Cytuję omówienie wypowiedzi Radosława Sikorskiego dla dzisiejszej „Gazety Wyborczej” za portalem Onet.pl:
Minister opowiada również anegdotę, którą zapamiętał z wizyty: jeden z ważnych przedstawicieli otwartej właśnie w Warszawie filii think tanku German Marschall [sic!] Found [sic!] odbył spotkanie z publicystami z kręgów „tzw. prawdziwych patriotów”. – Gdy powiedział, że zdecydowali się na Warszawę, bo Polska jest krajem sukcesu, oni zaczęli go przekonywać, że jesteśmy na skraju katastrofy. W osłupieniu słuchał, w jakiej to jesteśmy zapaści, a on – czyli ich rozmówca – jest błędnie poinformowany o sytuacji w Polsce - opowiada Sikorski w „GW”.
Tak się składa, że byłem uczestnikiem tego spotkania, jestem więc zmuszony odnieść się do „rewelacji” Sikorskiego.
Nie wiem, w jakiej formie do ministra spraw zagranicznych dotarła relacja z piątkowego wieczoru, nie mogę więc zakładać, że w rozmowie z „GW” kłamie świadomie. W każdym razie relacja ta, na ile poznałem ją poprzez powyższe streszczenie, nie tylko zawiera kilka nieprawd, ale do tego jest świetną ilustracją jednego z wątków dyskusji, jaka miała wtedy miejsce.
Po pierwsze – nie jest prawdą, że w spotkaniu brali udział jedynie, jak to jest łaskaw określać szef MSZ, „tzw. prawdziwi patrioci”, czyli, jak rozumiem, publicyści niewystarczająco entuzjastyczni wobec dokonań samego Sikorskiego. Było nas kilku, w tym dwóch przedstawicieli redakcji przynajmniej neutralnych, jeśli nie przychylnych polityce zagranicznej rządu PO.
Po drugie – uczestniczyłem w spotkaniu od początku do końca i nie przypominam sobie, aby w ogóle pojawiła się kwestia przyczyny, dla której German Marshall Fund zdecydował się otworzyć biuro w Polsce. Sądzę zresztą, że dla wszystkich było oczywiste, iż nie wiąże się to z tym, że Polska jest krajem sukcesu albo porażki, ale że jest po prostu ważnym krajem regionu. Czy wykorzystuje swój potencjał czy też nie – to już inna sprawa. Zatem albo przekazujący relację ministrowi Sikorskiemu zrobił to niedokładnie, albo pan minister koloryzuje, aby „anegdota” pasowała mu do tezy.
Po trzecie – istotnie, miała miejsce dyskusja na temat tego, jak Polska i polityka samego Sikorskiego jest odbierana w Europie i w Stanach, a jak w Polsce i jakie są wokół niej kontrowersje. Istotnie, z naszej strony wiele było krytycznych ocen polityki Sikorskiego, podczas gdy gospodarze wskazywali na jej plusy. Była to jednak normalna dyskusja i wymiana poglądów, podczas której nie dostrzegłem u naszych miłych gospodarzy ani śladu osłupienia, o którym tak barwnie opowiada Sikorski w wywiadzie. Może dlatego, że gospodarze nie rozumieją promowanego przez macierzystą partię pana ministra modelu wymiany poglądów: można mówić o polityce tego rządu tylko z zachwytem; kto chce mówić inaczej, tego należy wykpić i spostponować. W GMF pracują i analitycy bliżsi republikanom, i demokratom. Kastowy podział, jaki trwa w Polsce, jest dla ludzi z GMF trochę niezrozumiały. Sądzę, że dyskusja, w której wszyscy zgadzaliby się ze sobą, wszyscy byliby zachwyceni i wizytą Obamy, i polityką Sikorskiego, byłaby z punktu widzenia gospodarzy nudna i bezproduktywna.
Jednak wywiad, jakiego szef MSZ udzielił „GW”, staje się – zapewne wbrew jego intencjom – doskonałą ilustracją jednego z wątków dyskusji. Chcąc pokazać, dlaczego w Polsce nie toczy się poważna debata o paradygmacie polityki zagranicznej, podałem przykład właśnie Sikorskiego, który różnicę pomiędzy swoim podejściem a podejściem prezydenta Kaczyńskiego sprowadził do słynnego okrzyku, iż „prezydent nie może wałęsać się po górach Kaukazu”. Innymi słowy – zamiast prowadzić realny spór, pokpiwał sobie z karykatury poglądów oponenta.
Dokładnie to samo robi teraz. Nie ma żadnych poważnych krytyków jego polityki, nie ma żadnej dyskusji i normalnego sporu, są publicyści z kręgu „tzw. prawdziwych patriotów”, którzy „zohydzają” Polskę przed obcymi. Ponieważ ludzie z GMF nie rozumieli, że takich „prawdziwych patriotów” nie zaprasza się na spotkania, pan minister im to właśnie uświadamia.
Drodzy gospodarze miłego piątkowego spotkania – oto dostaliście przykład, do jakiego poziomu niektórzy politycy, których zapewne od tej strony nie znacie, starają się sprowadzić różnice w poglądach na politykę zagraniczną i sytuację naszego kraju. Jestem przekonany, że dla Was nasze spotkanie było po prostu ciekawą rozmową i starciem różnych poglądów oraz spojrzeń. Ja z pewnością dużo na nim skorzystałem. Jak jednak widzicie, niektórzy chcą sprowadzić różnice poglądów do poziomu prymitywnej pyskówki. Cieszę się, że otworzyliście w Warszawie swoje biuro i mam tylko jedną prośbę: nie dajcie się wciągnąć w taki dyskurs.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka