Od paru dni Wielka Brytania doświadcza terroru, ze strony młodych wandali.
Na początku rozruchów, chodziło o odwet za zabójstwo czarnoskórego - podobno - handlarza narkotykowego. I, to czarni zaczęli.
Z czasem, jednak i biali chuligani przyłączyli się do niszczenia i okradania - głównie sklepów.
Nie mają ideologii, a także przywódców. Zwołują się przy pomocy mediów społecznościowych, oferując: czysty terror, niszczenie i łupy.
Brytyjska policja nie była przygotowana na takie zjawisko.
Premier Cameron dopiero po trzech dniach rozruchów, wrócił do Londynu z wakacji. I dopiero dziś zapowiedział, że policja będzie mogła używać gumowych kul czy armatek wodnych, do tłumienia ewentualnych ekscesów. Podobno wcześniej na to nie chciał iść, aby nie robiono mu zarzutów, że w kraju walczy się takimi samymi sposobami, jak w Irlandii Północnej. Ta "delikatność", kosztowała - pewnie - sporo ludzi utratę dobytku.
Tymczasem wielu mieszkańcow miast dotkniętych wandalizmem, wzięło swoje sprawy w swoje ręce, broniąc się przed hordami łobuzów /nawet 11-letnich/, a także usuwając zniszczenia. Są pośród nich Anglicy, Arabowie, Sikhowie i in. W tej sytuacji nie dzieli ich ani pochodzenie, ani religia. Wszyscy chcą spokoju.
I może ta noc wreszcie będzie spokojniejsza w miastach Wielkiej Brytanii, a bunt niewyżytych chuliganów zostanie spacyfikowany.
Niech do Brytanii wrócą, humor i muzyka:
Inne tematy w dziale Polityka