Nasze Święto Niepodległości przekształca się w coraz większą - z roku, na rok - "inscenizację" bitewną.
Z jednej strony stają tzw. narodowcy, pod których podwieszają się różne skrajne grupy faszyzujące i kibole. Z drugiej: przeciwnicy tych pierwszych - wzmocnieni skrajnymi lewakami, również spoza Polski - którzy w nich widzą tylko faszystów.
Nad wszystkim ma zapanować policja, która otrzymała rolę arbitra. I na polu bitwy - z tymi zwalczającymi się grupami - pozostała właściwie sama, ponieważ władze miasta stołecznego Warszawy stoją na straży demokracji i dają pozwolenia na wykorzystywanie zasobów miejskich, do różnych "potyczek".
Policjanci odnoszą rany, mienie jest niszczone, ale nic to, nowa świecka tradycja musi się odbywać, bo nikt nie ma pomysłu, jak zamienić ją na inną, mniej krwawą, a bardziej uroczystą.
Póki co, plebejska zabawa górą!
W tych okolicznościach trzeba zadbać, żeby samemu zachować zdrowy rozsądek i nie stawać przeciw "bratu", nawet jeśliby miało to się odbywać tylko dla tzw. jaj - i do komendy: można się rozejść.
Inne tematy w dziale Polityka