Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
260
BLOG

Timeo Danaos et dona ferentes

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 51

Łatwo było przewidzieć reakcję tych, którzy są generalnie krytyczni wobec sposobu uprawiania polityki zagranicznej przez prezydenta Kaczyńskiego, na zaproszenie na obchody rocznicy zakończenia II wojny światowej, które na razie ustnie wystosował pod jego adresem rosyjski ambasador. Kiedy dwa dni temu znalazłem się w „Skanerze politycznym” z Mikołajem Lizutem, kolega z „GW” spytany o zaproszenie z Moskwy, odparł: „Oczywiście, prezydent powinien pojechać, bo stosunki z Rosją trzeba naprawiać, a pan prezydent je w przeszłości głównie psuł” (nie cytuję oczywiście dosłownie, ale, mam nadzieję, dość dokładnie oddaję sens słów Mikołaja).

To podejście w najlepszym wypadku skrajnie naiwne, w najgorszym – nacechowane złą wolą wobec prezydenta. Tymczasem Rosjanie prawdopodobnie zastawili na Lecha Kaczyńskiego sprytną pułapkę.

Pierwsze pytanie, jakie należy zadać, gdy pojawia się taki gest wobec polityka, który dotąd był uznawany za wprost wrogiego, brzmi: czy Rosjanie nagle zapałali bezinteresowną miłością wobec polskiego prezydenta? To oczywiście pytanie retoryczne, a odpowiedź jest jasna: nie. Polityka międzynarodowa, a już szczególnie ta w rosyjskim wydaniu, w ogóle nie posługuje się takimi kategoriami. Jeżeli coś się w niej dzieje, zwłaszcza coś odbiegającego od dotychczasowego wzoru postępowania, to znaczy, że stoi za tym konkretny interes. Rosjanie nie znają czegoś takiego jak poprawianie relacji dla samego poprawiania relacji (co z kolei wydaje się obecnie główną regułą, rządzącą polityką zagraniczną w wydaniu Donalda Tuska i Radka Sikorskiego).

O co może chodzić w przypadku zaproszenia Lecha Kaczyńskiego? Dość łatwo to zrekonstruować. Po pierwsze – to próba rozegrania wewnętrznych podziałów w polskiej polityce, która prawdopodobnie okaże się udana. Lojalności partyjne już dawno przysłoniły interes państwa jako całości. Jeśli Lech Kaczyński zdecydowałby się nie skorzystać z zaproszenia (oczywiście musiałoby się to stać pod jakimś dyplomatycznym pretekstem), to jego polityczni przeciwnicy wykorzystają to zapewne do wytykania mu, że nie chce poprawić stosunków z Moskwą. Dziel i rządź w najczystszym wydaniu. Pod warunkiem oczywiście, że dzieleni dają się rozgrywać. Ale w Polsce nie ma z tym nigdy problemu, od wieków zresztą.

Po drugie – jeżeli prezydent odmówi przyjazdu, Moskwa dostaje do ręki argument, żeby pokazywać go jako przeciwnika dobrych stosunków polsko-rosyjskich. „My wyciągaliśmy rękę” – będą mogli twierdzić Rosjanie.

Po trzecie – gdyby prezydent przyjął zaproszenie, kluczowa będzie jego pozycja podczas uroczystości. Zakładam, że nastąpiłaby powtórka z udziału Kwaśniewskiego w tych samych uroczystościach kilka lat wcześniej, tyle że, biorąc pod uwagę linię polityki Kaczyńskiego, znacznie bardziej dotkliwa. Czyli: umieszczenie gdzieś w tylnych rzędach, bez możliwości zabrania głosu w jakiejkolwiek sytuacji. A do tego taka treść przemówień gospodarzy, żeby postawić polskiego prezydenta w jak najbardziej kłopotliwej sytuacji.

Po czwarte – Rosjanie mogą liczyć na dwie rzeczy. Albo na to, że sprowokowany Kaczyński będzie zmuszony zabrać głos, choćby w czasie zwołanej samodzielnie konferencji, co oczywiście gospodarze będą przedstawiać jako dowód obsesyjnej rusofobii głowy polskiego państwa. Albo na to, że milcząca obecność Lecha Kaczyńskiego w czasie, gdy rosyjscy liderzy będą rozprawiać o tym, jak to Rosjanie bohatersko przynieśli wolność narodom Europy, pomijając kompletnie wątek kooperacji z Hitlerem i narzuconego siłą reżimu, będzie swoistym zalegitymizowaniem tych kłamliwych tez.

Co zatem powinien zrobić prezydent? Nie wiem, bo sytuacja jest autentycznie trudna. W całej tej sprawie najprzykrzejsze jest to, że Rosjanie mogą z całą pewnością liczyć na nasze wewnętrzne kłótnie i wzajemne oskarżenia.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj51 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (51)

Inne tematy w dziale Polityka