Fragment z Ewangelii (Łk 12, 54-59)
"Jezus mówił do tłumów: «Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak się dzieje. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do sprawującego władzę ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie zaciągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni pieniążek»."
Zwrócić ostatni pieniążek. Oddać całkowicie swój dług? Długu tego nie da się spłacić, nawet daniem swojego życia, nawet daniem nowego życia. Życia, które się zaczyna cały czas, cały czas się odnawia, nie obumiera. Czy moje życie jest takie? Czy staram się, by nie obumarło, skamieniało? Czy staram się, by było ono prawdziwe, piękne, uczciwe i proste? Czy staram się, żeby po prostu żyć, a nie znajdować 1000 sposobów, by egzystować jak umarły? Dlaczego tak od tego wszystkiego uciekam? Dlaczego odkładam na później wszystkie ważne dla mnie pragnienia i relacje? Dlaczego rozdzieram na pół każde cierpienie? Żeby było go więcej? Żeby przez to nie było widać innej rzeczywistości?
A przecież to wszystko co dobre, jest na wyciągniecie ręki. Mogę czerpać dobro, nawet z cierpienia, by żyć, by oddychać pełnym płucem, pełnym życiem, pełnym zbawieniem. Przestać się kryć, przestać się łamać, zacząć budować i odkrywać, nawet największe tajemnice. Jezu chcę!
Komentarze