ladynoprofit ladynoprofit
563
BLOG

Lost in Translation..

ladynoprofit ladynoprofit Społeczeństwo Obserwuj notkę 16

"Do mężczyzny powinien być dołączony tłumacz, który by nam tłumaczył, co mężczyzna ma na myśli. Do każdego w dodatku osobny, niepowtarzalny, żadne tam ogólniki – ty z Marsa, ja z Wenus. Który by objaśniał, na przykład, co to znaczy, kiedy on milczy". Katarzyna Grochola

Jest coś takiego jak agresja milczenia - połamała więcej związków niż rękoczyny. Gdy wiele się rozmawia - wtedy i milczenie mówi. Nie chodzi o słowotok, ale milczenie to absencja, nawet gdy ten ktoś tuż obok. Wszystko można wybaczyć, ale nie nieobecności..mentalnej. Bo ona owszem mówi, bezgłośnym ale tnącym dialektem: "Ty już nie". Poza wszystkim milczenie nie ma płci.

Mam na myśli ten rodzaj milczenia, który jest świadomą z wyboru formą lekceważenia.

Premedytacja milczenia nie dlatego, że kocha się pomilczeć, ale dlatego, by zranić, by dać nauczkę, by wygenerować ból u drugiej strony etc.

Istotne jest milczenie terapeutyczne, antrakt, oddech - ono nie koliduje z celebrą drugiej osoby - ale miło by było, gdyby ów antrakt był anonsowany. Znajomość intencji jest tu kluczowa. Agresja milczenia, gdy padają pytania - nie zarzuty, ale pytania - dławi pytających. Też dlatego, że milczenie może oznaczać wszystko. Także uwerturę do pożegnania.

Nie znoszę gadulstwa, tokowania na zasadzie bicia piany, netowych chatów, makulatury słów, które mają podpalić nudę i pustkę.

Milczenia są różne - dlatego ci ze słuchem emocjonalnym wyłuskają różnicę pomiędzy milczeniem-azylem /konieczność u prawie każdego z nas/, a milczeniem jako koślawa kara - czytaj: infantylny foch. Nie w tym rzecz by zagadać na śmierć życie, swój związek, ale by nie wieszać na przepaści dezorientacji, obaw, bólu - ukochanej osoby.

Mądre milczenie jest Ok, agresja milczenia to kostnica za życia.

*****

Powyżej to fragmentaryczny "protokół" rozmów z kameralnego spotkania z moimi znajomymi.

Jeden z panów podsumował:

"Dłuższe - to nie milczenie. To już nieobecność."

Ja mogłam już jedynie dodać: "Otóż, to.."

Na koniec tych rozważań:

On:

 - A co do komunikacji interpersonalnej, to... jeszcze do mnie do końca nie dotarło, że net stał się w końcu realem

 Ja:

 - Dyskomfort czy wręcz przeciwnie?

On:

 - Jeszcze pytasz? :o)

Ja:

 - Wiesz, jeśli dla mnie to jest jak skok na bungee - nawet zbyteczne pytania są uzasadnione:o)))

On:

 - Twojej odwagi było w tym o niebo więcej niż mojej...

Ja:

 - Nie czuję odwagi w sobie.

On:

 - Odwagi się nie czuje. Czuje się strach (truizm, ale tylko głupcy go nie czują). Samoocena post factum, to też nie potwierdzenie odwagi. Ją ocenić mogą jedynie inni.

"Naj­trud­niej­sze w dys­kusji nie jest to, by bro­nić ja­kiejś opi­nii, ale by ją mieć."  Éric-Emmanuel Schmitt

Uczestnicy wczorajszej rozmowy, a momentami -  nawet ostrej polemiki - tak bardzo różnią się między sobą. Także dziewczyna z Łodzi, z którą od dawna śmiejemy się,  iż jesteśmy z absolutnie innych bajek, a świetnie się rozumiemy, dogadujemy.

I może właśnie dlatego, że nie chodzi o batalię, przekonywanie innych do swej optyki, ale by mieć swoją optykę. Tak po prostu.

Wtedy tłumacz zbędny.

 

Clip na weekend:o)

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo