Ostatni raz widziano "generała" Kaczyńskiego ponoć na Wawelu, choć spektakularny - widoczny - uśmieszek publiczności puścił, gdy ewakuował się w piątek z Sejmu.
Milczy, a przecież to on ustawił marszałka Kuchcińskiego tak, aby ten brnął w swoje zaparcie, po tym jak jeden z posłów PO powiedział do niego: Kochany panie Marszałku.
Jednak usłużni pracują, bo do Warszawy ściągnięto dodatkowe siły policji, a nawet żandarmerii wojskowej.
Głos dał też oddany prezesowi-posłowi szef "Solidarności", który odgrażał się, iż przy pomocy swoich... czapkami nakryje protestujących...
No i prezydent Duda znów uruchomił się w formie długopisu i podpisuje wszystko, co tylko mu zostaje podsunięte.
A "generał"? Zapewne ponownie wertuje słownik, aby przeciwników politycznych oryginalnie - acz obraźliwie - nazwać. I pewnie się doczekamy, gdy nabierze trochę odwagi do publicznego wystąpienia.
Inne tematy w dziale Polityka