Marek Mądrzak Marek Mądrzak
965
BLOG

Bp Dąbrowski i brak technicyzacji wywiadu SB

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

 Ostatnio promowano w IPN film „Życie na podsłuchu”, w którym dużą wagę przywiązuje się do stosowania środków techniki operacyjnej. Scenarzyści dokonali w nim manipulacji, jak przypuszczam dla wydobycia dramaturgii, że nasłuch, obserwację czy rewizję figuranta prowadzi osobiście oficer prowadzący sprawę. Takim kosztem powstał przyciągający wzrok afisz filmu – smutny Pan w niemodnych słuchawkach. W rzeczywistości oficer operacyjny się tak nie rozdrabniał, bo zapewniano mu pomoc około kilkunastu innych wyspecjalizowanych funkcjonariuszy – każdy w swojej dziedzinie: od podsłuchu w mieszkaniu, od podsłuchu w telefonie, od dorabiania kluczy, od cudzych ubrań np. munduru milicyjnego, od czytania cudzych listów, od śledzenia na ulicy i w kawiarni, od werbunku gosposi, a od podglądania z okien sąsiada też inni. Nawet jeden z Wydziałów Biura „B” MSW wyspecjalizował się tylko w zapewnianiu współpracy tego sąsiada, proszę sobie wyobrazić wpuszczenie kogoś obcego na noc domu, a podglądali już z innego. Mitem jest także, że zatrudniano kasiarzy do otwierania mieszkań do tajnych rewizji. Po prostu mniej czy więcej rozbudowaną kombinacją operacyjną pozyskiwano klucze dla resortowego ślusarza. Zatem oficerowi operacyjnemu pracowało się względnie wygodnie, zwłaszcza gdy jego sprawa miała priorytet, bo zezwolenie na podsłuch w mieszkaniu wydawał Minister.

 

Cała ta misterna konstrukcja nie miała zastosowania w pracy wywiadu. Przecież za granicę oficer rezydentury nie przywoził ze sobą całej gamy „złotych rączek”: po pierwsze z braku miejsca na placówce i braku miejsc do obsadzenia – zarobki, jak na PRL, bardzo wysokie. Na miejscu wszystko zależało od oficera rezydentury i tu ma znaczenie różnica w polityce kadrowej. Wywiad wojskowy łowił najwięcej pracowników w Wojskowej Akademii Technicznej, a i absolwenci innych uczelni wojskowych musieli mieć dużą znajomość obsługi sprzętu (za wyjątkiem politruków z Żagania). Za to wywiad cywilny wyraźnie stawiał na „subtelnych humanistów”, co wynika choćby z przypadku Edwarda Kotowskiego i w Rzymie mieli kłopoty techniczne - Raport dot. spotkań z „Ignacym”:

 

            W dniu 17 bm. nawiązałem z nim kontakt telefoniczny wyznaczając mu spotkanie na dzień 18 bm. godz. 15,00. Przyszedł na nie punktualnie informując mnie, że mój telefon /w nieczystej włoszczyźnie/ mocno zainteresował ks. Karpińskiego, który wypytywał go, co to za cudzoziemiec do niego dzwonił. Był przy mojej drugiej rozmowie telef. /przy pierwszej nie zastałem „Ignacego”/. „Ignacy” tłumaczył Karpińskiemu, że dzwonił jego znajomy z Wenecji. Na tym się dyskusja skończyła.

Na tym spotkaniu przekazałem mu urządzenie nadawcze. Poinstruowałem go, co ma z nim zrobić i uprzedziłem o środkach ostrożności. Zanim miał go umieścić w interesującym nas pomieszczeniu, prosiłem go, aby w godz. 16,00 do 16,40 puścił radio w bezpośredniej bliskości nadajnika. Potrzebne to jest dla sprawdzenia możliwości odbiorczych.

            Dnia 20 bm. o godz. 8,40 nawiązałem z nim kontakt. Pierwsze jego pytanie było „jak działa”? „Chyba teraz wy będziecie mogli mi coś nowego powiedzieć”. Poinformował mnie, że umieścił nadajnik pod blatem stołu, przy którym siada Kominek z Mączyńskim. Nadajnik został tam uplasowany w dniu 19 bm. o godz. 7,20. „Ignacy” uważa, że jest to najlepsze miejsce, gdyż Kominek codziennie rano od godz. 8,00 do ok. 10,00 siedzi przy śniadaniu i dzieli się z Mączyńskim o wszystkich kontaktach i sprawach, które załatwia na mieście. W swoim pokoju w zasadzie nie przyjmuje nikogo. Chyba że student w jego diecezji czy wizyty krótkie przebywających księży w Rzymie. Przy tym poinformował mnie, że będzie musiał zdemontować urządzenie w dniu jutrzejszym, gdyż zaraz po śniadaniu rozpocznie się generalne sprzątanie przedświąteczne. Obawia się, że sprzątaczki mogą wykryć nadajnik. Po wysprzątaniu jadalni umieści go na pierwotne miejsce. Uzgodniono, że dziś  tj. 20 bm. zabrał nadajnik i w godz. od 19,30 do 21,00 przebywał w pobliżu telewizora lub radia /z nadajnikiem oczywiście/, gdyż chcemy w tym czasie dokonać powtórzenia pierwszej próby, która nie wypadła tak, jak myśmy się spodziewali. „Ignacy” podejrzewa, że przeszkody w odbiorze mogą mieć swe źródło w urządzeniach telekomunikacyjnych, którymi dysponuje komisariat karabinierów znajdujący się w sąsiedztwie interesującego nas obiektu.

Mam z nim spotkanie zasadnicze dnia 22 bm. na trasie, jak i w czasie spotkań obserwacji nie zauważyłem.

 

                                                                                              „Cezary”

                                                                                              Rzym, 20.XII.67

 

Raport dot. przebiegu realizacji przedsięwzięć operacyjnych związanych z eksploatacją środków technicznych na obiekcie „Grota”:

 

            Przed rozpoczęciem przedsięwzięć operacyjnych na obiekcie „Grota” sprawdzaliśmy z „Łęckim” stan techniczny i funkcjonalność urządzeń w pomieszczeniach i ogrodach Ambasady. Sprawdzenie rozpoczęliśmy dnia 16 bm. o godz. 21,00 i trwało do ok. godz. 21,30. Powtarzaliśmy eksperymenty kilkakrotnie w następnych dniach, przy różnych warunkach atmosferycznych i porach dnia. W wyniku eksperymentów stwierdziliśmy, że dochodzi do dobrego odbioru przy odległości jednego piętra circa 15 metrów. Idealny odbiór uzyskuje się w pomieszczeniu, w którym znajduje się radioodbiornik lub w pokoju bezpośrednio z nim sąsiadującym. Nie udało się nam nawiązać kontaktu poza tą odległością. Próby „nadawania” w linii prostej z wolnego powietrza /w ogrodzie/ odległość circa 100 metrów i mniej nie dały rezultatów. Brak kontaktu tłumaczyliśmy sobie ewentualnymi zakłóceniami radiostacji ambasadzkiej i postanowiliśmy kontynuować próby nawiązania kontaktu w rzeczywiście istniejących warunkach w obrębie interesującego nas obiektu.

Pierwszą próbę dokonaliśmy /LK Adler/. Urządzenie nadawcze zainstalowane na terenie obiektu przez „Ignacego” w dniu 18 bm. w godzinach od 15,40 do 17,30. „Ignacy” stworzył wyjątkowo dobre warunki nadawcze: muzyka, audycje radiowe, nadajnik w bezpośredniej bliskości głosu. Niestety nie udało nam się nawiązać kontaktu. Powtórzono próbę w dniu 20 bm. w godz. od ok. 19,30 do 21,30. Nadajnik był umieszczony w bezpośredniej bliskości osób, którzy [sic] wchodzą w zakres naszego zainteresowania /pod blatem stołu, przy którym odbywały się rozmowy/. Próbowałem nawiązać kontakt z nadajnikiem w LK. Nie dało to żadnych rezultatów. Postanowiłem zbliżyć się do samego obiektu. Chodząc wzdłuż obiektu prawie, że przy samych drzwiach, szukałem kontaktu za pośrednictwem odbiornika znajdującego się w teczce. Te próby trwały ok. pół godziny i też nie dały rezultatu.

Nadajnik był umieszczony w tzw. suterynie, jadalni-świetlicy, której okna wychodzą około 1,5 ponad ulicę.

Trzecia próba została dokonana już wewnątrz interesującego nas obiektu, po uprzednim sprawdzeniu, czy urządzenia nadawcze funkcjonują /„Ignacy” po umieszczeniu nadajnika pod blat stołu i umocnieniu go szkotsem stwierdził w dniu 21 bm., że nadajnik upadł na ziemię. Okazuje się, że szkots nie łączy się z drzewem porowatym i po pewnym czasie odkleja się/. Próbę tę przeprowadził „Ignacy” w dniu 27 i 28 bm. Dnia 27 bm. umieścił nadajnik w świetlicy-jadalni obiektu w miejscu zbliżonym do tego, gdzie prowadzone są rozmowy figurantów. Stworzył dobre warunki głosowe /telewizja, radio/. Szukał kontaktu /zabrał odbiornik do swego pokoju/ od godz. 19,00 do godz. 23,00 - bez rezultatu. Nazajutrz, to jest dnia 28 bm. zbliżył się do nadajnika na wysokości ok. jednego metra. Nadajnik był ok. 7 metrów niżej od miejsca odbioru. „Ignacy” wszedł do toalety znajdującej się na pierwszym piętrze /patrz załączone schematy/ i tam udało mu się uchwycić fragment rozmowy prowadzonej przez interesujących nas figurantów. Miejsce, w którym znajdował się, i względy konspiracyjne nie pozwoliły mu na długą eksploatację odbiornika. Ponadto nie gwarantują mu bezpieczeństwa zważywszy fakt, że „Ignacy” mieszka na czwartym piętrze i nie ma powodu, by przebywać na pierwszym piętrze.

W tej sytuacji zrezygnowaliśmy z dalszych prób – dochodząc do wniosku, że albo nadajnik, albo odbiornik jest za słaby dla osiągnięcia pozytywnych rezultatów tego przedsięwzięcia. W tym miejscu warto podkreślić, że zostały zorganizowane wszelkie warunki dla pomyślnego wykonania zamierzonego zadania. LK znajduje się ok. 100 metrów w linii prostej w stosunku do nadajnika. Mieszkanie „Ignacego” na terenie obiektu mieści się ok. 25 m w linii prostej od nadajnika /patrz schemat/.

Kilka uwag o sytuacji „topograficznej”, w której znajduje się LK „Grota”:

1/ LK znajduje się na wysokości półtora metra. Dzieli go od obiektu i nadajnika ok.100 metrów w linii prostej. W jego bezpośredniej bliskości znajdują się: sklepy, gdzie pracują neony, zakłady szlifierskie, garaże, zakłady wulkanizacyjne, zakład elektrotechniczny. Naprzeciw znajduje się komisariat policji. Jest wyposażony w radio, stacje nadawczo-odbiorczą połączoną do bardzo silnej i wysokiej anteny, która jest umieszczona w podwórzu oddzielającego „Grotę”-komisariat, ulicę i LK.

2/ „Grota” jest budynkiem starym o żelbetowych fundamentach, grubych stropach, ..... podłogach marmurowych.

            Fakt istnienia radiostacji i silnej anteny policyjnej w bezpośrednim sąsiedztwie „Groty” oceniam /z punktu widzenia bezpieczeństwa/ jako element pozytywny, utrudniający miejscowemu KW ustalenie pracy naszego nadajnika. W linii prostej nadajnik-antena odległości nie przekracza 20 metrów. Osobiście uważam, że istnienie tej anteny i radiostacji poważnie utrudnia w umiejscowieniu naszego nadajnika po jego uplasowaniu w miejscu nam interesującym.

Biorąc pod uwagę dotychczasowy wkład pracy przy realizowaniu w/w przedsięwzięcia oraz fakt, że doprowadzenie do pozytywnych rezultatów zapoczątkowanego przedsięwzięcia dałoby nam bardzo duże korzyści operacyjne i informacyjne w przyszłości, proponuję kontynuowanie wysiłków dla osiągnięcia postawionego celu. Dlatego wnioskuję, aby Centrala /po zapoznaniu się z dotychczasowymi wynikami naszej pracy na tym odcinku i warunkami lokalowymi/ podjęła odpowiednie kroki dla przygotowania i nadesłania do naszej dyspozycji silniejszych środków nadawczych lub odbiorczych tj. środków, które mogłyby być pozytywnie eksploatowane w naszych obiektywnie istniejących warunkach i możliwości [sic]. Z naszej strony możemy korzystać z dwóch możliwości odbiorczych LK Adler i LK Ignacy. Jesteśmy za tym, aby na pierwszy plan wysunąć możliwość wykorzystania LK Adler. Istnieją tam wszelkie warunki pracy. Z uwagi na bezpieczeństwo LK Ignacy proponowalibyśmy wykorzystać jako możliwość ostateczną, jakkolwiek realną. W czasie realizacji zadań elementów dekonspiracji nie stwierdziłem.

 

                                                                                              „Cezary”

                                                                                              Rzym, 29.III 67

 

Raport dot. spotkań z „Ignacym” w związku ze sprawą krypt. „Grota”:

 

            Szczegółowy raport dot. udziału Ignacego” i „Adlera” w realizacji przedsięwzięć operacyjnych związanych ze sprawą krypt. „Grota” został napisany oddzielnie. W niniejszym ograniczę się do zamarkowania ilości i treści spotkań, które związane były z tą sprawą.

            Dnia 17 bm. nawiązanie kontaktu telefonicznego z „Ignacym”. Do kontaktu doszło po trzecim telefonie.

18 bm. spotkanie z „Ignacym”. Instrukcja w sprawie zachowania środków bezpieczeństwa przy umieszczeniu nadajnika na terenie interesującego nad obiektu. Próba głosu przez szukanie kontaktu z pozycji Lk „Adler”.

19 bm. spotkanie. „Ignacy” zdaje mi relację o przebiegu prowadzonej próbie nadajnika. W pierwszej chwili umieścił go w bezpośredniej bliskości fortepianu i grał na nim przez półtorej godziny. Następnie umieścił go pod blat stołu, przy którym prowadzone są rozmowy Kominek-Mączyński-Rubin. Uznał, że jest to najlepsze miejsce nasłuchu. Nadajnik był tam umieszczony do dnia 20 bm. godz. 11,00. W tym dniu o godz. 9,00 odbyłem kolejne spotkanie uprzedzając go, że będę ponawiał próbę odbioru w godz. 19,30 do 21,00. Po naszym spotkaniu „Ignacy” stwierdził, że nadajnik leżał na ziemi. Odkleił się od blatu stołu. Powiadomił mnie o tym na spotkaniu w dniu 21 bm. Na spotkaniu w dniu 21 bm. poinformował mnie, że nadajnik znajdował się w bezpośredniej bliskości telewizora, radia i że siła głosu była bardzo dobra. Doszliśmy do wniosku, że przez upadek na ziemię – marmur, nadajnik mógł się uszkodzić i stąd brak odbioru. Wyznaczyliśmy sobie spotkanie na dzień następny. Do spotkania doszło o godz. 17,00. Przyniósł mi nadajnik. Rozważyliśmy przy tym możliwość, aby on dokonywał nasłuchu ze swego pokoju mieszczącego się w „Grocie”. Po dłuższym zastanowieniu się sam wysunął propozycję, aby dać mu odbiornik w celu przeprowadzenia próby. Zaproponował jednocześnie, aby urządzenia przekazać mu dopiero po świętach. Uzasadniał to tym, że w czasie świąt nic się nie będzie działo, a poza tym istnieje niebezpieczeństwo, że sprzątaczki przy robieniu porządków mogą odkryć nadajnik. Uzgodniliśmy spotkanie na dzień 27 bm. godz. 9,00.

Na tym spotkaniu przekazałem mu nadajnik i odbiornik. Dokonaliśmy próby działania w jednej z kawiarni na P-za Firenze. Ja wziąłem urządzenie nadawcze. On był przy odbiorze. Nawiązał ze mną kontakt. Odległość ok. 10 m /Ja byłem w toalecie. Oddzielały mnie drzwi od Sali, w której był „Ignacy”/. Po tych próbach i pouczeniach wyznaczyliśmy spotkanie na dzień 28 bm. godz. 10,00. Na to spotkanie „Ignacy” nie wyszedł. Z uwagi na to, że w dniu poprzednim uprzedził mnie, że o godz. 11-tej będzie udzielał ślubu, po półgodzinnym spotkaniu udałem się do kościoła, w którym winien być „Ignacy”.

„Ignacy” zjawił się w kościele o godz. 11,15. Dał mi do zrozumienia, że nie mógł przyjść na wyznaczone spotkanie, że do niego pójdzie [sic] po mszy. Na spotkaniu poinformował mnie, że nie mógł sam wyjść z „Groty”, był w towarzystwie współlokatorów. Nie wypadało mu zabrać ze sobą teczki /szedł odprawiać mszę i wakacje szkolne/. Miał przy sobie nadajnik /odprawiał z nim mszę/. Złożył mi relację z rezultatów nasłuchu. Z jego pokoju /IV piętro/ nie mógł nawiązać kontakt[u]. Postanowił zejść na pierwsze piętro w dniu 28 bm. Zamknął się w toalecie i udało mu się uchwycić fragment rozmowy Kominek-Mączyński, aby zarezerwował mu możliwość odprawienia mszy w Trzech Króli. Wyjedzie z Rzymu w pierwszych dniach stycznia pociągiem tak, aby zdążył na odprawienie mszy w Trzech Króli. „Ignacy” nie może w żadnym wypadku korzystać z pierwszego piętra w celach nasłuchu. Doprowadziłoby to do jego dekonspiracji.

Nast. spotkanie zostało wyznaczone na dzień 11.I.68 godz. 17,00 wzrokowe Porta …  Ma on do tego kupić obrazki lub inny przedmiot analogiczny, który znajduje się w miejscu wyznaczonym na umieszczenie nadajnika. Pozwoli nam to na wysłanie tych przedmiotów do centrali w celu wkomponowania w nie na stałe nadajników, które następnie zainstalujemy na stałe w „Grocie”. „Ignacy” podłączy nadajnik w chwili dla nas interesującej.

Po wykorzystaniu nadajnik zostanie wyłączony.

Podczas tych 9 spotkań z „Ignacym” nie zauważyłem obserwacji.

 

                                                                                                          „Cezary”

                                                                                                          Rzym, 29.XII.67

 

Jak widać przydałby się w rzymskiej rezydenturze „złota rączka” i może tyle wysłków nie poszłoby na marne. Aby zakończyć temat bpa Dąbrowskiego i wywiadu ostatni dokument w teczce – odpis Raportu z 20.07.1970 r. ze spotkania z „Ignacym”:

 

            „Złapałem” go w dniu 17 bm. w ustalony sposób tj. gdy rano udawał się odprawiać mszę w kościele. „Ignacy” wyjaśnił, że 29.V nie wyszedł na spotkanie, gdyż był zajęty ze znajomymi księżmi przybyłymi do Rzymu wraz ze znaną wycieczką księży – obozowiczów. Na rezerwowe znów ja nie wyszedłem /on był/ z powodu wyjazdu do kraju.

            W piątek 24 lipca „Ignacy” wraca definitywnie do Polski. Wynajął cały przedział, ma sporo bagażu. Oprócz tego ok. 10 skrzyń książek przesyła bagażem. Boi się formalności celnych związanych z przesyłką książek; twierdzi, że wszystkie o tematyce religijnej, większość dot. jego studiów muzycznych. Nic mu nie obiecałem, ale gdyby miał trudności ew. pomoc z naszej strony byłaby korzystna.

            „Ignacy” wie, że zostaje zaangażowany na wykładowcę do ATK, gdzie ma zorganizować studia muzyczne będące do tej pory w stanie zalążkowym. Powiadomiono go też, że praca w ATK będzie tylko częściowa, że zaangażowany też będzie do pracy w kurii diecezji warszawskiej, względnie w kancelarii prymasa na Miodowej. Tymczasowo zatrzyma się w kościele św. Anny, ale bagaż wysyła – zgodnie z otrzymaną radą z Warszawy – bezpośrednio na Miodową. Stąd wnioskuję, że niedługo przeniesie się pod ten adres.

            Twierdzi, że do tej pory nikt nie zwracał się z żadną prośbą /przewiezienie czegoś, przekazania wiadomości itd./. Raczej wyklucza, aby z czymś podobnym się spotkał. Gdyby jednak miał coś ciekawego, zabezpieczy to na spotkanie w kraju.

            Nie wniósł żadnych zastrzeżeń do kontynuowania współpracy w kraju. Umówiono spotkanie na 4 i 5 sierpnia oraz na 11 i 12 tegoż miesiąca przed restauracją „Szanghaj” o godz. 13.00. Może przyjść ubrany w sutannie albo po cywilnemu /nie wie, jaki będzie reżym w miejscu zamieszkania/. Jeżeli wyjdzie na spotkanie nieznany pracownik obowiązuje:

Hasło: „Przywożę panu pozdrowienia od p. Konstanego z Rzymu”.

Odpowiedź „Ignacego”: „Dziękuję, widziałem go przed odjazdem”.

Znak rozpoznawczy: „Ignacy” trzyma w ręku książkę przełożoną wewnątrz gazetą.

            „Ignacy” nie miał żadnych istotnych informacji – tak przynajmniej stwierdził. Według niego o wizycie Brandta w kołach tut. Duchowieństwa nie mówiło się. Z indagacji na temat zamiarów Wyszyńskiego wynikałoby, że najbliższe plany hierarchii polskiej jeszcze nie są znane. „Ignacy” usprawiedliwiał swoją „bezczynność” w naszych sprawach najpierw studiami, a obecnie przygotowaniami do powrotu. W jakimś stopniu te czynniki usprawiedliwiają go, ale wydaje mi się, o czym już pisałem, zmienił on stosunek do nas, czego jednak oficjalnie nie demonstruje. Nie będę chyba w błędzie, jeśli stwierdzę, że od jakiegoś czasu rozmyśla on, jak się ustawić do nas po powrocie do kraju. Podejrzewam, że obrał taktykę „milczenia”, mówienia nam jak najmniej. W związku z jego awansem, zmianą pozycji /naukowiec, może nawet biskup w przyszłości/ zachodzi potrzeba wprowadzenia do współpracy nowych form odpowiadających nowej jego pozycji.

W załączeniu charakterystyka „Ignacego”.

 

                                                                                              „Wilski”

                                                                                              …7. 70 r.

 

Odprawiać mszę z nadajnikiem SB niektórzy nazwaliby profanacją. Wszystkie powyższe dokumenty pochodzą, jak wczorajsze, z teczki bpa Jerzego Dąbrowskiego. Ostatni dokument nazwałbym pożegnalnym, bo w IPN nie udostępniono mi żadnych informacji o współpracy z SB po powrocie „Ignacego” do Polski.

Od jutra o Zbigniewie Figurskim, w kontrze do tez prof. Sławomira Cenckiewicza o nomenklaturze gospodarczej w PRL, w tym materiały Grupy Operacyjnej „Wisła” w Moskwie.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura