płynie z finału prac śledźkomisji ds. afery Rywina. Przyjęcie druzgocącego dla SLD raportu w wersji Zbigniewa Ziobry było oczywiście częściowo efektem pogubienia się lewicy w głosowaniach - ale nie tylko. Jeszcze w kwietniu 2004 SLD miał większość pozwalającą przyjąć - i w komisji, i w Sejmie - raport o zupełnie innej wymowie.

Miał, ale ją stracił, gdy pojawił się projekt Anity Błochowiak. Długi, ale z jasną konkluzją: nie było żadnej afery, to tylko ciemne siły krążące po pionowych korytarzach próbowaly wysadzić w powietrze rząd SLD. Tego było za wiele i koalicjantowi z PSL, i Samoobronie oraz byłemu posłowi LPR, którzy w komisji wspierali SLD. Raport Błochowiak stał się zapalnikiem buntu, który zaowocował zwycięstwem Ziobry.

Sekuła wyraźnie idzie w te ślady. Powiada: były drobne nieprawidłowości, nie było żadnej afery, to tylko ciemne siły próbowały wysadzić w powietrze rząd PO. Złośliwie dodam, że od raportu Błochowiak różni Sekułę głównie brak wzmianki o pionowych korytarzach. Opozycja otrzymała wspaniały prezent na nadchodzące kampanie wyborcze. Ciekawe, czy go wykorzysta.

PS. Dzisiaj Sekuła nie zdołał zamknąć śledztwa. Trzej platformersi zostali przegłosowani przez PiS, SLD i PSL w sprawie wezwania jednego nowego świadka, na wniosek Arłukowicza. Wnioski dowodowe PiS upadły, ale jest sygnał, że PO nie może być pewna postawy Stefaniuka.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka