Marek Mądrzak Marek Mądrzak
603
BLOG

Internowanie w wersji lux

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego Czytelnikom należy się tekst o internowaniu, jednak autentycznie represjonowanych ostrzegam przed tą lekturą. Okazuje się bowiem, że nie wszyscy przeżywali dobijanie się łobuzów, wyważanie drzwi, brutalne separowanie od rodziny, kipisz i wrzucenie do suki, ścieżkę zdrowia. Prominentów potraktowano zupełnie inaczej, nawet funkcjonariuszy wysłano im z trochę lepszej jednostki – wzory atencji z BOR-u:

 

                                                                      Warszawa, dnia 13.12.1981 r.

 

 

 

 

 

N o t a t k a   s ł u ż b o w a

dot. okoliczności internowania Ob. J. Łukaszewicza

 

           W dniu 13.12.1981 o godz. 215 wraz z mł. chor. K. Gadzińskim, sierż sztab. G. Kurkiem i funkcjonariuszem mundurowym MO udałem się do mieszkania Ob. Jerzego Łukaszewicza w Al. Jerozolimskie 101 m. 11. W godz. 215-830 niemalże bez przerwy pukaliśmy i dzwoniliśmy na przemian, jednak drzwi nam nie otworzono. Przez cały okres staliśmy przed drzwiami w/w na 5 piętrze oraz na parterze przy wyjściu na ulicę, kontrolując czy Ob. J. Łukaszewicz nie zamierza potajemnie opuścić mieszkania. Jednak do tego nie doszło. Równocześnie przeprowadziliśmy rozmowę z gospodynią domu, która stwierdziła, że nie widziała w/w od około 1 tygodnia. Dotychczas codziennie Ob. J. Łukaszewicz odwoził rano żonę do pracy, a następnie wracał do domu. Przez ostatni okres postępowanie takie nie miało miejsca, w związku z czym gospodyni przypuszczała, że wyjechał on wraz z żoną /możliwa jest też ewentualność, że ograniczył wychodzenie z domu/. Równocześnie w tym okresie przychodziła gosposia do dokonywania sprzątania w domu. Ostatnio była widziana po południu w dniu 12.12.1981. W związku z zaistniałą sytuacją wróciłem do Centrali wraz z kierowcą pozostawiając na posterunku tow. K. Gadzińskiego i funkcjonariusza mundurowego MO, aby uzyskać od Tow. Dyrektora decyzję co do dalszego postępowania w w/w sprawie. Równocześnie pozostali tow. tow. próbowali dostać się do mieszkania, bezskutecznie. Około godz. 900 pod drzwiami mieszkania przybyła nieznana osoba /po przedstawieniu okazało się, że jest to płk MSW Pokuciński, kuzyn Ob. J. Łukaszewicza/. Po spojrzeniu w wizjer i poznaniu kuzyna Ob. Łukaszewiczowa wpuściła go, a wraz z nim tow. Gadzińskiego i funkcjonariusza mundurowego. Po wyjawieniu celu naszej wizyty Ob. J. Łukaszewicz wyraził zgodę na udanie się do miejsca internowania wymienionego, zawartego w niezbędnych do tego celu dokumentach, podpisując je równocześnie i zatrzymując ich oryginał. Na pytanie, dlaczego nie otworzył na drzwi, wyjaśnił, że w ostatnim okresie miał szereg wizyt nieproszonych gości, którzy urządzali mu różnego rodzaju kawały.

Równocześnie mł. chor. K. Gadziński wysłał funkcjonariusza mundurowego do BOR, aby poinformował mnie o wpuszczeniu nas do mieszkania Ob. Łukaszewicza. Ja w tym czasie byłem już w drodze z Biura do mieszkania w/w. Po wejściu do mieszkania stwierdziłem, że Ob. Łukaszewicz zachowuje się spokojnie, jedynie żona wykazuje pewne oznaki zdenerwowania. Zapytał, czy ma udać się z nami natychmiast, czy może spakować niezbędne rzeczy osobiste. Wyraziliśmy na to zgodę. Około godz. 1000 w składzie por. L. Łyszkowski, mł. chor. K. Gadziński wyszliśmy z Ob. Łukaszewiczem do zaparkowanego przed domem samochodu /kierowca sierż. sztab. G. Kurek/, a następnie udaliśmy się do miejsca internowania „Promnik”. Bez żadnych dodatkowych trudności dotarliśmy na miejsce i przekazaliśmy Ob. Łukaszewicza kompetentnym osobom. Około godz. 1300 zameldowałem Tow. Dyrektorowi Pawłowskiemu o wykonaniu powierzonego mi zadania.  

 

 

                                                                                 Inspektor Gr. 3 Wydz III

                                                                                             [podpis]

                                                                                 por. mgr L. Łyszkowski

 

 

Jeszcze dzisiaj nie uciekam od tematu gender, proszę spojrzeć na adres tow. Łukaszewicza podany na początku dokumentu. Do 1968 r. to adres Idy Kamińskiej (chociaż główny lokator to jej mąż) i jej rozbudowanej, trzypokoleniowej rodziny.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura