libellus libellus
2471
BLOG

Strefa wolna od hipokryzji

libellus libellus LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 122

Z mieszanymi uczuciami obserwuję awanturę wokół wlepek Gazety Polskiej „Strefa wolna od LGBT”. Gdyby była to akcja, której nie poprzedziły liczne prowokacje działaczy tego ruchu, z pewnością uznałabym, że jest niesmaczna. W sytuacji, w której nachalna ideologiczna propaganda ruchu LGBT przestała się ograniczać do autopromocji i zmierza ku atakowaniu wszelkich niespójnych z nią wartości, decyzja redaktora Sakiewicza stanowi jedynie ripostę na obsceniczne drwiny z Najświętszego Sakramentu, parodię procesji eucharystycznej, propagowanie wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej z aureolą w barwach tęczy. Co ciekawe, o ile wszelkie godzące w sferę sacrum dla katolików happeningi tłumaczone są przez środowiska lewicowe jako przedsięwzięcia artystyczne, o tyle analogiczna akcja Gazety Polskiej budzi oburzenie i określana jest mianem faszyzujących prób napiętnowania osób nieheteroseksualnych.

Rozliczne, coraz bardziej aroganckie ataki środowisk LGBT na wartości chrześcijańskie mają, jak sądzę, stanowić reakcję na brak akceptacji homoseksualizmu przez Kościół. Paradoksalne jest to, że większość przedstawicieli agresywnego antykatolickiego ruchu deklaruje ateizm, trudno zatem pojąć, jakie znaczenie ma dla nich opinia Kościoła czy wartościowanie homoseksualizmu w katolicyzmie. Jeszcze trudniej zrozumieć metodę walki o tolerancję profanowaniem wartości uznawanych przez większość społeczeństwa za święte.

Czemu zatem służy ruch LGBT? Jeśli tak, jak deklarują jego działacze, promowaniu akceptacji dla odmienności, to mniej skutecznych działań nie można było podjąć, ani nawet wymyślić. W gruncie rzeczy nikogo tak naprawdę nie obchodzi, kto, z kim i co robi we własnej sypialni. Większą zaś sensację obyczajową budzi to, że Kowalska z pierwszego piętra zdradza męża z listonoszem niż fakt, że dwóch panów mieszkających wspólnie na parterze robi razem zakupy w pobliskiej Żabce. Najstarsi i najbardziej konserwatywni ludzie przywykli do obecności w sferze publicznej osób o odmiennej orientacji seksualnej i mało kto robi aferę o to, że dwie kobiety trzymają się za ręce na ulicy. Problem wykluczenia homoseksualistów nie istnieje ani w sensie obyczajowym, ani społecznym. Co więcej, nawet silne międzynarodowe lobby homoseksualne, wspierające wzajemnie swoich członków na ścieżkach spektakularnych karier, nie podejmowało napastliwej walki z chrześcijaństwem przed pojawieniem się ruchu LGBT.

Tym, co jest dla mnie najbardziej zdumiewające, to fakt stworzenia ideologii na bazie seksualnych upodobań, stanowiących sferę prywatną i pozostających w kręgu intymności. Analogicznie do haseł LGBT można by sobie wyobrazić demonstrację fetyszystów damskich stóp, wielbicieli seksu oralnego albo swingersów żądających tolerancji i szczególnych praw. Co do mnie, i jak sądzę zdecydowanej większości innych ludzi, nie tylko nie mam nic przeciwko homoseksualizmowi, fetyszyzmowi, seksowi grupowemu, ale nawet kompletnie mnie nie obchodzi, jakie kto ma upodobania, jeśli tylko nie wiążą się one z łamaniem prawa. Zdecydowanie natomiast nie akceptuję epatowania w imię nauki tolerancji seksem dzieci – i to niezależnie od tego, czy miałby być to seks homo czy hetero.

Obserwacja działań ruchu LGBT budzi wątpliwości, co do prawdziwych intencji jego działaczy i ideologów. Nie sądzę, żeby ktokolwiek zapałał nagłą miłością bliźniego do kogoś, kto znieważa sferę sacrum innych ludzi. Jeśli zaś rzeczywiście chodziłoby o naukę tolerancji i promowanie wolności wyborów życiowych, nieporównywalnie skuteczniejsze byłoby przedstawianie wizerunków osób homoseksualnych jako sympatycznych sąsiadów, cenionych pracowników, ofiarnych wolontariuszy, ciekawych osobowości czy uczciwych obywateli. Tymczasem LGBT robi wszystko, żeby osoby o odmiennej orientacji seksualnej kojarzyły się z agresywnymi krzykaczami, biegającymi po ulicach z gołymi tyłkami i profanującymi symbole religijne. Dlatego też wlepki „Strefa wolna od LGBT” nie postrzegam jako skierowanej przeciw osobom homoseksualnym, ale przeciw napastliwej kampanii antykatolickiej, celowo posługującej się niesmaczną obscenicznością. A że akcja Gazety Polskiej jest prowokacyjna? Cóż, kto mieczem wojuje…


libellus
O mnie libellus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo