Autor ( archiwum własne)
Autor ( archiwum własne)
LechGalicki LechGalicki
458
BLOG

Śmierć za śmierć - Słupsk 1998

LechGalicki LechGalicki Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

  To jest jeden z napisanych przeze mnie reportaży, teraz spokojnie leży  w archiwum, a gdy na bieżąco, na miejscu zbierałem materiały do jego pilnego, na wczoraj  - napisania do tygodnika,  w trakcie dramatycznych wydarzeń w Słupsku, zdawało się, że uczestniczę w koszmarnym spektaklu, w stałym poczuciu anormalnego stanu rzeczy. Adrenalina, krew, pot i łzy, zagrożenie. Śmierć chłopca. Tragedia ludzi. Zamieszki. Ogólnopolska sensacja. Warto przeczytać. To się pisze na  haju reportażysty. Tak było. Oby już nigdy się nie zdarzyło. Bo przecież wczoraj to dzisiaj, tyle, że wczoraj.

  Drewniany krzyż z napisem:  Tu został bestialsko zamordowany 13-letni kibic Czarnych przez oficera policji wbito 11 stycznia 1998 roku w Słupsku, w miejscu tragicznego zdarzenia. Potem ponad 400 szalikowców zapaliło znicze i skandując: – Mundur niebieski, orzeł żelazny, zabiłeś dziecko, jesteś odważny – ruszyło w ramach protestu i chęci odwetu w kierunku Komendy Rejonowej Policji      i gmachu Prokuratury Wojewódzkiej.-  Śmierć za smierć - krzyczy tłum W tym momencie rozpoczęły się dni słupskiego chaosu i zamieszek ulicznych. 13 stycznia 1998 r.. 

 Zbliża się godzina 12.00. Podchodzę do niezbyt licznej grupy, przede wszystkim nastolatków, zgromadzonej na ulicy Szczecińskiej, między dwupiętrowym budynkiem nr 7 a sklepem z wykładzinami. Na murze napis: „Czarni Pany”. Na krzyżu rozwieszono klubowy szalik. Obok zdjęcia uśmiechniętego chłopca, kartka z napisem: „Tu zginął Przemek bo... był kibicem”. I jeszcze sklejka, na której ktoś wykaligrafował: „Wyrazy najgłębszego współczucia dla rodziny Przemka i klubu Czarni – składają kibice”. – To miejsce pamięci, bo on tu skonał – mówi 13-letni Rafał. – Nie znałem go, ale był w moim wieku – dodaje. Dookoła wykrzykującej swoją gorycz i nienawiść do policji,  nie tylko szalikowej, młodzieży, krążą dziennikarze z prasy, radia i telewizji. Błyskają flesze. Pracują kamery. Protestujący wyciągają szyje, aby znaleźć się w kadrze. Mundurowych funkcjonariuszy ani śladu. Gdy zebrani widzą mikrofon lub dyktafon, natychmiast otaczają wianuszkiem żurnalistę i opowiadają co było i co teraz będzie. Nikt nie chce podawać swojego nazwiska. Imię, czemu nie.

  14-letni Marek mówi z pasją: – Po meczu (Czarni – AZS 91:64) szliśmy ulicą, o tam, na czerwonym świetle. I dlatego gliny miały pretekst, żeby zaatakować. Przemek nie był winny. Spokojny taki. Pierwszy raz był na meczu koszykówki. Nic złego nie zrobił, nie wyzywał, nic. Policjant spałował go okrutnie. Na śmierć, gnida jedna! Chodził do klasy szóstej C, Szkoły Podstawowej nr 4.
  Ktoś natarczywie szarpie mnie za rękaw. Ubrana na czarno kobieta. Nazwiska nie poda, bo się boi represji, ale mówi, że słyszała, iż pałką bito chłopca po szyi, a sąsiad matki zamordowanego powiedział jej, że przechodząca wówczas położna chciała pobitego reanimować, lecz policjanci nie pozwolili. Odgonili ją, karetki nie wezwali, jedli kanapki, a dzieciak umierał. – Wczoraj szłam w demonstracji, też wybijałam szyby w prokuraturze, pałką dostałam po nodze. Bolało. A mówią, że nie biją – żali się podchmielona nastolatka. – A dlaczego policjant dostanie 5 lat za morderstwo i po roku wyjdzie? Złodzieje idą na 10-15 lat odsiadki. Ja, gdybym zabiła policjanta dostałabym 25 lat. Niesprawiedliwość! – wykrzykuje 18-letnia Sylwia. Jej koleżanka od szalikowców nie chce się przedstawić, ale ogłasza radosną nowinę: – Będzie ostra zadyma. Już w drodze są chłopcy z Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, Arki Gdynia, Gwardii Koszalin, Pogoni Szczecin. Razem damy policji wycisk. Od godziny 17.00. 13 dni i 13 nocy będzie to trwało, bo tyle lat miał Przemek. Śmierć za śmierć. Nie boimy się. Nie podarujemy. Na pogrzebie spokojnie, a potem spalimy komendę policji. Śmierć za śmierć. Większość potakuje. – Tak – mówią – masakra ich czeka, morderców. A imię i nazwisko policjanta – zabójcy znają.

  Dariusz W. Na ulicy Wojska Polskiego mieszkał. Mieszkanie mu zdemolowali. On aresztowany, a rodzinę ukryto. A gdyby była w domu? Nie, rodzinie by nic nie zrobili. Skąd wiedzieli, że to on uderzył pałką chłopca? Ktoś podsłuchał policję. – Gdzie to co mówimy, będzie opublikowane? – pytają. Po drugiej stronie ulicy zagaduję stojącego wśród gapiów mężczyznę. Ma na imię Leon. Więcej nie powie. – To jest chuligaństwo – mruczy zdenerwowany. – Zobacz pan, już się zbierają do zadymy. Policja jest bezbronna. W końcu dojdzie do tego, że przestanie interweniować. A w Słupsku od dawna nie można spokojnie wyjść na ulicę, bo napadają. Na Kopernika marynarza do kąpielówek rozebrali. Kilkunastoletnie wyrostki biegają po mieście, a rodzice co robią w tym czasie? Matka Przemka, słyszałem w radiu, prosiła, żeby zachować spokój. Oni w ... to mają. To dzicz. Ja bym lał ile wlezie. W telewizji słupskiej pokazują chuliganów jako bohaterów. Radio Vigor podało adres podejrzanego policjanta. To skandal. Mówią, że nie? Zobaczymy. Będzie dochodzenie.


  12 stycznia 1998 roku  Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów w Słupsku złożył w miejscowej prokuraturze następujące zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez tamtejsze rozgłośnie Vigor i City: „Działalność tych rozgłośni, poprzez manipulowanie informacjami doprowadziła do wzrostu napięcia społecznego i zakłóceń ładu oraz porządku publicznego na ulicach Słupska, w wyniku czego rannych zostało 33 policjantów i zniszczono 22 radiowozy”. Tego samego dnia wojewoda słupski Jerzy Kuzyniak ogłasza w mieście żałobę. Zmierzam w kierunku siedziby Radia Vigor. Na ulicach porządek. Szybko usunięto ślady zamieszek z ostatnich dwóch dni: barykady, spalone plastikowe pojemniki na odpady, kamienie, kawałki asfaltu... Tylko od czasu do czasu pod nogami skrzypią okruchy szkła. Nie do usunięcia są powtarzane z ust do ust skandowane w czasie zajść przez szalikowców hasła:  Pałą w łeb – tak słupscy policjanci zarabiają na chleb...  Jesteś odważny, jesteś szczęśliwy, polska policja to sk.....,  MO - gestapo -  Biała pała – znak pedała ,  Wyrok dla zabójcy , Kamień Kruczy bić oduczy....Śmierć za śmierć.

  W rozgłośni Vigor ruch i zmęczenie na twarzach dziennikarzy. Co kilka minut dopominają się o kontakt renomowane agencje informacyjne. Piotr Gackowski, współwłaściciel i dyrektor programowy mówi: – Jest to radio komercyjne o profilu muzycznym. Nasz charakter oceniamy jako pozytywny, ale o zgrozo, w obecnej sytuacji nie zabrzmi to właściwie, choć zwykle staramy się nadawać informacje pozytywne. Mamy moralny, ustawowy i prawny obowiązek, aby informować społeczeństwo naszego miasta o tym, co się dzieje na lokalnym podwórku. Absolutnie nie zgadzam się z zarzutem, że zachęcaliśmy młodzież do wywoływania burd ulicznych. Także zarzut, iż nasze radio ujawniło personalia, jak i adres zamieszkania podejrzanego o dokonanie zabójstwa policjanta jest bezpodstawny. Ustawa o Radiofonii i Telewizji nakłada na nas obowiązek rejestrowania 28 dni programu i my ten wymóg spełniamy. Jeżeli prokuratura przedstawi nam zarzut, udostępnimy odpowiednie materiały. Redaktor Marek Sosnowski pierwszy ujawnił na falach eteru sprawę śmierci Przemka. Teraz odtwarza przebieg zdarzeń: – W sobotę, 10 stycznia do północy byłem w radiu. W drodze do domu otrzymałem z rozgłośni informację, że do redakcji zadzwoniła rodzina młodego człowieka, który zginął tragicznie     i prosiła o pilny kontakt. Natychmiast tam pojechałem. Powiedziano mi, iż do ich domu przyszli koledzy Przemka i powiedzieli, że został on pobity przez policjanta. Zadzwonili do szpitala. Tam powiedziano, że mają natychmiast przyjechać. Żadnych informacji przez telefon. Pojechali. Okazało się, że chłopiec nie żyje. Całą rozmowę nagrywałem. Fragmenty rozmowy zarejestrowane na tzw. szpiegu Radia Vigor. Głos ojca Przemka: „Oglądając zwłoki syna na izbie przyjęć nie stwierdziłem żadnych obrażeń ciała, jedyne co było, to tylko sina głowa (...). Nie policja, nie prokurator, nikt inny, tylko koledzy syna przyszli i powiedzieli nam co się stało (...)”. Głos matki Przemka: „Podobno cztery dorosłe osoby były świadkami tego. Chcielibyśmy ogłosić przez radio, aby zgłosili się wiarygodni świadkowie tego zdarzenia. Może ktoś widział i potwierdzi, że policja bije bezkarnie małe dzieci. On miał 13 lat, był szczupluteńki i mierzył 155 cm (...)”.

  Po bezskutecznych próbach uzyskania informacji w Komendzie Rejonowej Policji i Prokuraturze Rejonowej dziennikarz wrócił do studia i o godzinie 3.00 wczesnym rankiem 11 stycznia i potem jeszcze raz „wypuścił w eter” relację rodziców oraz „dźwięki” z prokuratury. Redaktor Sosnowski mówi, iż miał podejrzenie, a doświadczył wiele w latach osiemdziesiątych, że skoro takie jest stanowisko prokuratury, to ktoś chce sprawie „ukręcić łeb”. Dom przy ulicy Małachowskiego 3. Tu mieszkał Przemek. Na drzwiach klepsydra: „Dnia 10.01.1998 roku zmarł w wieku 13 lat śmiercią tragiczną Przemysław Czaja. Msza św. żałobna odbędzie się dnia 14.01. o godzinie 11.00 w kościele Najświętszego Serca Jezusowego. Wyprowadzenie zwłok nastąpi 14.01. o godzinie 12.00 z kościoła NSJ w Słupsku. O czym powiadamia pogrążona w żalu rodzina”. Przyciskam guzik domofonu. Nikt nie odpowiada. Proszę sąsiadów o otwarcie drzwi. Pukam do mieszkania nr 2. Wychodzi kobieta i mówi, że cała rodzina od rana nie zjadła kromki chleba, tylko udziela informacji. Teraz nie są w stanie nikogo przyjąć. Przed domem stoją dzieci. Dominika, lat 15: – Był spokojny. Zawsze opiekował się młodszym bratem Grzegorzem. Uśmiechnięty, już z drugiej strony ulicy wołał: „Cześć Dominika, „cześć Marta”. Nie był chuligańskim dzieckiem i nie chciałby takiej sytuacji, jaka jest teraz na ulicach. Tam nie chodzi o Przemka, ale o rozrywkę.


  Zbliża się godzina 17.00. Na ulicach Słupska widać coraz więcej zorganizowanych małych i dużych grup policjantów, uzbrojonych w tarcze, pałki szturmowe i maski ochronne. Legitymują młodzież. Przechodzą zwartymi kolumnami. Są przygotowani do odparcia ataku. Chcę zapytać o sytuację w mieście, co czują, czy się boją. Jeden z funkcjonariuszy kieruje mnie do Komendy Rejonowej Policji, drugi odruchowo chwyta rękojeść pałki, więc odchodzę, bo ciarki przemykają po plecach. Komenda Rejonowa Policji. – Nie ma żadnych rozmów – twierdzi oficer dyżurny. Rozmowie przysłuchuje się mężczyzna w garniturze. – Proszę za mną – zaprasza. Andrzej Markiewicz jest rzecznikiem prasowym Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Słupsku. Mówi: – To wielka tragedia dla rodziny tego chłopca, jak i dla nas policjantów i dla naszego kolegi, który został tymczasowo aresztowany. Przepisy są takie, że trudno jest podjąć decyzję w mgnieniu oka. A tak musi działać policjant. Natomiast sąd i prokuratura mają miesiąc na to, żeby rozpatrzyć zasadność postępowania. Część policjantów jest sfrustrowana niskimi zarobkami, ale i postawą społeczeństwa. Bo jeżeli coś się dzieje i policjant nie zareaguje, to pytają: gdzie on był? Jeżeli reaguje, postrzegany jest jako brutal. To sytuacja patowa. Poza tym środki masowego przekazu, przede wszystkim lokalne, przedstawiły wydarzenia nieobiektywnie i podały wiele nieprawdziwych informacji. A podejrzany policjant? To bardzo fajny chłopak, z którym można porozmawiać, zdecydowany w działaniu, zawsze udzieli pomocy.

  Ponownie ulica Szczecińska. Wieczór. Przy krzyżu liczący około stu osób tłum. Młodzież. Szalikowcy, ale nie tylko. Ksiądz prowadzi modlitwę różańcową. – Zdrowaś Mario... Ojcze nasz... i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Ludzie chwytają się za ręce i tworzą krąg. Przejeżdża policyjny radiowóz. Słychać gwizdy i krzyki: – Śmierć za śmierć!  Grupa agresywnych tyralierą przechodzi przez zatłoczoną samochodami ulicę. Wstrzymują ruch. Uderzają w dachy aut. Rozbijają kamienne płytki i przygotowują pociski.

Za kilkanaście minut przejedzie kolejny patrol.

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo