Żebracy w okolicach Kamienia Podolskiego
Żebracy w okolicach Kamienia Podolskiego
LechGalicki LechGalicki
190
BLOG

AAA Miłosierni poszukiwani

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Autor: Lech Galicki                                                                                                           image

 Młody żebrak ( Murillo)



  Ulica jest zatłoczona. Ludzie mijają się zapędzeni. Spoglądają na bogate witryny sklepów. Częściej zauważą drobiny smogu niż wyciągnięte w pustkę ręce. Położone na chodnikach czapki. Kiwające się, jak w rytmicznym tańcu biedy, porzucenia, prośby - głowy, sylwetki, cienie - żebraków.

   "Zbieram na operację, która poprawi mój wzrok. Proszę o pomoc finansową. Bóg zapłać. Pieniądze proszę podać do ręki".


  Napis na kartonie zawieszonym na szyi młodego, wysokiego człowieka widać już z oddali. On sam trzyma w dłoni długi, biały kij i co chwilę stuka nim w denko pudełka przeznaczonego na ofiarę.

  - Dlaczego wyszedłem na ulicę i nie wstydzę się prosić? - pyta pan - Ano dlatego, że mam dopiero dwadzieścia lat, wrodzoną krótkowzroczność, minus 29 dioptrii obecnie i szukam ratunku przed ślepotą. Operacja, która może poprawić mój wzrok kosztuje w Anglii siedem tysięcy funtów. Wątpię, czy kiedykolwiek uzbieram taką kwotę. Tu na ulicy. Pyta pan:" Czy ludzie są dobrzy, miłosierni?". Nie! Każdy jest łaskawy dla żebrzącego kaleki na swój prywatny sposób. Jeden wrzuci do pudełka monetę. Inny poda mi banknot. To rzadko niezwykle. Trzeci wzbogaci mnie o niedopałek papierosa lub plwocinę. Czwarty mnie kopnie i krzyknie: Do roboty, żebraku, ty! I jeszcze da kuksańca w brzuch. Przecież ja prawie nie widzę!
                                                                                                                 
image

Sennik żebrak
**

   On siedzi na jednym z prowadzących do kościoła stopni. Obok duża torba. On jest potężnym, zwalistym mężczyzną. Ma czerwoną twarz porośniętą rzadką brodą. On jest ubrany w liche, brudne odzienie. Od niego czuć odór przetrawionego alkoholu. A może wody brzozowej. Albo denaturatu. On spogląda błagalnym wzrokiem i oczy ma przekrwione do granic możliwości. Pytam: dlaczego pan żebrze? Wiem i pytam.

   - Nie mam mieszkania. Nie mam pracy. Nie mam nic.

  - Dlaczego pan nie ma domu?

  - A nie mam i za chlebem muszę chodzić. Nie mam rodziny. Nikogo nie mam. Gdzie śpię? Na klatce schodowej.

  - Czy ma pan do kogoś żal, że tak jest?

  - Do nikogo nie czuję żalu. Pan notuje? Pan pisze do gazety? Niech to nie będzie napisane! W T. mieszka moja matka i ona nie może wiedzieć. Na serce by umarła ze zgryzoty.

  Dwóch mężczyzn z boku. Krzyczą: Ty pijaku! My ciebie znamy! Przed kościołem żebrze o pieniądze na wódkę! Wstyd! Zaraz wezwiemy policję!

   On zataczając się - ucieka. Oni ukradkiem raczą się piwem z puszek.
                                                                                                                 
image
* * *

Oto żebrak prawdziwy. Jak z filmowego planu. Siedzi na wózku inwalidzkim. Nogi ma okryte starymi kocami. Dłonie pochłonięte przez rękawice zbutwiałe prawie. Twarz zarośnięta. Zniszczona. Niewątpliwie bólem poorana. I blizny na niej. Krosty i strupy. Co chwilę drży cały i jęczy.

- Nie trzeba pytać. Ja jestem głuchy. I chodzić nie mogę. I ciało mam postrzelane całe. Za Niemca siedziałem za dywersję. Torturowali mnie. Rozstrzelać mieli. Potem u partyzantów byłem. Zaś za Stalina bili mnie i po więzieniach sadzali. Bo brata w Anglii miałem. Szpiegiem mnie zrobili. Aaa! Teraz ludzie nie dają pieniędzy. Pewnie sami nie mają. Ciężko. Aaa! Ja nie mam rodziny. Syn mnie bił i wygnał. Teraz mieszkam kątem u obcych. Sami ubodzy i z tego zli są. Co użebrzę - to ukradną. Miałem uzbierane na trumnę i zabrali siłą. Głuchy kaleka i żebrak nie może mieć trumny?! Aaa! Nie dobrze być żebrakiem, panie! Oj, jak niedobrze. Lepiej umrzeć.

I tego żebraka umęczonego, nie mogłem zapytać: czy ludzie są miłosierni? A może tak być miało

                                                                                                              


LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura