"Myślę i czuję, że jesteś kobietą, która potrafi wyzwolić w mężczyźnie całą jego męskość... wrażliwą, bez lęku."
Takie słowa otrzymałam wczoraj przed snem.
Jasne, miło jest być tak odbieraną, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zmierzyła się z takim postrzeganiem mej osoby.
Tylko co ja sama mogę w tym zakresie?
Wiedza na ten temat - jest poza mną. Musi być poza mną.
Czy tak jak ostatniego lata usłyszałam męskie słowa - że jestem pierwszą spotkaną osobą, która tak rozumie mężczyzn, tak ich zna, czuje ich...
Jako, że nie rodzimy się z żadną wiedzą, cokolwiek - musimy ją zdobyć.
Rodzimy się jednak ze słuchem emocjonalnym, zdolnościami analitycznymi - albo nie.
Odkąd pamiętam zawsze interesowało mnie męskie podbrzusze.
Podbrzusze jego duszy.
Bo to anatomiczne - do dziś mnie onieśmiela...
Dusza - niezależnie do płci - to nie kotlet obiadowy tłuczony zimnem młotka. Że się rozklepie, zobaczy strukturę, włókna i takie tam...
Już samo podejście, nie taki rytm oddechu - płoszy duszę, mosty do niej zwodzone - witają swymi krańcami niebo. Przepaść.
A więc sposób.
Sposób ściśle kolaboruje z intencją.
Wścibstwo to ewidentny brak sposobu.
Wścibstwo chce wiedzieć, ale nigdy rozumieć.
Mylą się ci, którzy uważają, iż to płeć nadobną najłatwiej spłoszyć.
Nie, mężczyźni nie są z natury swej płochliwi - ale gdy czują kobiecy wzrok na podbrzuszu swej duszy - no to kochani, zaczynają się schody.
Rozpleść zaciśnięte męskie dłonie na jego podbrzuszu - to nie siłowa, a koronkowa robota.
"Siłom narodu" nie tylko nic się nie zdziała, ale pozamyka się wszelkie drogi dojścia.
Że wstydzi się nagości duszy?
To też.
Ale jeszcze większy lęk przed zranieniem.
Anatomicznie - męskie podbrzusze jest szalenie wrażliwe na dotyk, na ból.
Powiedzieć, że męskie podbrzusze duszy jest wrażliwsze - to nie powiedzieć nic.
Dlatego intencja.
Nie wolno, nie można dotykać męskiej duszy w taki sposób, że czyni się go bezbronnym.
Tak jak celebra jego unerwionej pod pępkiem dumy - wymaga delikatności, a jeśli stanowczość pieszczoty - to bez zagrożenia bólem.
Chodzi o królewski spontan zaplanowany męskim przyzwoleniem.
To on prowadzi kobiecą dłoń poznawczą. Jakikolwiek fałszywy ruch z jej strony - kończy podróż. Splot słoneczny mężczyzny pachnie tytanem.
Kiedy mężczyzna sam z siebie woła - poznaj mą duszę - już wiesz, że nigdy do niej nie dotrzesz. Zaprowadzi cię do scenografii zastępczej. Podróbka znakomita - można się machnąć i uwierzyć.
Nie istnieje męskie podbrzusze duszy, wystawione dla zwiedzających.
To trzeba kasku z latarką, lin i zjazdu wiele kilometrów pod skorupę mechanizmów obronnych.
Ale jakże warto...
Jakże cholernie warto...
Dla obu stron...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo