Kilka dni temu zapytał mnie czy może...
Człowiek z mej branży, mocno zasłużony, inny kraj...
Nie skonkretyzował, co chce pokazać w swoim świecie...ze mnie.
Jednak w ciemno dałam akces.
W końcu wczoraj zobaczyłam jego wybór.
Powoli zaczęli się pojawiać ludzie z jego rzeczywistości.
Pewien mężczyzna zeragował wdziecznością dla mego znajomego i mnie.
Po chwili dodał:
- Istnieją jeszcze osobowości, warte poznania..
Potem pojawiła się kobieta. Lekturę mnie podsumowała krótko:
- Bardzo boli...
Jeszcze inna:
- Czyta się boleśnie, ale jakże zachłannie.
Dziś o poranku znajduję wypowiedź jeszcze kogoś:
- Jak dobrze odkryć kolejny niezwykły umysł.
Plus męskie słowa, które dość często pojawiają się przy moich impresjach:
- Tuż przy granicy mojej zdolności pojmowania...
Tekst, który wybrał mój znajomy - nie dotyczył innych ludzi, nie dotyczyl konstrukcji świata. Refleksja o tym, co czyni obrażenia w naszej duszy, często na własne żądanie. Co czuje się w takich stanach. Także ze mną.
Niby nic, ale dla mnie to ważne co dokonało się wczoraj, taki mini "wieczór autorski" - nie z mej inicjatywy, choć gdzieś po drodze z moją aktywnością.
I to w przestrzeni, w której nigdy nie byłam. Nie znam jej. Ani ona mnie..
Przed snem podziękowałam znajomemu za dar chwil, które zafundował. Nie mógł przewidzieć reakcji, ale zna swych przyjaciół.
Potem sobie pomyślałam - jak to jest, jak to się dzieje...
Nie wiesz kto cię usłyszy, ale wiesz co chcesz opowiedzieć światu..
Także o tym, jak wciąż i wciąż uczysz się siebie.
A kadr?
Mężczyzna nie może być bardziej w kobiecie...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo