Prezydent Rosji przećwiczył trochę swoich wojsk, podobno było to zaplanowane. A, że mógł zrobić to na żywym organizmie, jakim jest Krym, to i doświadczeń zebrał sporo.
Putin przećwiczył też trochę Zachód i ma teraz ogląd poziomu determinacji, jaki jest udziałem różnych polityków, w obliczu zagrożenia.
Na dzisiejszej swojej konferencji rosyjski prezydent był bezczelny, siedzial rozparty i z przylepionym uśmieszkiem. I niby tylko Janukowycza uznaje za pełnoprawnego prezydenta Ukrainy, ale z drugiej strony wystawia go, jako zdrajcę, który Rosję poprosił o zbrojną interwencję przeciwko narodowi ukraińskiemu. Ot, "przyjaciel".
Putin wycierał sobie dziś też twarz Polską, twierdząc, że m.in. u nas /a także na Litwie/ byli szkoleni ludzie broniący się przed interwencją ukraińskich służb. Czyli poddał w wątpliwość umiejętności Ukraińców, czym mógł "nadepnąć" na dumę tych, którzy sami się potrafili zorganizować oraz bronić, choćby na Majdanie. Rosyjski prezydent się chyba zakręcił i nie zauważył, iż takie stawianie sprawy może przyczynić się do pobudzenia większego ducha narodowego wśród Ukraińców. Więcej, może nawet doprowadzić do konsolidacji zachodniej i wschodniej Ukrainy, w obliczu narzucania tam swej woli przez Rosję.
Prezydent Rosji twierdzi, że - póki co - nie będzie interwencji zbrojnej na Ukrainie, ale ma wciąż taką możliwość, którą otrzymał od Rady Federacji. A zatem, dalej straszy. Natomiast na strachy Zachodu, iż mogą być wprowadzone sankcje przeciwko Rosji, ma odpowiedź, że po ich wprowadzeniu wszyscy mogliby odczuć skutki takich ruchów, bo współpraca owocuje też różnymi zależnościami, także gospodarczymi. I ma rację, ale powinien pamiętać, iż są takie gospodarki, które mogłyby to znieść łagodniej od rosyjskiej, więc niech się pilnuje.
Inne tematy w dziale Polityka
