Jest taka miejscowość w Polsce o śmiesznej nazwie Łapy. W Łapach zbankrutowali zniknęli dwaj najwięksi pracodawcy - cukrownia i ZNTK. Teraz w Łapach bieda aż piszczy. Biedę tę malowniczo opisała dziennikarka Gazety Wyborczej, a pod jej artykułem drugie, trzecie i czwarte tyle dopisali internauci.
Internauci jak to internauci - wiedzą wszystko. Jakieś dziesięć procent z nich wie, że bieda Łap to wina Balcerowicza i liberałów-aferałów. Pozostałe 90% jest równie mocno przekonanych, że to wina samych leniwych łapian oraz państwa, które gnębi pracujących podatkami i nagradza niepracujących zasiłkami.
Albowiem - i to jest wiedza przez większość aktywnych dyskutantów niekwestionowana - lekarstwem na każde niedomaganie gospodarki jest jeszcze więcej wolnego rynku i jeszcze niższe podatki. Bo ludzie sami wiedzą najlepiej na co wydać pieniądze, a jeśli wydaje je za nich państwo, to zawsze zrobi to głupiej, będzie kosztowało drożej, wyhoduje przy okazji klasę urzędników - pasożytów etc. etc.
Kiedy byłem małym chłopcem, hej, też mi się tak wydawało. Wraz z wiekiem i obserwacją rzeczywistości niewirtualnej, tej za oknem i trochę dalej, coraz bardziej się skłaniam ku poglądowi, że wolny rynek i niskie podatki to typowe proste i _błędne_ rozwiązanie realnych problemów.
Trzy wdechy, walnięcie piąchą w biurko i jeśli czytelniku już ochłonąłeś po tej herezji - czytaj dalej.
Jeżeli w ogóle możesz czytać te słowa, to tylko dzięki państwu, które wiedziało lepiej. Było to państwo amerykańskie, a konkretnie ministerstwo obrony USA, które z kasy zagrabionej podatnikom sfinansowało protokół tcp/ip. Tenże protokół udostępniony wszystkim za darmo, więc z krzyczącym naruszeniem zasad kapitalizmu, stał się podstawą internetu.
Przed nim i po nim było iks protokółów wymyślonych przez podmioty wolnorynkowe, ale jakoś padły na pysk w konfrontacji z wynalazkiem ministerstwa. Są dwie możliwości: albo inzynierowie czołowych film informatycznych byli nieudacznymi idiotami, albo to sama logika kapitalizmu stała w poprzek jednego z ważniejszych wynalazków współczesności, czyli internetu.
Nie tylko ministerstwa amerykańskie działają skuteczniej niż podmioty prywatne. Również gospodarki największych eksporterów świata są zdominowane przez państwo. Chiny to przypadek szczególny i osobny, ale niewątpliwie upaństwowiony jak diabli. Niemcy - numero dos, minister w Niemczech jest bogiem. Na trzecim miejscu - Stany. Niedawno były na pierwszym, ale chyba przesadzili z wolnym rynkiem.
Możnaby tak długo. Sądzę, że wszystkie niepodważalne teorie ekonomiczne, a zwłaszcza teorie wolnego rynku są tylko tak dobre, jak ich założenia co do natury ludzi po tym rynku się krzątających. Kapitalizm zakłada, że każdy z nas jest - pardon - egoistyczną świnią. W krajach zdominowanych przez takie osobniki, np. Stanach, gdzie od dziecka zaprawia się obywateli do groszoróbstwa, wolny rynek rzeczywiście ma się niezgorzej. W krajach, w których poczucie więzi między obywatelami istnieje i jest pielęgnowane, gdzie promuje się postawy prospołeczne, obywatele chętnie wpłacają część swoich zysków do wspólnej kasy. Wiedzą, że oddani swojej pracy, fachowi urzędnicy zagospodarują je sensownie i ku wspólnemu pożytkowi, jak to się dzieje np. w Niemczech.
Oczywiście również w Niemczech istnieją zwolennicy skrajnie wolnego rynku i niedawno nawet doszli do władzy (FDP). Co więcej, udało im się wymóc poważne cięcia w podatkach, mające w założeniu pobudzić gospodarkę. Jest to wątpliwy sposób i doskonale wiedzą to sami zainteresowani. 58% Niemców nie chce, żeby państwo zwracało im pieniądze. Zaledwie 38% sądzi, że mogłoby je lepiej od państwa zagospodarować.
Tak więc również państwo niemieckie czasami wie lepiej niż konsument i przedsiębiorca.
A polskie?
O tym, Mili, w następnym odcinku.
_________________________
http://wyborcza.pl/1,75248,7536827,Cale_Lapy_siedza_glodne.html
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_exports
http://www.thelocal.de/money/20100108-24443.html
Inne tematy w dziale Gospodarka
