Pod pałacem spędziłem dziś godzinkę. Popstrykałem i wieszam, ot tak, powodowany plotami, że może już niemal zaraz coś się tam zmieni. Aczkolwiek ploty mają to do siebie, że najpierw ich setka musi się nie sprawdzić, by ta sto pierwsza mogła być prorocza.

Im bardziej przyglądam się perspektywie pałacowego dziedzińca, tym bardziej dochodzę do wniosku, że krzyż mi tam nie przeszkadza ani ideologicznie, ani architektonicznie. Mógłby zostać nawet ten, surowy, drewniany.

Piknik na Krakowskim Przedmieściu jest nieco groteskowy. Zwłaszcza w weekend, gdy może zająć także jezdnię, bo nawet autobusy i taksówki nie jeżdżą. Nijak nie rozumiem, dlaczego zdaniem innego salonowicza i dzisiejszego podpałacowego spacerowicza tej groteski "nie należy tolerować".

Nie wiem, czy "rząd pełnosprawny umysłowo" to konstatacja faktu, postulat, czy podpis. Słyszałem grupkę Włochów próbujących zgadnąć, co ma do tego "Solidarność". Nie doszli.

Prawie po angielsku. Bardzo słusznie zresztą, bo to jedyne źródło informacji dla turystów zagranicznych. Na oko stanowią jedną trzecią tłumku pod pałacem. Krzyża pilnuje BOR.

Ten plakat tam być nie powinien. Inna sprawa, że jest prawie niewidoczny - wisi na barierce odgradzającej chodnik od krzyża, zaslonięty przez samych dyżurujących.

Na tym zdjęciu krzyż wydaje się nieco przeszkadzać. Ale wystarczy chyba, by został postawiony prosto.

A gdyby zamiast krzyża stanął tam pomnik podobnej wysokości lub nieco niższy? Dla mnie OK.

Dla niego - chyba też, skoro śpi snem sprawiedliwego kilkadziesiąt metrów dalej.
Inne tematy w dziale Polityka