Grzegorz Napieralski zrobił - osobisty - dobry wynik w kampanii prezydenckiej. Wiele osób "kupiło" jego wizyty na bazarkach czy w lesie.
Jednak dopiero wyborcza kampania do Parlamentu, dokładnie obnaża jego braki.
Mnie się wcześniej wydawało, że on ma problemy z wyartykułowaniem swoich myśli. Dziś widać, iż on mało wie i - co gorsza - nie chce się uczyć. Bo to jakieś kuriozum, żeby mieć wątpliwości, co znajduje się w programie własnej partii. A zaprezentował to, gdy dziennikarz zapytał go dziś np. o propozycje sld-owskich stawek podatkowych.
Napieralski w obecnej kampanii usiłował wykorzystywać swoje małe córeczki, które ciągnął, gdzie się dało. Często widać było, że dziewczynki się buntowały i miały dosyć kamer oraz ludzi mediów, wokół nich. Tatuś jednak tłumaczył, że one to lubią. Dziś natomiast się oburzał - na te same media - twierdząc, że nastąpił ich frontalny atak na jego córki. A przecież, gdyby sam ich nie wystawiał, to nikt by ich nie zauważał. Jakieś szaleństwo.
W zbliżających się wyborach, SLD może zrobić bardzo słaby wynik, jeśli Napieralski będzie często pokazywaną twarzą partii. No chyba, że ktoś tam pójdzie po rozum do głowy i przewodniczącego uda się trochę wycofać, a w jego miejsce zostanie wyeksponowany ktoś bardziej medialny.
Dziś wygląda to tak, że to co nie udało się przeciwnikom politycznym SLD, a mianowicie: wyautowanie tej partii z życia politycznego w Polsce, może udać się Napieralskiemu i innym młodym "wilczkom"- z własnego "miotu".
Co mnie specjalnie nie martwi, bo raz, że za głupotę trzeba płacić, a dwa jest wiele elektoratu do zagospodarowania. Ten sld-owski był zawsze zdyscyplinowany, ale dziś i on może nie wytrzymać "uroku" przewodniczącego.
Inne tematy w dziale Polityka