Dziś odbyła się wyborcza konwencja PiS.
Było miło, boć sami swoi się stawili.
Prezes Kaczyński pytał kim jest Donald Tusk: "Polskim premierem, czy człowiekiem na usługi?" Zapomniał chyba, że tak premier, jak i inni politycy powinni służyć swemu krajowi. A za swe czyny, wszyscy odpowiadają przed obywatelami.
Ujął się też za Francją, której - wg prezesa - premier udzielił reprymendy, a to podobno dlatego, że dba o interesy naszego: wielkiego sąsiada. Czyli wiadomo - kondominium. Prezes - z tego wynika - jest do usług Francji.
Podobno rząd dysponuje potężnymi środkami, których jednak nie uruchamia, a prezes to zrobi, tylko jeszcze nie wie jak.
Ma powstać ośrodek programowy PiS, do którego będą zapraszani ministrowie - a nawet premier - żeby prezesowi zdawali sprawę ze swych /niecnych?/ praktyk. Czyli mamy "superpremiera". Cóż za skromność.
Podobno kraj jest na skraju upadku, a rządzi kłamstwo. I w tym aspekcie obserwacji prezesowych, można mieć obawy, czy coś się zmieni, po ewentualnym przejęciu władzy przez PiS. Boć kłamstwo prezes ma ostro przećwiczone, choćby w kampanii prezydenckiej.
Prezes stwierdził też, że w kraju panuje system, który służy tylko nielicznym. I tu przypomniałam sobie piosenkę z "Kabareciku" Olgi Lipińskiej, w której jeśli zmieni się tylko nazwisko ministra finansów, to da się ją wykorzystać w kampanii PiS. Oczywiście w obronie "wykluczonych".
Do boju!
Inne tematy w dziale Polityka