
Biznesmeni z Porozumienie Zielonogórskiego zaczynają tracić nadzieję i chyba tylko cud może ich uratować. Zapewne dlatego zwrócili się do Kościoła, by za pomocą proboszczów parafii, podczas mszy, "informować o czasie i miejscu spotkań lekarzy z pacjentami". Co prawda zawsze mi się wydawało, że tym miejscem jest gabinet lekarski, ale biznes rządzi się swoimi prawami i lekarze PZ gabinety mają zamknięte. Nie ma również na razie szans na odzyskanie dokumentacji przebiegu choroby, co uniemożliwia w wielu przypadkach kontynuowanie leczenia ich dotychczasowym pacjentom. Jednak biznesmeni z PZ deklarują że (tych którzy przeżyją) dalej chcą leczyć, a zamknięte gabinety są w interesie pacjentów (nie mówiąc już o konieczności ponownego zbierania deklaracji). Pewnie wśród nich nie ma psychiatrów i zapewne tylko z tego powodu, że jednostka chorobowa schizofrenia paranoidalna jest im obca, maja trudności w "samodiagnozie" i próbie "samoleczenia" (a poza tym, czego nie robi się dla kasy).
Mam nadzieję, że Arłukowicz nie odpuści (choć to facet nie z mojej bajki), a jak widać po spotkaniu z Panią Premier, ma wsparcie rządu i pokaże "lekarzom", że nawet w biznesie obowiązują zasady, zwłaszcza jeśli dotyczy to życia i zdrowia.
Z drugiej strony, nie chciałbym, by w przyszłości oznaczało to spoczęcie ministra na laurach i ocenie, że dotychczasowy system „się sprawdza”. Potrzebne jest wiele działań i ergonomicznych zabiegów by to jakoś sensownie działało, choć zdaję sobie sprawę, że opór materii wielki, potrzeby nieograniczone i zawsze będzie brakowało pieniędzy.
* W kolażu wykorzystano zdjęcie: Prezes Federacji "Porozumienie Zielonogórskie" Jacka Krajewskiego.
Inne tematy w dziale Rozmaitości