Depositphotos
Depositphotos
Krzysztof Przybyl Krzysztof Przybyl
110
BLOG

Azja może wolniej odchodzić od węgla, Polski na to nie stać

Krzysztof Przybyl Krzysztof Przybyl Gospodarka Obserwuj notkę 12
Pożegnanie z węglem zapewne się opóźni – tak wynika z raportu Wood Mackenzie, o którym napisał „Puls Biznesu”. Cóż, będzie to zaskoczenie tylko dla tych, którzy hołdują średniowiecznej wizji świata: Europa, a za nią nic, względnie dzikie, nieznane terytoria. Drakońskie plany odejścia od energetyki opartej o surowce kopalne, którym hołduje Stara Europa, niewiele interesują azjatyckie tygrysy. Nie oznacza to jednak, że będziemy mieli do czynienia z „węglową kontrrewolucją”, o której marzą niektórzy prawicowi publicyści. Kierunek jest jasno wyznaczony i nikt go nie kwestionuje. Dyskusji podlega jedynie tempo zmian.

Zielona zmiana: nie „czy”, ale „kiedy”

Nie ulega wątpliwości, że forsowne i kosztowne wdrażanie Zielonego Ładu w Unii Europejskiej mogłoby okazać się śmiertelnie niebezpieczne dla gospodarek państw Europy Środkowo-Wschodniej. W tym gospodarki naszego kraju. Kiedy Bruksela dawała jasno do zrozumienia, że odejście od węgla to decyzja, od której nie będzie odwrotu, nad Wisłą rojono o „czystych technologiach węglowych”. Mamy kilka, a może nawet kilkanaście lat opóźnienia z winy różnych politycznych opcji rządzących Polską. Nikt nie chciał iść na zwarcie z potężnym związkowym lobby górniczym.

Nie ulega również wątpliwości, że unijne zielone plany nie mają wpływu na tempo zmian w takich państwach, jak Chiny, Indie, Indonezja. Jednak manipulacją jest twierdzenie, że te potężne skądinąd gospodarki pozostaną węglowymi oazami. Wspomniane Chiny często podaje się jako przykład kraju, który „węglem stoi”. Ci, którzy o tym mówią, zapominają dodać, że Chiny stają się jednym z liderów wdrażania zielonych technologii. Z prostego powodu: o ile różne kraje i różne politycznej opcje różnią się co do tempa i modelu dojścia do energetyki zeroemisyjnej, to nikt poważny nie kwestionuje samego kierunku zmian. Nieprzypadkowo Saudi Aramco, globalny potentat w zakresie wydobycia ropy inwestuje olbrzymie pieniądze w zielone technologie. Bo taka jest przyszłość.

Polskie węglówki wciąż mają się dobrze

Tymczasem u nas co rusz wybuchają różnorakie nadzieje, związane z europejskimi debatami nad Zielonym Ładem. Jak wspomniałem, stanowią one przejaw wishful thinking, podpartego Trumpowskim hasłem: „Wiercić!”. Gdzie Rzym, a gdzie Krym – gdzie Warszawa, a gdzie Teksas, chciałoby się powiedzieć. Ale przyjmijmy przez chwilę, że fantastyczny scenariusz się spełnia i Unia Europejska ogłasza kilkunastoletnie moratorium na pożegnanie z węglem. Co oznacza to dla Polski? W wariancie optymistycznym – kilkanaście lat na zamknięcie węglowych elektrowni, budowę energetyki atomowej i oparcie naszej gospodarki o OZE. Polityka jest jednak, jaka jest, więc obstawiałbym raczej trwanie przy niejednym anachronizmie i liczenie na to, że z kilkunastu lat zrobi się kilkadziesiąt lat. Mniej więcej to samo obserwowaliśmy dziesięć-dwanaście lat temu. Z jakim skutkiem – widzimy. A raczej nie widzimy, bo nadal nie mamy ani jednej elektrowni jądrowej, a węglówki, coraz droższe, mają się dobrze.

międzyczasie pozamykaliśmy wiele kopalń, a dzisiaj koszt wydobycia węgla w Polsce to około 820 zł za tonę, co stawia nas w światowej czołówce. Nie możemy konkurować z wysokiej jakości i znacznie tańszym w wydobyciu węglem australijskim.

Nie żyjemy w erze Edwarda Gierka

Niezależnie, jak będzie wyglądać polska i europejska droga do zielonej energetyki, nie możemy z tego kierunku zawrócić. Nie tylko z powodu kar i opłat, które narzuca nam Bruksela, ale z prostego powodu: nie żyjemy w latach siedemdziesiątych zeszłego stulecia. Jeśli dziś dopuszczalne jest stosowanie węgla, to węgla wysokiej jakości, a nie, jak się mówiło zgryźliwie, „kamienia węgielnego”, który często-gęsto używano w Polsce, z opłakanymi skutkami dla środowiska i dla ludzkiego zdrowia.

Obecnie największym problemem nie jest to, że Unia Europejska wymusza na nas – i nie tylko na nas – szybkie i całkowite odejście od energetyki węglowej ale to, że zielona zmiana następuje u nas w ślimaczym tempie. Musimy mieć świadomość, że za to tempo słono zapłacimy. Także konkurencyjnością polskiej gospodarki.

Krzysztof Przybył jest prezesem Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, znanej od ponad trzydziestu lat jako organizator konkursu „Teraz Polska”. W ramach tej inicjatywy wyróżniono setki polskich firm, oferujących najlepsze produkty i usługi, które dzięki swoim walorom jakościowym, technologicznym i użytkowym wyróżniają się na rynku oraz mogą być wzorem dla innych. Cel Fundacji to promocja dobrych, polskich marek, a jednocześnie przyczynianie się do wzmacniania marki Polska w Europie i na świecie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Gospodarka