Można było się spodziewać, że po wygranych wyborach PiS będzie próbowało dalej coś ugrywać - wobec przeciwników politycznych - w sprawie katastrofy smoleńskiej. I tak jest.
Prezes Kaczyński np. zapowiedział dwa śledztwa, w tym jedno w sprawie śledztwa, które było prowadzone przez polskich śledczych.
Później inny polityk PiS, a mianowicie Jarosław Sellin, został rzucony na "front" smoleński i zaczął czarować publiczność wieściami, iż jego ugrupowanie ma 100 wybitnych fachowców do rozwikłania sprawy. Wrzucił też swoje przekonanie, iż na pokładzie tamtego feralnego samolotu, już w powietrzu doszło do wybuchów. I nic go nie przekona, iż było inaczej, choć stenogramy rozmów z kokpitu nie wskazują - do ostatniej sekundy... - aby ludzie tam zgromadzoni coś podobnego odczuwali. Chyba nie sugeruje, że ich znieczulenie było, aż tak głębokie?
A skoro już wyszły rozmowy, to uważam, iż powinno dojść do ujawnienia tego, o czym rzeczywiście rozmawiali /telefonicznie/ w czasie lotu samolotu - przed lądowaniem pod Smoleńskiem - prezydent Kaczyński i prezes Kaczyński, bo mnie nie przekonują tłumaczenia, iż tylko o... zdrowiu mamy. Prezes Kaczyński nie jest osobą wyjątkowo prawdomówną, co widać z tego, iż po ostatnich wyborach twierdził, że odwetu wobec przeciwników politycznych nie będzie, a jest. Lub, gdy już po śmierci brata, a w czasie kampanii prezydenckiej, wygłaszał mowę do "Przyjaciół Rosjan", aby po przegraniu wyborów twierdzić, iż był wtedy na proszkach.
No i jeszcze jedna sprawa mnie interesuje. Dlaczego wylot tamtego samolotu był znacznie opóźniony? Dlaczego inni pasażerowie mieli stawić się na lotnisku w Warszawie ok. 6-tej rano i byli tam, a prezydent Kaczyński spóźnił się o ponad godzinę? Może wcześniejszy lot nie byłby tak tragiczny.
Niech ci wybitni specjaliści wezmą się za wyjaśnie i tych zdarzeń, towarzyszących tamtemu wylotowi i lotowi samolotu.
Inne tematy w dziale Polityka