Rozjechali się nam "boscy" po Polsce.
Czasami usiłują szokować, a bywa, że w odwiedzanych miejscach przysparzają gospodarzom kłopotów.
Tak jest po wizycie prezesa Kaczyńskiego w piekarni, a także premiera Tuska w wytwórni serów, gdzie w ferworze "inspekcji" wyborczej, nikt nie pomyślał o zaopatrzeniu gości w wymagane białe fartuchy. Teraz - podobno - producentów czekają kontrole sanitarne. A "boscy" - główni gracze - skoczą na wały albo w pole i tam będą straszyć...
Janusza Palikota nie widziałam w wytwórniach, za to jego ludzie bawili się w ślub gejowski, aby pokazać przełamywanie barier. Trudno powiedzieć, czy akurat ten motyw przyniesie Ruchowi Palikota przypływ elektoratu, ale generalnie tendencję ma wzrostową.
Tonie SLD - przy walnym udziale swego przewodniczącego - mimo /a może dlatego/, że ten jest mistrzem w ilości przejechanych kilometrów po Polsce i w ilości odbytych rozmów. Niestety brakuje mu charyzmy i wiedzy, a rwie się do prezentacji, ukazując swą miałkość i podpalając tym skrzydełka - sobie i SLD. Szokujący brak profesjonalizmu u tych, którzy jeszcze niedawno mieli go najwięcej. I kłopot dla twardego elektoratu, który pewnie nie wie, gdzie odpłynąć.
Za to spokojne i wyluzowane jest PSL. Mieli - co prawda - jakiś "sztywno" roztańczony spot, a ich lider kreował się na króla przestworzy, ale generalnie są wyluzowani. Bo wiedzą, iż zawsze tak jest, że wszyscy się biją , a PSL swoje ugrywa.
I tylko - biedactwo - PJN jest pod kreską. Na nic zdały się mroczne spoty wyborcze, a nawet rozmowy z kotami - w jedym z nich - które odbywał europoseł Migalski. Teraz grają w pokera z kiczowatym Wiśniewskim, ale to raczej im głosów nie przyniesie. Równie dobrze mogliby zagrać z Mandaryną i na pewno byłoby estetyczniej.
Jeszcze ok. tygodnia i okaże się kto został "Miss mokrego podkoszulka". Do tego czasu czekają nas jeszcze różne "zrzuty" i "polewania wodą". A potem będzie prawie tak, jak przed kampanią... .
Inne tematy w dziale Polityka