"Sam fakt, że boisz się czegoś jest konkretnym dowodem na to, że to się NIE dzieje". Gavin De Becker
O mały włos, a podpisałabym się pod tym cytatem.
Bo błyskotliwy, poręczny taki, z okruchami prozaku...
Doskonała fraza na dobranoc...
Wyrówna oddech, pogłaszcze po włosach...
Ale też myśl ta nie jest kłamstwem.
Wystarczy podstawić niewiadomą o charakterze wiadomym - i albo mamy wzmocnienie obaw, albo uregulowany oddech.
Bardziej pasuje tu lęk, nieokreślony uścisk, niechęć do przymierzalni jutra.
Bo boimy się konkretów, wywrotek, które nie są niestety snem. Boimy się bryły, która ma swoja nazwę, kształt i obija nam kostki, rysuje szyby mentalnego spokoju.
Zostawmy obawy, i zobaczmy co z miłością?
"Kochać siebie bezwarunkowo to znaczy wybaczyć sobie całkowicie to, czym byliśmy, a także to, co robiliśmy. Miłość bezwarunkowa oparta jest na przypomnieniu sobie siebie, co sprzeciwia się otrzymanemu wychowaniu, które doprowadziło nas do zapomnienia siebie.
Nauczono nas, że źle jest myśleć o sobie, że należy zwrócić się ku innym i spróbować zapomnieć o sobie, na tyle, na ile to możliwe. Większość z nas szuka partnera, który przejąłby opiekę nad nami, skoro sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Taki sposób widzenia życia spowodował znane nam cierpienia.
Tymczasem teraz wiemy, że miłość, jaką nosimy w sobie, to miłość, jaką ofiarujemy innym, że hojność, jakiej dajemy dowód wobec siebie, to hojność, jaką mamy wobec innych. I analogicznie - brak szacunku wobec siebie objawia się brakiem szacunku dla innych, bo wszystko ma swoje źródło w nas samych.
Nie jest więc egoizmem myślenie o sobie. Egoista to raczej ten, kto jest niezdolny myśleć o sobie, ale za to mobilizuje wokół aby zamiast niego myśleli o nim". Madeleen DuBois
Tym razem, moja dłoń lekko, prawie bezwiednie podpisuje się pod całością, bez żadnych zastrzeżeń.
A mój autograf ma wszelkie cechy uczciwego poparcia takiej optyki.
Uczciwego - bo faktografia mych decyzji - niełatwych, wręcz utrudniających - ale opieka, patronat nad moim życiem, musi mieć 'ubabrane" moje dłonie, a nie innych.
Rozkoszna alternatywa cierpienia - czy tego, które wynika z scedowania problemów na kogoś innego, czy bólu, że wciąż pąk samostanowienia nie rozkwitł swą pełnią.
Pozorna alternatywa. Gdyż pierwsza opcja nie istnieje. Dla mnie nie istnieje. I z szacunku dla samej siebie, iz szacunku dla tych, których nie obarczam.
Jest taka fraza filmowa:
- Mam dość mężczyzn, którzy myśleli za mnie.
Nie w rozumieniu - splatali myślenie z kobiecym, ale protekcjonalnie redukowali swobodę samostanowienia, na rzecz swej wizji i potrzeb.
Podpowiedzi, sugestie zawsze...
Ale bez urokliwego walenia w potylicę - "tak musi być, bo ja tak chcę!".
"Awanturowali się, jak gdyby nie wiedzieli, że złych słów nie można cofnąć, nie można zapomnieć. Nie mieli świadomości, że ludzie kłócą się po całości, a godzą się w połowie, że w ten sposób za każdym razem ucina się kawałek miłości i zostaje jej coraz mniej. A może wiedzieli, ale nic nie mogli na to poradzić?" Maks Fray
Modlący się o brak raf w życiu, tak naprawdę modlą się o brak życia.
Nie istnieje życie bez swoich O.S.-ów.
Przyznaję, dość odkrywcze... kłócimy się na full, a godzimy jedynie w połowie.
Kiedyś napisałam tekst o godzeniu się poprzez seks.
Nie ma większego kretynizmu.
Bo jest w tym analogiczny mechanizm, jak ten - by inni myśleli za nas.
Seks za nas nie myśli, ale ma nas wyręczyć.
Proteza spokoju plącze się potem między nogami tych dwojga.
Życie przyprawione, na ostro - to nie skok na bungee, imprezy po których - śniadanie to może niekoniecznie.
Dobrze przyprawione życie - to głód na człowieka, bez śliskiej potrzeby pozyskania w nim bagażowego swej biografii.
To rozpoznanie obaw uzasadnionych, od lęków, który korodują spokój bez potrzeby.
To godzenie się nie na pół gwizdka, a seks to nie mediator sądowy.
Życie na ostro?
Możesz podać pieprz?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo