Zespół Prasowy Fundacji Życie i Rodzina przesłał do mnie 31.10. 2019 roku tekst polemiczny Natalii Klamyckiej do recenzji filmu NIEPLANOWANE zamieszczonego w serwisie Aleteia.pl z prośba o publikację. /(...) ,,Będziemy wdzięczni za publikację,,./.
Czynię to, nie zmieniając ani o jotę treści artykułu polemicznego oprócz drobnej kosmetyki redakcyjnej. To ważna dyskusja i odpowiedzialne za każde słowo jej strony. Bo życie, to nie sen, lecz skarb nam dany a jego tajemnica wymaga jasnych, czystych intencji i działań. Aby uczynić zadość dziennikarskiemu obowiązkowi ukazania merytorycznego stanowiska stron - pod ww. tekstem zamieszczam link do pomieszczonego 30.10. 2019 roku na portalu Aleteia24h - Katolicki portal bez polityki ( dział - Kultura) felietonu*„Nieplanowane”: ważna lekcja dla działaczy pro-life,* , którego autorką jest pani Marta Brzezińska - Waleszczyk.
Lech Galicki
Początek tekstu polemicznego: -
Autor: Natalia Klamycka
O strzelaniu do własnej bramki, czyli refleksje po recenzji filmu „Nieplanowane” w serwisie Aletei
Kopiąc dołki pod jedną z gałęzi ruchu pro-life szkodzimy całemu przedsięwzięciu. Chcesz działać – działaj, ale pozwól działać innym na swój sposób. 30 października 2019 na portalu Aleteia.pl ukazała się recenzja filmu „Nieplanowane”, w której bezpodstawnie przypisano części ruchu pro-life zachowania agresywne.
Serwis, który w zamieszczanych tekstach propaguje chrześcijańskie wartości, tym razem poddaje krytyce część metod wykorzystywanych w ruchu pro-life. I to samo w sobie nie byłoby tak szkodliwe, gdyby nie to, że – po pierwsze – bezpodstawnie przypisano osobom eksponującym zdjęcia abortowanych dzieci zachowania agresywne, po drugie – na podstawie tych właśnie błędnych założeń wysnuto niewłaściwy wniosek, że działania te są nieskuteczne. Autorka tekstu, Marta Brzezińska - Waleszczyk, walczy więc z chochołem, który sama stworzyła.
Jedna scena z filmu posłużyła do niesprawiedliwej insynuacji i krytyki metod polskiego ruchu pro-life bez podania żadnych merytorycznych argumentów. Co więcej, autorka wyciąga z filmu tylko to, co wygodne dla jej tezy, przemilczając to, co jej przeczy.
„Nieplanowane”, czyli jak nawróciła się Abby Johnson
Kobieta, pełna dobrej woli i szczerej chęci niesienia pomocy, zostaje wolontariuszką kliniki aborcyjnej sieci Planned Parenthood i zaczyna wierzyć, że to co robi, jest właśnie pomaganiem. Rolą Abby jest eskortować pacjentki do drzwi kliniki, żeby ta, pokonując dystans między parkingiem a drzwiami ośrodka, nie podeszła do płotu. Na chodniku bowiem odbywają się ostatnie próby uratowania dziecka skazanego na śmierć. Niektórzy modlą się, inni zwyczajnie próbują podjąć rozmowę, część natomiast eksponuje plakaty ukazujące to, co ma się stać z małym człowiekiem za drzwiami. To właśnie oni są w filmie ukazani jako agresywni i nachalni.
Kulminacyjnym momentem jest aborcja, przy której Abby asystuje. Trzyma głowicę ultrasonografu na brzuchu pacjentki gdy lekarz wprowadza do macicy końcówkę urządzenia ssącego. Na ekranie wyraźnie widać jak dziecko odsuwa się od niebezpieczeństwa, próbuje uciec. W końcu znika, kończyna po kończynie, stopniowo przestaje się ruszać. Na ekranie zostaje pustka, a zszokowana Abby wychodzi z kliniki prosto do siedziby obrońców życia.
Błędne założenia, błędne wnioski
W tekście na Aletei Marta Brzezińska-Waleszczyk twierdzi, że film „pokazuje, że wyzwiska, pogarda, zdjęcia zakrwawionych szczątków niewiele dają”. Odnosząc się do ukazanych w filmie amerykańskich obrońców życia zza płotu kliniki, wyciąga nieprawdziwe wnioski i szkaluje część polskiego ruchu pro-life. Insynuowanie jakoby pokazywanie prawdy o aborcji wiązało się z agresywnym zachowaniem osób stosujących te metodę jest manipulacją. Co więcej, stwierdzenie, że metoda ta jest nieskuteczna, nie ma podstaw.
Jak działają zdjęcia
To, że drastyczne zdjęcia zakrwawionych martwych dzieci poddanych aborcji zmieniają podejście do tego zjawiska, jest faktem. Nie zawsze działają od razu, nieraz trzeba czasu, by popracowały w człowieku. Abby widywała zdjęcia martwych dzieci zza płotu kliniki, reagowała na nie złością i agresją. Dokładnie z tym samym spotykamy się na pikietach. Ale odchodząc od naszych plakatów po serii krzyków oburzenia, przechodzień nie może już powiedzieć, że nie wie, czym jest aborcja i nie może powiedzieć, że płód nie jest człowiekiem. Widział na własne oczy, że w 11. tygodniu od zapłodnienia dłoń dziecka wygląda podobnie jak jego własna, tyle że mieści się na jednym jego opuszku palca.
Gdy kończy się oburzenie, zaczyna się przekonanie, że to, co widzieliśmy, to krzywda wyrządzona maleńkiemu dziecku. Nawet jeśli sobie tego przez jakiś czas nie uświadamiamy. Aborcja jest abstrakcyjna, bo jej nie widzimy. Retoryka zwolenników aborcji
dodatkowo przyczynia się do dehumanizacji człowieka nienarodzonego: „zlepek komórek”, „tkanka ciążowa”, „terminacja ciąży”. Pokazując, jak wygląda dziecko po aborcji, sprawiamy że mając w pamięci te obrazy ktoś później da szansę na życie swojemu własnemu dziecku. Albo pomoże kobiecie zaskoczonej macierzyństwem i rozważającej aborcję.
Pani Brzezińska-Waleszczyk ignoruje fakt niepasujący do jej tezy: sama Abby Johnson nawróciła się widząc prawdę o aborcji. Tak samo zresztą jak wiele innych postaci ze świata pro-life. Bernard Nathanson, lekarz wykonujący aborcje aktywnie działający w ruchu na rzecz jej legalizacji, zaczął mieć wątpliwości, czy postępuje słusznie, gdy zaczął używać lepszego ultrasonografu. Całkowita zmiana nastąpiła gdy poprosił przyjaciela o nagranie na urządzeniu wykonywanej przez siebie aborcji. W ten sposób powstał film „Niemy krzyk”, który z kolei przyczynił się do nawrócenia kolejnych osób.
Warto jeszcze wspomnieć o Irene van der Wende, która bardzo cierpiała po dokonanej aborcji, ale siłę do zmierzenia się z bólem i wybaczenia sobie znalazła dopiero gdy po ujrzeniu zdjęcia szczątków abortowanego dziecka stanęła w prawdzie i przestała udawać przed samą sobą, że aborcja nie jest zabijaniem. Właśnie od tego zaczęła się jej droga do uzdrowienia.
Działaj i pozwól działać innym
Aleteia już nie pierwszy raz zamieszcza tekst, w którym poddaje krytyce eksponowanie zdjęć abortowanych dzieci za jedynie słuszne uznając pomoc kobietom chcącym dokonać aborcji z powodu trudnej sytuacji życiowej. Wystarczy przypomnieć tekst Joli Szymańskiej z 22 kwietnia 2018. Publiczna krytyka konkretnych działań z powodu – jak można przypuszczać – osobistych uprzedzeń jest szkodliwa. Obrońca życia, który podkopuje zaufanie społeczne do organizacji stosujących określone metody działa na szkodę całego przedsięwzięcia, strzela do własnej bramki. Nie wystarczy, że na wszelkie sposoby próbują nas
zdyskredytować propagatorzy aborcji i w oczach społeczeństwa zrobić z nas ludzi niegodnych zaufania, niekompetentnych i szkodliwych.
Tym bardziej niezrozumiałe jest gdy to samo spotyka nas ze strony, z której powinniśmy się spodziewać wsparcia – przecież chodzi nam o to samo. Chcemy ratować dzieci skazywane na śmierć. Rzecz prosta do zrozumienia, a jednak trzeba to kolejny raz przypomnieć: pluralizm działań jest dobry, ponieważ ludzie różnią się od siebie. Niektóre dzieci uratujemy otaczając ich matki troską i współczuciem. Inne dzieci nie zostaną zabite, bo ich bliscy przekonali się na własne oczy, że aborcja jest okrutna i straszna. Kopiąc dołki pod jedną z gałęzi ruchu pro-life szkodzimy całemu przedsięwzięciu. Chcesz działać – działaj, ale pozwól działać innym na swój sposób.
------KONIEC TEKSTU------KONTAKT DLA MEDIÓW: Krzysztof Kasprzak/kontakt@zycierodzina.pl/ tel: +48 509 (... ...).
Z wyrazami szacunku,
Zespół Prasowy
Fundacja Życie i Rodzina
Oficjalny zwiastun filmu
Artykuł w portalu Aleteia.pl
Kultura
„Nieplanowane”: ważna lekcja dla działaczy pro-life*
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 30/10/2019
*„Nieplanowane” jest jak kubeł zimnej wody dla obrońców życia. Film o historii Abby Johnson, byłej szefowej kliniki aborcyjnej, pokazuje, że wyzwiska, pogarda, zdjęcia zakrwawionych szczątków niewiele dają.
Na film „Nieplanowane”, opowiadający historię nawróconej szefowej kliniki Planned Parenthood, szłam nie bez obaw. Historia kobiety, która współodpowiadała za setki aborcji i pewnego dnia przypadkowo uczestniczyła w zabiegu, co całkowicie odmieniło nie tylko jej poglądy, ale i życie, sama w sobie jest poruszająca. Obawiałam się jednak, jak to zostanie pokazane w filmie, czy sam obraz nie będzie zbyt nachalny, kawa na ławę, bez przestrzeni na refleksje widza.
Choć w filmie w reż. Chucka Konzelmana i Cary Solomon jest kilka scen, co do których można mieć wątpliwości czy uznać za przesadne, to całość robi wrażenie. Nie dziwię się, że do polskich kin „Nieplanowane” wchodzi jako „film, który zmienia życie”.(...)*
Link do ww. całego artykułu z portalu Aleteia: https://pl.aleteia.org/2019/10/30/nieplanowane-wazna-lekcja-dla-dzialaczy-pro
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura